Członkowie i sympatycy ruchu Narodny Odpor (skrajna prawica) na manifestacji w Pradze. (AFP)

Czy należy tolerować nietolerancję?

Czy należy wydawać wyroki sądowe przeciwko skrajnym ugrupowaniom politycznym? Niedawna decyzja czeskiego Najwyższego Sądu Administracyjnego o rozwiązaniu Partii Robotniczej to dobry powód do debaty na temat demokracji.

Opublikowano w dniu 23 lutego 2010 o 16:46
Członkowie i sympatycy ruchu Narodny Odpor (skrajna prawica) na manifestacji w Pradze. (AFP)

Nie jest niespodzianką to, że zdecydowana większość opinii publicznej i mediów dobrze przyjęła decyzję Najwyższego Sądu Administracyjnego o rozwiązaniu Partii Robotniczej. Podczas gdy jedni pochwalili werdykt potępiający neonazistów, „którzy walczą z systemem” i dla których nie ma miejsca w czeskim krajobrazie politycznym, inni go podważają, twierdząc, że zakazy nie są żadnym rozwiązaniem i tylko zapewniają większy rozgłos ekstremistom. Ale można na rzecz spojrzeć z jeszcze innej perspektywy ‒ każdy tego rodzaju zakaz jest przejawem hipokryzji, dopóki nie ma zabronimy działalności KSČM [Komunistycznej Partii Czech i Moraw].

Decyzja o rozwiązaniu partii politycznej, albo tylko o zawieszeniu jej działalności, to niewątpliwie nadzwyczajna interwencja w mechanizm demokracji i zawsze będzie wywoływać sprzeczne reakcje. Nasze dwudziestoletnie doświadczenie pluralizmu podaje jednak w wątpliwość naiwny, choć kiedyś całkiem popularny pogląd, że nie powinno się delegalizować żadnych partii politycznych. Zgodnie z nim nawet najbardziej nienawistne siły powinny mieć prawo do istnienia, a siły demokratyczne powinny pokonywać je w wolnych wyborach.

Nadzwyczajna interwencja

Przeważyła jednak tak zwana zasada demokratycznej samoobrony – i to nawet w czeskim systemie prawnym. Wyłoniła się ona kiedyś w powojennych Niemczech, jako wentyl bezpieczeństwa w reakcji na wzrost nazizmu w formalnie konstytucyjnym i demokratycznym kraju. Według tej zasady taki kraj powinien mieć możliwość zabezpieczania się przed tymi, którzy chcieliby zagrozić istnieniu panującego w nim porządku ustrojowego. Demokratyczne instytucje mają być trwałe i ochraniane przed ekstremistami wszelkiej maści: neonazistami, sektami i społecznościami wyznaniowymi, takimi jak na przykład scjentolodzy, wreszcie lewackimi partyzantkami. W tym celu mamy do dyspozycji nie tylko kodeks karny i przepisy administracyjne, ale również wyspecjalizowane służby wywiadowcze pilnie przyglądające się ekstremistom, takie jak na przykład Federalny Urząd Ochrony Konstytucji w Niemczech.

Newsletter w języku polskim

Każdy przypadek rozwiązania lub zawieszenia działalności skrajnej partii stanowi przypadek sui generis i nie za każdym razem chodzi o samoobronę. Na przykład sądowa interwencja z 2004 r. wymierzona przeciwko belgijskiemu Blokowi Flamandzkiego (Vlaams Blok), której następstwem była zmiana nazwy tej partii, ma niewiele wspólnego z długofalowymi niemieckimi wysiłkami na rzecz postawienia ekstremistycznej NPD poza prawem. Co się tyczy brytyjskiej partii BNP, to udaje jej się uniknąć wszelkich oskarżeń w nią wymierzonych. Ostatnio zmieniła swój status, otwierając szeregi dla obywateli wywodzących się z mniejszości etnicznych, żeby nie można jej było oskarżać o rasistowską dyskryminację.

Bezpośredni związek między słowami a czynami

Przypadek czeskiej Partii Robotniczej i sposób postępowania Najwyższego Sądu Administracyjnego, którego studwudziestostronicowy wyrok dalece wykracza poza wąskie ramy argumentacji prawniczej, jest również zupełnie szczególny. Nikczemne słowa zmieniły się w brutalne czyny. Mylą się zatem ci, którzy twierdzą, że ta decyzja oznacza osądzenie słów i idei, a nie faktów dokonanych związanych z nienawiścią rasową – i to pomimo, że chodzi tu o podpalenia romskich domów czy ataki na mniejszości seksualne. Sąd nie wyjął spod prawa Partii Robotniczej z powodu jej wstrętnego i ksenofobicznego programu, ale po przeprowadzeniu całościowej analizy, która wykazała bezpośredni związek między werbalnym dyskursem zwolenników partii i ich ideologią a zorganizowanymi aktami pełnymi przemocy i nienawiści. Wyroku nie można pojmować jako zwykłej sądowej interwencji wymierzonej przeciwko ekstremizmowi, lecz jako sposób ustalenia granic ideologicznych i tych, poza które swoimi działaniami wykraczać nie wolno, gdyż odtąd grozi za to kara – rozwiązanie ugrupowania politycznego.

Oczywiście chodzi tu tylko o jeden z wielu sposobów zwalczania skrajnych formacji. Ani sankcje prawne, ani werdykty sądów czy zabiegi policji same w sobie nie mogą stłumić ekstremizmu w obrębie życia publicznego. Potrzebujemy ponadto obywatelskiego zaangażowania, odwagi ze strony demokratycznych liderów, a w ostatecznej instancji także wiarygodności demokratycznych instytucji. Dopiero po spełnieniu tych warunków demokracja może skutecznie się bronić.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat