Znany politolog podkreśla, że Europa wybrała na swoich przywódców polityków bezbarwnych, bo taka jest potrzeba chwili. Po dwóch dekadach ambitnych projektów, do których zaliczyć należy utworzenie wspólnego rynku, rozszerzenie o 12 państw, wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty, czas trochę zwolnić tempo i okrzepnąć. „Nie można wykluczyć, że wybór takich postaci jak Van Rompuy i lady Ashton to wynik zmęczenia i woli dostosowania się do wytworzonych przez te zmiany warunków. Każde zadanie ma swojego najlepszego wykonawcę, a wybór przywódców wskazuje na to, że Unia Europejska nie chce i nie może podejmować się w tej chwili trudnych zadań”, podkreśla Aleksander Smolar. Czytaj pełną wersję artykułu na łamach Dziennika Gazeta Prawna.
Demokracja
A może byśmy tak znowu podyskutowali?
Wraz z traktatem lizbońskim, po „ośmiu latach trudności i przeszkód”, wchodzi dziś w życie nowe rozwiązanie dla Europy. „Zakłada postęp na drodze do projektu federalnego”, pisze El País. W deklaracji z Laeken w grudniu 2001 r. europejscy przywódcy postanowili stworzyć „bardziej demokratyczną, przejrzystą i skuteczną” Wspólnotę. Ale w opinii Jürgena Habermasa w Unii Europejskiej istnieje deficyt demokracji, odzwierciedlający „fiasko rządów, jeśli chodzi o stworzenie konstruktywnej debaty w Europie”. W swoim dziele „Ach, Europa” ten niemiecki filozof analizuje europejską przestrzeń publiczną jako „scenę do debaty dla elit”, w którą jednak „obywatele nie są uwikłani”. El País podkreśla jednak, że „mimo swych braków model europejski stał się światowym punktem odniesienia”. Madrycki dziennik przytacza tego przykłady, takie jak reforma systemu opieki zdrowotnej zaproponowana przez Baracka Obamę albo fakt, że Afryka, Azja i Ameryka Łacińska usiłują czerpać inspirację z projektu integracji europejskiej.
Na łamach The Guardiana David Marquand ocenia, że „debaty konstytucyjne prowadzone pod koniec XVIII wieku w Ameryce mogą czegoś nauczyć Europę na początku XXI wieku”. Zdaniem byłego doradcy przewodniczącego Komisji Europejskiej Roya Jenkinsa „amerykańscy dyskutanci byli ludźmi pragmatycznymi, a nie akademickimi teoretykami. Z zadziwiającą odwagą intelektualną i praktyczną zerwali oni z tym, co dyktował zdrowy rozsądek ówczesnej epoki i wymyślili nową wiedzę polityczną dostosowaną do ich potrzeb”. W tej mierze, podsumowuje Marquand „współczesna Europa nie jest oddalona o miliony kilometrów od Ameryki z lat 80. XVIII stulecia. Jest oczywiste, że Europa musi wejść na wyższy poziom, aby utrzymać swą pozycję w burzliwym i konfliktowym XXI wieku”.