Fot. Artiii / Flickr

Głos za Europą, ale jaką?

Traktat lizboński zakłada ustanowienie wspólnych służb dyplomatycznych reprezentujących wszystkie 27 krajów Unii Europejskiej, na ich czele ma stanąć wysoki przedstawiciel. Trwa jednak spór między państwami i poszczególnymi instytucjami Wspólnoty, o to, jak powinno konkretnie wyglądać kierowanie całością.

Opublikowano w dniu 5 listopada 2009 o 15:16
Fot. Artiii / Flickr

Od jakiegoś czasu prasa europejska donosi, że Unia jest w trakcie tworzenia własnego korpusu dyplomatycznego i ambasad. Odblokowanietraktatu lizbońskiegopozwoliło wyłożyć na stół jedną z jego kart atutowych. Koncepcja wspólnej dyplomacji europejskiej nie jest niczym nowym - pojawiła się po raz pierwszy w uchwale Parlamentu Europejskiego w 2000 r.

Konwent europejski, który opracował w latach 2002 – 2003 traktat konstytucyjny UE, zajmował się tą ideą. Ścierały się wówczas dwie skrajne wizje – jednolitej dyplomacji europejskiej, stojącą ponad instytucjami polityki zagranicznej państw członkowskich, i obecnie obowiązującego systemu podziału między Komisją i Radą.

Model ostatecznie przyjęty przez Konwent, wprowadzony potem do traktatu lizbońskiego, jest wynikiem kompromisu między tymi dwoma stanowiskami. Zakłada on połączenie służby działań zewnętrznych Rady i Komisji, do których dołączą dyplomaci poszczególnych państw.

Będą oni wszyscy podporządkowani wysokiemu przedstawicielowi do spraw wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, to on będzie skupiał w swoich rękach prowadzenie spraw zewnętrznych, które dotąd należało do kompetencji Rady i Komisji.

Newsletter w języku polskim

Dwie twarze unijnej polityki zagranicznej

Unia Europejska uważana jest za aktora na arenie międzynarodowej od 16 lat [od wejścia w życie traktatu z Maastricht w 1993 roku]. I chociaż jej rola nieustannie rośnie, to jednak nie na miarę jej rzeczywistego międzynarodowego, politycznego i gospodarczego znaczenia. Europejska polityka zagraniczna odnosi się do dwóch sfer: gospodarczo-humanitarnej, zarządzanej przez Wspólnotę jako całość, i politycznej, która wymaga konsultacji międzyrządowych.

Pierwsza przedstawia się względnie dobrze, ale druga – już nie. By osiągnąć lepsze wyniki, trzeba dokonać skoku jakościowego. Istotną rolę mogłaby tu odegrać Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ). Pozwoliłoby to uniknąć problemów związanych z zachowaniem jedności, brakiem spójności, krótkowzrocznością, słabą stabilnością i skutecznością działania.

Nowy traktat zakłada, że służby te powołane zostaną decyzją Rady, która wypowie się w tej sprawie na prośbę wysokiego przedstawiciela po uprzednich uzgodnieniach z Parlamentem Europejskim i zgodzie Komisji. Ta zagmatwana procedura ma niemałe polityczne znaczenie, ponieważ – wbrew temu, co się zazwyczaj dzieje w europejskiej polityce – ostatnie słowo nie będzie należało do szefów państw i rządów. Dlatego właśnie tak wielką rolę odgrywać będzie osobowość kandydata mianowanego na stanowisko wysokiego przedstawiciela.

Model wspólnotowy czy międzyrządowy

W zeszłym tygodniu przedstawiono kilka koncepcji wspomnianej służby. Po pierwsze Parlament Europejski zatwierdził 22 października uchwałę opartą na raporcie Broka, uznaną za maksymalistyczną. Zmierza ona do zastosowania we wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa myślenia o Unii jako całości.

Proponuje włączoną w struktury administracyjne Komisji i stopniowo rozbudowywaną służbę. Byłaby ona niezależna w sprawach administracyjnych oraz budżetowych i miała w swoim składzie wszystkie dotychczasowe przedstawicielstwa Komisji, z których powstałyby ambasady UE.

Drugi model jest wynikiem raportu szwedzkiej prezydencji. Opowiada się za rozdzieleniem spraw wspólnotowych i międzyrządowych oraz za utrzymaniem obecnych przedstawicielstw Komisji i wprowadza jako jedyny organ Europejską Służbę Działań Zewnętrznych, która zajmowałaby się wyłącznie Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa (WPZiB), Europejską Polityką Bezpieczeństwa i Obrony (EPBiO) oraz ogólnymi aspektami stosunków zewnętrznych, pozostawiając w rękach Komisji kompetencje wykonawcze w sprawach handlu, rozwoju, rozszerzenia i sąsiedztwa.

Pytania o przyszłość

Między tymi dwoma modelami znaleziony zapewne zostanie kompromis, przy czym pozycja Parlamentu Europejskiego potraktowana zostanie z całą powagą. Ma on bowiem zatwierdzić kandydata na stanowisko wysokiego przedstawiciela zaproponowanego przez Komisję i Radę.

Wypadałoby zatem, by europosłowie domagali się od niego w zamian czuwania nad interesami parlamentu. Uruchomiony zostanie proces stopniowego wyposażania służby w kompetencje, struktury i personel. Tak czy owak, przekonamy się, co z tego wyniknie.

Czy zwycięży koncepcja międzyrządowa, czy wspólnotowa, czy uda się osiągnąć cel, czyli wzmocnienie europejskiej obecności na scenie międzynarodowej. Przekonamy się również, czy model ten będzie przełomem w budowaniu Europy, podobnie jak wprowadzenie rynku wewnętrznego czy euro.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat