Fot. Hdur / Flickr

Gif inglisz e czens

Na konferencjach prasowych kaleczą angielski tak bardzo, że słuchaczy przyprawiają o ból głowy, a ich przemówienia dla wielu pozostają zagadką. Powiedzmy sobie jasno: nasi politycy pilnie potrzebują korepetycji z angielskiego. Nie tylko zresztą oni. Dobra znajomość języków obcych w społeczeństwie to istotny czynnik decydujący o atrakcyjności kraju, pisze Der Standard.

Opublikowano w dniu 16 lutego 2010 o 14:47
Fot. Hdur / Flickr

Kariera Günthera Oettingera na stanowisku komisarza unijnego rozpoczęła się od katastrofalnej wpadki: w trakcie pierwszego wystąpienia przemawiał po angielsku z silnym szwabskim akcentem, przez co prawie nikt ze zgromadzonych go nie zrozumiał.

Co gorsza, nagranie przemówienia pojawiło się na stronie Youtube, w wyniku czego Oettinger stał się pośmiewiskiem w całej Europie. Potrzeba będzie zapewne jeszcze wiele godzin korepetycji, zanim uwolni się on od ciągnącej się za nim opinii językowego beztalencia.

Austriacki komisarz Johannes Hahn wolał nie ryzykować i w trakcie przesłuchania przed Parlamentem Europejskim mówił wyłącznie po niemiecku. Kilka kliknięć w Internecie wystarczy jednak, by się przekonać, że nie ma się on czego wstydzić, przynajmniej na tle wielu jego kolegów na ministerialnych stołkach.

O wiele gorzej w tej dziedzinie wypada prezenterka telewizji ORF Claudia Reiterer, która w trakcie rozmowy z projektantką bielizny Chantal Thomass na balu w Operze Wiedeńskiej zdołała wybełkotać ledwie kilka słów po angielsku. Tym samym jej gwiazda, która rozbłysła w austriackiej edycji „Tańca z gwiazdami”, nieco przybladła.

Newsletter w języku polskim

Współczucie nie sympatia

Przez wiele lat znajomość angielskiego wyniesiona ze szkoły średniej wystarczała, aby jako tako poradzić sobie w życiu publicznym. Globalizacja, rosnące znaczenie Unii Europejskiej, w której francuski wypierany jest przez używany jako język roboczy angielski, a także hegemonia tego ostatniego w świecie nauki, wreszcie duże prawdopodobieństwo, że każda publicznie popełniona gafa błyskawicznie znajdzie się w Internecie, powodują jednak, że od polityków, menadżerów, naukowców i innych osób publicznych oczekuje się płynnego posługiwania się mową Brytyjczyków.

Nieumiejętność prawidłowej wymowy rodzajnika „the” czy błędne zrozumienie słowa „sympathy” jako „sympatii”, a nie „współczucia”, świadczą nie tylko o brakach w wykształceniu. Kto nie włada językiem Szekspira w stopniu co najmniej zaawansowanym, na wszelkich spotkaniach w gronie międzynarodowym – czy będą to negocjacje biznesowe, czy konferencja naukowa – musi liczyć się z negatywnymi konsekwencjami. Owszem, inne języki również są istotne, ale znajomość akurat tego stanowi dziś najważniejszą miarę kompetencji i obycia w świecie.

Sfery polityki, biznesu czy nauki to jednak nie wszystko. Ogólny poziom znajomości języków obcych w społeczeństwie w dużej mierze decyduje o atrakcyjności danego kraju na arenie międzynarodowej. Biedna Irlandia zapewne nigdy nie doczekałaby się przydomku „celtyckiego tygrysa”, gdyby wielkie koncerny nie były w stanie obsadzić wszystkich stanowisk „native speakerami”.

Angielski to do potęgi klucz

Klimat międzynarodowy w Skandynawii i Holandii, który przekłada się na sukcesy gospodarcze, ma również wiele wspólnego z dobrą znajomością angielskiego wśród zwykłych obywateli. Kraje te odnoszą duże korzyści z faktu, że filmy i seriale amerykańskie wyświetlane są tam z napisami. Tymczasem bezlitosny przymus dubbingowania, jaki panuje na całym obszarze niemieckojęzycznym, pozbawia Austriaków możliwości nauki angielskiego mimochodem, w kinie lub przed telewizorem.

W porównaniu z Niemcami – gdzie nawet minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle boryka się z poważnymi trudnościami językowymi – a przede wszystkim z Włochami młodzi Austriacy radzą sobie z angielskim całkiem nieźle. Coraz częściej jednak pod tym względem ustępują ambitnym rówieśnikom z Europy Wschodniej.

Nauczanie angielskiej gramatyki i słówek to wyzwanie nie tylko dla szkół, gdzie klasy liczą nierzadko 25 uczniów, ale i dla całej gospodarki. Zakłady pracy powinny stworzyć pracownikom możliwość dokształcania się, tak aby nie przynosili oni firmie wstydu w trakcie spotkań z parterami z zagranicy. Urozmaiconej ofercie muszą przy tym towarzyszyć surowe testy.

Tym tropem podążyć powinny także partie polityczne, wprowadzając obowiązkowe zajęcia z angielskiego dla młodej kadry. W końcu zaapelować należy również do telewizji ORF, aby zadbała nie tylko o sposób wyrażania się i wymowy swoich pracowników. Wyświetlanie wybranych filmów i seriali w wersji oryginalnej pomogłoby całemu krajowi doszlifować do czołówki światowej w znajomości współczesnej lingua franca.

Przemowa GüntheraOettingera po angielsku

Komisja Europejska

A co z innymi językami?

Wyobraźmy sobie przez chwilę, jaka byłaby reakcja mediów, głownie brytyjskich, gdyby jedna trzecia rzeczników Komisji była Francuzami. Tymczasem sytuacja odwrotna jakoś nikomu nie przeszkadza. Na 31 rzeczników (3 stanowiska są jeszcze nieobsadzone) 12 to „English native speaker”. Większość z nich zna doskonale francuski, ale część z nich ledwo sobie z nim radzi, pomimo iż to drugi, obok angielskiego, oficjalny język konferencji prasowych. Francuzi zajmują, podobnie jak Niemcy, tylko 3 stanowiska. Portugalczycy i Włosi mają po 2 stanowiska. Belgia (a właściwie Flandria), Dania, Hiszpania, Malta, Holandia, Austria, Słowenia, Finlandia i Rumunia mają po jednym przedstawicielu. Ta anglomania jest zadziwiająca zważywszy, że rzecznicy powinni pośredniczyć pomiędzy Komisją a opinią publiczną, która – według najnowszych danych – nie jest w swej większości anglojęzyczna i nie myśli jak Anglosasi. Zastanawiam się też, dlaczego nie ma żadnego rzecznika z Polski, Łotwy, Litwy, Estonii, Węgier, Słowacji, Czech, Bułgarii czy Szwecji. Najwyraźniej w opinii Europejczyków rzecznik musi koniecznie być „nativem”. To kolejne zwycięstwo Brytyjczyków. Jean Quatremer, Coulisses de Bruxelles (fragment)

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat