Za garść eurocentów

Pomimo upływu lat na południu Włoch wciąż istnieje mocno zakorzeniona tradycja sprzedaży i kupowania głosów. Trzej kandydaci w wyborach europejskich opisują swoje doświadczenia, mówiąc o „pakietach” głosów oferowanych im po śmiesznie niskich cenach, już od 80 eurocentów za kartę wyborczą.

Opublikowano w dniu 1 czerwca 2009 o 17:15

Przed wyborami europejskimi na wolnym rynku głosów można kupić wszystko. Kiedy kandydat Giacomo Mancini objeżdża region Apulia, aby przekonać mieszkańców Bari do głosowania, ktoś dzwoni na jego komórkę. Numeru nie zmienił od ośmiu lat, znają go tysiące ludzi.

„Mój rozmówca mówi mi, że jest aktywistą politycznym i chce się ze mną zobaczyć. Umówiłem się na spotkanie w Andrii. Zawsze staram się być blisko ludzi i niczego przed nimi nie ukrywać” − opowiada Mancini. Spotkanie okazuje się dużym zaskoczeniem. Trzech mężczyzn wyjaśnia mu, że kontrolują dziesięć obwodów i mogą oddać do jego dyspozycji pakiet 2 tysięcy gwarantowanych głosów. „W zamian za postawienie krzyżyka przy moim nazwisku miałem wyłożyć 3 tysiące euro” − wspomina kandydat na eurodeputowanego.

Cena jest więc okazyjna: 1,5 euro za głos. „Te kalkulacje nieźle rozbawiły mnie i moją ekipę. Ale najpierw odprawiłem tych trzech, mówiąc im, że ja nie kupuję głosów, tylko je zdobywam. Jak zareagowało to trio? Nijak. Odwrócili się na pięcie i wyszli. Zapewne po to, by wnet złożyć tę samą propozycję innemu kandydatowi”.

Mancini nie zawiadomił policji. Wolał ujawnić tę historię – która nie jest odosobnionym przypadkiem – przed wyborami. „Kampanie wyborcze drogo kosztują i kontaktuje się z nami mnóstwo ludzi, którzy proponują założenie komitetów poparcia. Oczywiście nie za darmo.”

Newsletter w języku polskim

Czy to w Apulii, czy na Sycylii jest tak samo. Rosario Crocetta jest burmistrzem w miejscowości Gela. Spędził życie, stawiając czoło lokalnej mafii, a odkąd zwolnił z magistratu żonę szefa klanu Daniele Emmanuello, żyje w stanie zagrożenia. W trakcie kampanii wyborczej, tak jak przez resztę roku, Crocetta nie rusza się nigdzie bez obstawy. Ale to nie przeszkodziło mafiosom skontaktować się z jego sztabem, aby zaproponować mu pakiet głosów. „Miałbym zapłacić 400 euro za 500 głosów”. A więc 80 eurocentów za głos – w stosunku do Apulii jest to nieomal połowa ceny. „W ostatnim tygodniu cena pojedynczego głosu na Sycylii skacze do 50−60 euro” – wyjaśnia burmistrz Geli.

Również w Neapolu wciąż ta sama śpiewka. Enzo Rivellini jest szefem klubu dawnego Sojuszu Narodowego (AN) – partii, która ostatnio przyłączyła się do Ludu Wolności (PdL) Silvia Berlusconiego, w radzie regionalnej w Kampanii. Poddaje się ocenie wyborców po latach walki z korupcją i przestępczością na swoim terenie.

Jednak gdy rozmawia przez telefon z jednym czy drugim potencjalnym wyborcą, nie brakuje takich, którzy próbują szczęścia. „Pieniędzy nikt nigdy ode mnie nie żądał. Ale wzmianka mimochodem o synu poszukującym pracy to powszechna praktyka”. Aby z tego wybrnąć, stosuje pewien fortel. „Zawsze odpowiadam, że karabinier może nas podsłuchiwać – śmieje się Rivellini – ale to nie zmienia faktu, że należy zastanowić się nad dramatyczną sytuacją mieszkańców południa Włoch”. Nowy taryfikator, aktualizowany aż do wyborów, z pewnością nie będzie ratunkiem przed trudnościami, z jakimi się zmagają.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat