Endre Tót: Zero Demo, Viersen, Niemcy 1980 r. Zdjęcie z happeningu. Publikacja za zgodą autora.

Sztuka wciąż polityczna – na Wschodzie i na Zachodzie

Paryska wystawa „Obietnice przeszłości” dowodzi, że w obu częściach Europy, tak przed, jak i po zerwaniu żelaznej kurtyny, twórczość artystyczna mimo ewolucji wciąż ma ambicję, by kształtować rzeczywistość.

Opublikowano w dniu 18 czerwca 2010 o 14:53
Endre Tót: Zero Demo, Viersen, Niemcy 1980 r. Zdjęcie z happeningu. Publikacja za zgodą autora.

„Na wschodzie Europy ludzie jeszcze wierzą, że sztuka może zmieniać świat” – cytat nie jest dosłowny, ale motto towarzyszące prezentacji albańskich dzieł w paryskim Centrum Pompidou nie daje mi spokoju. Jeden z działów wystawy czynnej od kwietnia [do 19 lipca] nosi tytuł „Przypadek Tirany”. Pomysłodawcą przedstawionego tam projektu jest mer albańskiej stolicy Edi Rama – kiedyś artysta wywodzący się ze szkół zachodnich. Polega to na przekształcaniu zapuszczonych fasad kamienic w tryskające barwami dzieła sztuki. To prawda, że spośród wszystkich prac zebranych na wystawie jest to jedyny przykład dokonań z okresu po 1990 r., w którym widać wyraźnie zamysł społecznej zmiany, ale bez względu na przytoczone wyżej motto i to, jak nazwiemy tę część Europy, w swoim artystycznym wymiarze jest ta ekspozycja na wskroś społeczna i polityczna.

Tytuł wystawy, „Obietnice przeszłości”, nawiązuje do dzieła niemieckiego teoretyka kultury Waltera Benjamina. Przedstawione są na niej prace wielu artystów z byłej „Europy Wschodniej”, od Serbki Mariny Abramović po Rumuna Daniela Knorra (z jego specjalnie zaprojektowaną dla Centrum Pompidou instalacją odwróconej rury – rury są głównym elementem architektonicznym Centrum zaprojektowanego przez Renzo Piano i Richarda Rogera – którą płynie gaz łzawiący), poprzez prace Rumuna Iona Grigorescu czy Chorwata Mladena Stilinovića. Uzupełniają je dzieła Francuzów takich jak Cyprien Gaillard czy Yael Gartan, którzy nie pochodzą wprawdzie z tej części Europy, ale zajmują się „wschodnioeuropejskimi” tematami.

Centrum Pompidou, futurystyczny budynek w handlowo-historycznym centrum Paryża, jest wspaniałym połączeniem atrakcji turystycznej z rewolucyjną instytucją sztuk audiowizualnych (która inwestuje we współczesnych klasyków). W tej złożonej muzealnej przestrzeni wspomniana wystawa jest próbą „ponownego wynalezienia prochu” (jak określony jest w katalogu dział albański), trudnej, by nie rzec niemożliwej redefinicji sztuki zza żelaznej kurtyny i włączenia jej do zachodnich kanonów lub przynajmniej przybliżenia jej ludziom Zachodu. Istnieje bowiem inne możliwe spojrzenie na tę „wschodnią”, sztukę czego dowodzi retrogarda, oryginalny kierunek obrany przez kolektyw Neue Slowenische Kunst (NSK), który odrzucił pokusę wślizgnięcia się w jakąś lukę zachodnich schematów i kanonów.

Sztuka kojarzona ze wschodnią częścią kontynentu, czasem prezentowana w całości (komunistyczna i postkomunistyczna), kiedy indziej znów z uwzględnieniem kryteriów narodowych (w 1983 r. w Centrum gościła wystawa „Présences polonaises”), jest, co nieuchronne, określana co jakiś czas na nowo. Przeszłość komunistyczna jest paradoksalnie czymś, co stało się w oczach Zachodu jedynym w swoim rodzaju wspólnym mianownikiem tej twórczości – trauma, pamięć, (n)ostalgia (od niemieckiego słowa „ost”). Wszystko jest polityczne, wołają kamienice z Tirany.

Newsletter w języku polskim
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat