Wybory „Miss Partyzantki" organizowane w rocznicę śmierci Marszłka Tito, Pożarewac, Serbia, 29 listopada 2005 (AFP)

Modna jugonostalgia

Dziesięć lat od zakończenia wojny w Bośni, bałkańskie narody szukają pojednania. Strażacy gaszą razem pożary, politycy zacieśniają współpracę, a przedsiębiorcy wspólnie załatwiają interesy. Czy mamy do czynienia z odrodzeniem Jugosławii? – zastanawia się korespondentka tygodnika „Wprost” w Brukseli Dominika Ćosić.

Opublikowano w dniu 22 października 2009 o 15:31
Wybory „Miss Partyzantki" organizowane w rocznicę śmierci Marszłka Tito, Pożarewac, Serbia, 29 listopada 2005 (AFP)

Wojna w Jugosławii oznaczała dla wielu coś więcej niż utratę bliskich lub domu – oznaczała utratę tożsamości. Dotyczyło to osób uznających się za „Jugosłowian” a także „mieszańców”, którym znacznie trudniej było się odnaleźć w nowych granicach państwowych. Część z nich wybrała emigrację, w tym znakomita pisarka i eseistka Dubravka Ugresić (pół Bułgarka, pół Chorwatka). Za krytykę nacjonalizmu pierwszego prezydenta Chorwacji Franjo Tudjmana Ugresić, została zmuszona do opuszczenia kraju. Od kilku lat mieszka i wykłada w Amsterdamie.

To Ugresić wylansowała pojęcie „jugonostalgii”, które jeszcze w połowie lat 90. miało negatywne konotacje, a dziś kojarzy się coraz lepiej. Bo „modę na Jugosławię” widać dzisiaj we wszystkich jej byłych republikach. Na budynkach mieszkalnych w Belgradzie można zobaczyć napis „Tito, wróć, wybaczymy ci wszystko”, choć największą miłością darzą marszałka nie w Serbii, lecz w Bośni i Hercegowinie. W ostatnich latach powstały w regionie co najmniej trzy filmy fabularne o Ticie, dwa serbskie i jeden chorwacki.

W Brukseli mieszkańcy dawnej Jugosławii chadzają do tych samych restauracji, słuchają tej samej muzyki, a dziennikarze z krajów bałkańskich trzymają się razem podczas unijnych konferencji i szczytów. Mimo przelanej krwi, cierpień i krzywd, dziś znów więcej ich łączy niż dzieli.

SERBIA–KOSOWO

Newsletter w języku polskim

Zbliżenie postępuje drobnymi kroczkami

Wydaje się, że droga do pojednania między narodami byłej Jugosławii będzie jeszcze długa, pisze Trouw. Holenderski dziennik po rozmowie, którą przeprowadził, z dwoma studentami – Serbem i Kosowianinem – formułuje ostrożne wnioski. Obaj, mimo wyrażanej woli zbliżenia, mają „bardzo rozbieżne opinie na drażliwe tematy, takie jak nacjonalizm, wojna w Kosowie i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w byłej Jugosławii”. Dwudziestodwuletni Serb Naim Leo Besiri i osiemnastoletni Albańczyk z Kosowa Vigan Limani uczestniczą w holenderskim programie wymiany młodzieży, który ma ułatwiać porozumienie między obiema społecznościami i służyć przekazywaniu wiedzy o ich historii i wzajemnych zależnościach oraz na tematy europejskie. Vigan tłumaczy, że uczestniczy w tym programie, bo chciał się dowiedzieć, jaka jest „postawa młodych Serbów w jego wieku wobec Kosowa”. I dodaje, że „w sumie nic o sobie nie wiemy. Ale czy tego chcemy, czy nie, to my naprawdę mamy wspólną historię”. Naim zaś pragnie „zrobić wyłom w nacjonalistycznej indoktrynacji” w serbskich szkołach, po to, aby móc „zadawać krytyczne pytania nauczycielom i rodzicom”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat