Demonstracja studentów opowiadających się za wstąpieniem Serbii do UE. Belgrad, luty 2008

Jeszcze jeden wysiłek

Państwa członkowskie UE 25 października postanowiły przekazać do Komisji wniosek akcesyjny złożony przez Belgrad. Ale rozpoczęty proces kryje w sobie jeszcze wiele przeszkód, stwierdza serbski dziennik Blic.

Opublikowano w dniu 26 października 2010 o 16:43
Demonstracja studentów opowiadających się za wstąpieniem Serbii do UE. Belgrad, luty 2008

Wreszcie dociera do nas dobra wiadomość z Luksemburga. Ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej postanowili przekazać do Komisji wniosek z kandydaturą Serbii do członkostwa we Wspólnocie. Decyzję podjęto ostatecznie w drodze konsensusu.

Wzięto więc pod uwagę stanowczą postawę Holendrów, którzy naciskali uprzednio, by uzależnić wszczęcie tej procedury od aresztowania Ratko Mladicia, oskarżonego o zbrodnie wojenne i ludobójstwo przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii. Unia podkreśliła więc, że każdy etap postępów w stronę ewentualnego członkostwo będzie zatwierdzany przez ogół rządów państw członkowskich i napomniała Belgrad, aby w pełni współpracował z MTKJ. Innymi słowy – Belgrad musi aresztować Ratko Mladicia i innych zbiegów.

Euforia będzie trwała krótko

Piłka jest teraz po serbskiej stronie boiska. I to nie tylko, gdy chodzi o to aresztowanie, z którym Serbia nadal się ociąga. Niebawem trafi do Belgradu kwestionariusz, gdzie trzeba będzie odpowiedzieć, jakie się podjęło kroki w celu spełnienia politycznych i gospodarczych kryteriów akcesji, na polu walki z korupcją i dla nawiązania dialogu z Kosowem. Jak przypomniał Štefan Füle [europejski komisarz ds. rozszerzenia], wsparcie, które Serbia otrzymała od europejskich decydentów, jest również miarą oczekiwań wobec Belgradu.

Euforia będzie więc trwała krótko. Jeżeli nie chcemy, aby wszystko pozostało na wieki wieków w sferze obietnic, musimy niezwłocznie zabrać się do pracy. Nadszedł czas głębokich zmian, bez względu na skalę trudności. Po nieprzyjemnym doświadczeniu z Bułgarią i Rumunią Bruksela ciągle powtarza, że Serbia nie będzie mogła wejść do UE tylnymi drzwiami. Unii Europejskiej nie uda się nabrać na żaden blef.

Newsletter w języku polskim

Widziane z Serbii

UE jest naszą ostatnią szansą

„To historyczna data w dziejach Serbii”, twierdzi w La Stampie serbska dziennikarka Jasmina Tesanovic. Jej zdaniem „po dwudziestu latach sankcji, izolacji i legalizacji zbrodni Serbia jest o krok od wejścia do Unii, z jej standardami w kwestii regulacji prawnych dotyczących rasizmu, sądownictwa, praw człowieka i zbrodni wojennych”. Na samym początku XXI w. wydawało się, że Belgrad wkroczył na dobre na drogę prowadzącą do Europy, ale sprawy się skomplikowały w 2003 r., po zabójstwie premiera Zorana Djindjica; zrodził się „nowy nacjonalizm”, który połączył tęskniących za „Wielką Serbią” z prawosławnymi fanatykami w walce przeciwko niepodległości Kosowa. Nacjonalizm, który potrafi jeszcze być groźny, jak to pokazały wydarzenia z gay pride w Belgradzie i meczu piłki nożnej Włochy-Serbia. „UE jest ostatnią szansą Serbii w jej zmaganiach z wewnętrznym złem, które ją toczy od dziesięciu lat. Bez względu na to, jak się je nazwie: homofobią, chuligaństwem, zbrodniami wojennymi czy korupcją”, pisze Tesanovic. „Najprostsza droga prowadzi przez Międzynarodowy Trybunał [ds. zbrodni w byłej Jugosławii] w Hadze, który zapalił zielone światło dla Serbii w Europie. To mądra decyzja, ponieważ Serbia leży w środku kontynentu: lepiej uczynić z niej jego część, niż narażać się na to, że Europa zacznie przypominać Serbię”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat