Aktualności Humor w Europie (5/10)

Dowcipy, które wymknęły się spod cenzury

Mieszkańcy Rumunii rządzonej przez Nicolae Ceausescu bronili się przed surowością reżimu, opowiadając sobie kawały. W piątym odcinku serii o poczuciu humoru Le Monde wyjaśnia, jak to dzisiaj ci sami Rumuni śmieją się z kapitalizmu.

Opublikowano w dniu 24 sierpnia 2012 o 15:12

Socjalizm jest pokojem, w którym żyje czarny kot; należy go poszukać i odnaleźć. „Socjalizm wszechstronnie rozwinięty” – ulubiona formuła rumuńskiego dyktatora Nicolae Ceausescu (1918–1989) jest ciemnym pokojem, w którym zamknięto czarnego kota, którego trzeba odszukać i schwytać. A wreszcie – komunizm jest ciemnym pokojem, w którym nie ma żadnego czarnego kota, ale należy go wytropić i złapać. W czasach dyktatury takie dowcipy były azylem dla zbiorowej wyobraźni rumuńskiej.

W latach 80. minionego stulecia, gdy Rumunia znalazła się we władzy jednej z najgorszych tyranii bloku komunistycznego, opór jej mieszkańców znalazł schronienie w drwinach z wszystkiego i ze wszystkich: z „Conducatora”, czyli „geniusza Karpat” (Ceausescu), z partii komunistycznej, z przytłaczającego kraj ubóstwa i z ekscesów reżimu odizolowanego od świata i od rzeczywistości. Krążyły tysiące dowcipów, ale opowiadano je na ucho zaufanym znajomym, dzięki czemu w kraju kontrolowanym przez Securitate – upiorną policję polityczną dyktatury – wymykały się oficjalnej cenzurze.

W grudniu 1989 r. reżim Conducatora rozpadł się jak domek z kart pod presją Historii, która uchyliła żelazną kurtynę dla wiatru wolności. Małżonkowie Nicolae i Elena Ceausescu zostali straceni po krótkim, symbolicznym procesie i Rumunia wkroczyła w długotrwały okres przejściowy, który dobiegł końca w 2000 r., gdy podjęła negocjacje o członkostwo w Unii Europejskiej.

Krok po kroku Rumuni odzyskali dobre samopoczucie – wzrost gospodarczy ukształtował się w ich kraju na poziomie 7 proc. rocznie. Zanikły złośliwe anegdoty i dowcipy, a przyszły czasy zapraszające do konsumpcji, do kupna najnowszego modelu auta i wracania z supermarketu z pełnym bagażnikiem.

Newsletter w języku polskim

Twarde lądowanie

Ale sny nie trwają zbyt długo, a przebudzenie może być gwałtowne. W 2008 r. Rumuni musieli powrócić na ziemię i to lądowanie było bardzo twarde. Kryzys gospodarczy i finansowy, który ogarnął wtedy Europę, sprawił, że Rumunia musiała podjąć politykę oszczędności – a to sytuacja idealna, by odrodził się złośliwy dowcip. Tym razem – sądząc z kawałów, które krążą teraz po Bukareszcie – ich obiektem stał się dziki kapitalizm.

Jeden tylko przykład. Pewien Rumun usiadł na brzegu jeziora i mu się przygląda. Przechodzi Amerykanin.

– Co ty tutaj robisz? – pyta.

– Nic, patrzę na jezioro.

– To mógłbyś przynajmniej wziąć wędkę i łowić a łowić…

– Ale po co? – odpowiada Rumun.

– Mógłbyś zjeść kawałek ryby, sprzedać resztę i zarobić kilka groszy.

– Ale po co? – nalega Rumun.

– Mając pieniądze mógłbyś kupić łódkę i łowić jeszcze więcej.

– Tak, ale po co?

– Chyba przesadzasz – mówi zrozpaczony Amerykanin.

– Mając pieniądze, kupujesz statek, zatrudniasz ludzi, którzy będą łowić za ciebie, i możesz nic nie robić, tylko patrzeć na jezioro.

– Ależ to jest to, co ja właśnie robię!

Ten dowcip godny jest Tristana Tzara, pisarza, który opuścił Rumunię na początku XX wieku, na rzecz Zurychu i Paryża – i wymyślił dadaizm i surrealizm.

**Przeczytaj wcześniejsze odcinki cyklu:

**

Rubaszny, niemoralny i zabawny niczym hiszpański glina

Serial, który czaruje klasę średnią

Od Alp po Sycylię śmieją się sami z siebie

Niemiecka satyra, czyli „higiena polityczna”

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat