Sala obrad Rady Unii Europejskiej w Brukseli (fot.: Rada UE).

Lekcja z Brukseli

W zgodnej opinii większości komentatorów ostatni unijny szczyt w Brukseli, na którym dokonano wyboru tzw. prezydenta Unii i szefowej unijnej dyplomacji był wielkim rozczarowaniem.

Opublikowano w dniu 24 listopada 2009 o 13:41
Sala obrad Rady Unii Europejskiej w Brukseli (fot.: Rada UE).

Redaktor naczelny dziennika Rzeczpospolita Paweł Lisicki pisze na łamach dodatku Plus Minus, że nie ma co narzekać i biadolić: trzeba pójść krok dalej i wyciągnąć z ostatnich wydarzeń właściwe wnioski. Czego więc nauczyliśmy się o Unii, patrząc, jak wybiera ona swoich najwyższych urzędników? Ano tego, że – jak dowodzi naczelnyRzeczpospolitej – jest to organizacja, w której kluczowe decyzje zapadają w sposób mało przejrzysty i mało demokratyczny, gdzie politycy głoszą prawdy, w które sami nie wierzą, a zasada parytetu uzasadnia niekompetencję i brak doświadczenia kandydatów na najwyższe stanowiska.

Komisja Europejska

Bitwa o teki

Wraz z końcem batalii o stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela rumieńców może nabrać rywalizacja o teki komisarzy. „Przyszedł czas na wyrównanie rachunków z José Manuelem Barroso”, ponownie wybranym na przewodniczącego Komisji „dzięki poparciu rządów w zasadzie niezbyt chętnych jego dalszemu urzędowaniu”. Teraz „wykorzystują one swoje atuty względem kapitana europejskiej drużyny, aby zapewnić sobie najbardziej wpływowe stanowiska”, oznajmia La Vanguardia. Chociaż formalnie komisarze powinni zabiegać wyłącznie o interesy całej Unii, to jednak podczas negocjacji w sprawie rozdziału tek każdy kraj członkowski myśli przede wszystkim o interesie własnym. Francja liczy na to, że stanowisko komisarza ds. rynku wewnętrznego obejmie Michel Barnier. W ocenie dziennika jest to już „prawie dopięta opcja”. W ten sposób Nicolas Sarkozy „pragnie uczynić z Paryża centrum dla rynków finansowych” oraz powetować sobie to, że Brytyjka niemówiąca po francusku została szefową europejskiej dyplomacji. Z kolei obecny komisarz ds. gospodarczych Joaquín Almunia mógłby wziąć „potężną tekę” ds. konkurencji. A to dzięki „kluczowej roli” szefa hiszpańskiego rządu José Luísa Rodrígueza Zapatero „w ponownym wyborze Barroso, wbrew woli europejskich socjalistów”. Co się tyczy Berlina, to „zaskoczeniem była już sama kandydatura na przyszłego komisarza: ma nim być Günter Oettinger, premier Badenii-Wirtembergii, którego kariera polityczna jest obecnie w fazie schyłkowej”. Taka nominacja „rodzi pytania o to, czy Berlin jest zainteresowany instytucjami europejskimi”, podsumowuje dziennik.

Newsletter w języku polskim
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat