Federalizm budżetowy albo nic

Aby złagodzić skutki braku europejskiej polityki pieniężnej, UE musi zmienić reguły gry i ustanowić prawdziwy federalizm budżetowy. Od tego zależy przyszłość strefy euro i, mówiąc szerzej, całej Unii jako wspólnej organizacji, pisze dziennik Les Echos.

Opublikowano w dniu 5 października 2010 o 15:29

Uff! Europejczycy wreszcie są zgodni. Wszyscy oni mają jeden pogląd… że system wprowadzony przed dekadą nie trzyma się kupy. Muszą zmienić budżetowe reguły gry w obrębie unii walutowej. Kryzys grecki z wiosny br. jasno to pokazał. W zeszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawiła swoje propozycje. Europejski Bank Centralny ma własne pomysły i kraje członkowskie również. W najbliższych miesiącach zapowiada się więc ostra debata. Idzie tu po prostu o przyszłość strefy euro. A także o przyszłość Europy pojmowanej jako polityczne zwycięstwo, wspólna organizacja czy marzenie o lepszym świecie.

Początkowo, w latach 90. minionego wieku, tę kwestię pieczołowicie odłożono na bok. Europa miała wówczas dokonać czegoś, czego jeszcze nie było – stworzyć unię walutowa bez unii budżetowej. W przypadku, gdyby któryś kraj doświadczał trudności, obowiązywał zakaz śpieszenia mu na ratunek. Bo takiej możliwości, żeby był niewypłacalny, nie brano nawet pod uwagę. Stało za tym ślepe zaufanie w publiczną rzetelność.

Ale historia pokazuje, że w państwach nie zawsze widziano dobrych płatników. Ich bankructwo powinno być prawnie uznane. Prawo upadłościowe stanowi konieczny warunek funkcjonowania wspólnoty gospodarczej – widzieliśmy to wyraźnie w krajach Europy Wschodniej, gdzie firmy zaczęły się naprawdę rozwijać dopiero w latach 90., po określeniu zasad dotyczących bankructwa!

Pilna potrzeba przebudowy systemu

To prawda, że Europejczycy ustanowili pakt stabilizacyjny mający zapobiegać takim sytuacjom. Kraje miały respektować zasady równowagi budżetowej pod groźbą kary. Ale ten pakt, w 2000 r. określony jako „głupi” przez przewodniczącego Komisji Europejskiej, rozleciał się z hukiem pod koniec 2003 r., gdy Niemcy i Francja odmówiły wypełniania jego postanowień własnym kosztem.

Newsletter w języku polskim

Siedem lat później kryzys grecki, który wybuchł po ujawnieniu niebywałego kłamstwa w określaniu stanu finansów publicznych, potwierdził jałowość paktu. Unia w pilnym trybie stworzyła europejski fundusz stabilności finansowej, na który przeznaczono 750 miliardów euro. Europejski Bank Centralny zaś przyszedł z pomocą Grecji, kupując jej obligacje z rażącym pogwałceniem europejskiego traktatu. Nie, stanowczo nie da się oddzielić polityki fiskalnej od walutowej!

Trzeba więc będzie przebudować system. Do federalizmu walutowego dołożyć federalizm budżetowy, którego europejski fundusz stabilności stanowi jeden z przejawów. Problem na tym polega, że zarysowujące się zbieżności stanowisk dotyczą akurat najbardziej niedorzecznych propozycji. Komisja chce na przykład poddać wszystkie kraje mające dług publiczny na poziomie powyżej 60 proc. PKB „procedurze dotyczącej nadmiernego deficytu, po przeanalizowaniu różnych czynników określających jakość ich zadłużenia i ewolucję ich sytuacji budżetowej”. Ta propozycja, która wymagałaby zatrudnienia setek ekonomistów mających dokonywać tych analiz, mogłaby doprowadzić do oskarżenia szesnastu krajów członkowskich zamieszkiwanych przez 86 proc. ludności Unii! Umacniałaby ona również mechanizm, który już okazał się nieskuteczny.

Solidarność budżetowa musi zrównoważyć brak elastyczności walutowej

Bruksela chce też nakładać kary pieniężne na kraje mające nadmierny deficyt, co wygląda trochę tak, jak gdyby lekarz zalecał upuszczanie krwi pacjentom z krwotokiem. Berlin odniósł niejaki sukces, proponując automatyczne sankcje. Można sobie wyobrazić, jak radośnie zostanie powitany taki automatyzm, gdy na przykład Hiszpania na koniec trudnego miesiąca okaże się niewypłacalna wskutek ściągnięcia grzywny nałożonej przez eurokratów… Ta koncepcja „automatycznych” systemów, którą widzimy też w innych dziedzinach (przykładem agencja ratingowa wystawiająca automatycznie oceny przy wykorzystaniu wskaźników makroekonomicznych) ukazuje cały galimatias, w którym się gubimy.

Kryzys powinien skłonić nas do przyspieszenia działań na rzecz ustanowienia federalizmu budżetowego. Bo obecnie zwiększa on jeszcze różnice między krajami. A one i tak już narastały ze względu na samo funkcjonowanie unii walutowej, w obrębie której każdy kraj, co logiczne, specjalizuje się w swoich mocnych punktach. Kiedy kursy walut są elastyczne, to dostosowanie w krajach najbardziej dotkniętych przez gospodarczą zawieruchę przebiega zawsze za pośrednictwem ostrego spadku wartości ich rodzimej waluty. Ale w strefie euro już nie ma kursów walut. Ten brak elastyczności walutowej musi być zrównoważony solidarnością budżetową. Waluta dla samej waluty, bez projektu politycznego wykraczającego poza nią, zawsze prowadzi do impasu. Tak było już w przypadku Francji, Włoch, Belgii i innych krajów, którym w latach 30. zaszkodził złoty blok.

UE/Chiny

Juan tnie ceny

„UE kłóci się z Chinami”, informuje w tytule Financial Times Deutschland, w chwili gdy przywódcy strefy euro domagają się od Chin aprecjacji juana. Przy okazji szczytu UE–Azja w Brukseli chiński premier Wen Jiabao nie podzielił obaw Europejczyków odnośnie słabości rodzimej waluty w stosunku do bardzo mocnego euro. W ocenie hamburskiego dziennika, chociaż ten postulat jest uzasadniony z ekonomicznego punktu widzenia, to jednak Europa nie powinna iść drogą sankcji obraną przez Stany Zjednoczone i Japonię albo, co gorsza, włączać się w wyścig dewaluacyjny. „Europejczycy nie mają innego wyboru, jak tylko polegać na dyplomacji”. I żądać spełnienia obietnic złożonych przez stronę chińską, a mianowicie zmniejszenia nadwyżki w bilansie handlowym poprzez zwiększenie konsumpcji, rozluźnienie polityki oszczędnościowej i wzrost płac. Czyli dokładnie tego, czego kraje europejskie, z Francją na czele, domagają się od Niemiec.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat