Jak to możliwe, że przez prawie 20 lat mówiliśmy, że Polska i Litwa mają w całej swej historii najlepsze wzajemne relacje, a teraz się okazuje, iż między państwami Unii Europejskiej już gorszych stosunków nie ma? Co się stało ze strategicznymi partnerami? A może to partnerstwo było jedynie hasłem, które zasłaniało fatalną rzeczywistość?
Polski ambasador wezwany na dywanik w litewskim MSZ został skarcony za „szerzenie nieprawdziwych informacji o sytuacji polskiej mniejszości”. Dostało się też Polakom na Litwie – prominentny polityk w litewskim Sejmie oświadczył, że jeśli im się nie podoba i nie chcą się integrować, to niech sobie jadą do Polski.
Wiele wskazuje na to, że w przyszłości możemy się starać rozwiązywać sporne kwestie na forum międzynarodowym. Dialog Warszawa–Wilno zawiódł. W ten sposób osiągnęliśmy nową jakość w naszej polityce wschodniej – okazuje się, że stosunki z naszym sąsiadem należącym do UE i NATO są równie trudne i skomplikowane jak te z Rosją.
Przeczytaj pełną wersję artykułu na stronie Rzeczpospolitej.
Opinia
Droga donikąd
Zezwolenie na to, by Polacy na Litwie pisali swoje nazwiska zgodnie z polską pisownią, tylko na chwilę poprawi atmosferę między Warszawą a Wilnem. „Polacy wymyślą jakiś inny pretekst by rozpętać kolejny konflikt z Litwą”. Tak, według sondy internetowej wileńskiego dziennika Lietuvos Rytas, sądzi ponad połowa Litwinów. Zmianom sprzeciwia się 23 % ankietowanych, uważają, że „mogłyby one stać się początkiem niszczenia języka litewskiego”. Niecała jedna czwarta pytanych nie widzi problemu w tym, by Polacy podpisywali się zgodnie z zasadami swojego ojczystego języka. Ale ortografia to nie jedyne źródło napięć między krajami. Wilno i Warszawa spierają się również o rafinerię w Możejkach, której większościowy udziałowiec (84% akcji) jest z Polski. „Przejęcie Możejek przez Orlen było nie tylko decyzją biznesową, ale przede wszystkim polityczną – miało pomóc Litwie uniknąć zależności od rosyjskich koncernów”, pisze Rzeczpospolita. Tyle że zakup ten przysporzył polskiemu inwestorowi wiele kłopotów. Najpierw Rosjanie odcięli rafinerię od dostaw ropy z rurociągu „Przyjaźń”, potem kluczowe instalacje zakładu pochłonął pożar. Na koniec Litwa rozebrała tory łączące Możejki z Łotwą, co zwiększyło odległość, jaką produkt musiał przebyć, nim trafił na rynek.