Fot. AFP

Burka czy nikab?

W przypadku tradycyjnych strojów muzułmańskich kobiet powiedzenie, że szata nie zdobi człowieka nabiera nowego, bardziej dosłownego sensu. Mało tego, zainicjować może ożywioną debatę publiczną.

Opublikowano w dniu 25 czerwca 2009 o 17:27
Fot. AFP

We Francji powróciła dyskusja o burce (długim stroju noszonym przez część muzułmanek, który zakrywa całe ciało i twarz). Komunistyczny deputowany André Gerin złożył 17 czerwca wniosek o powołanie „parlamentarnej komisji śledczej w sprawie noszenia burki lub nikabu [strój odsłaniający tylko oczy] na terytorium kraju”. Parę dni później, w trakcie obrad Kongresu w Wersalu, francuski prezydent wyraził swoje stanowisko: „Burka nie jest mile widziana na terytorium Republiki Francuskiej”.

Co by się stało, gdyby przed połączonymi Izbami Lordów i Gmin królowa Anglii oznajmiła: „Mój rząd chce zakazać noszenia burki” – zastanawia się Cassandra Jardine na łamach Daily Telegraph. Jest to mało prawdopodobne w społeczeństwie, które toleruje symbole przynależności religijnej, choć pomysł zapewne spodobałby się niektórym przedstawicielom społeczności muzułmańskiej. Doktor Taj Hargey z Centrum Edukacji Muzułmańskiej w Oksfordzie z uznaniem przyjmuje inicjatywę francuskiego prezydenta: wiara w to, że muzułmańska kobieta jest zobowiązana zakrywać twarz, jest „doktrynerskim praniem mózgu”. Jednak inni muzułmanie nie kryją oburzenia i zastanawiają się, czy Nicolas Sarkozy rozmawiał kiedyś choćby z jednym muzułmaninem. Pytają też, dlaczego prezydent atakuje burkę, podczas gdy nosi ją mniej niż 5 proc. muzułmanek. Ahmed Versi, dziennikarz związany z Muslim News, zauważa, że kiedy laburzystowski minister Jack Straw nie najlepiej wypowiedział się o „kobietach, u których nie widać twarzy”, to „jeszcze więcej kobiet zaczęło ją nosić, żeby mu się przeciwstawić”.

Początkiem kompromisu we Francji wydaje się pomysł zbadania, jaki zakres i charakter ma to zjawisko, kontrastujące z nawykami społecznymi i kulturowymi. Choć niektórzy wyrażają wątpliwości, czy celowe jest tworzenie ustawy. „Czy ustawodawca będzie w stanie sprawdzić, kto nosi burkę pod przymusem, a kto z własnego wyboru?” – zastanawia się na łamach Le Monde Hassan Safoui, przedstawiciel Komitetu 15 Marca – stowarzyszenia, które, od chwili uchwalenia w marcu 2004 roku ustawy zakazującej noszenia widocznych symboli religijnych w szkole, pomaga dziewczętom noszącym chusty. Można zabronić noszenia nikabu lub burki w niektórych budynkach, takich jak merostwa, dworce czy banki (ze względu na konieczność identyfikacji osoby). Ale jak regulować przepisami strój noszony przez dorosłe osoby na drogach publicznych, tak aby nie dotyczyło to wyłącznie muzułmanów?

W Belgii pojawienie się w brukselskim parlamencie (regionalnym) deputowanej Mahimur Özdemir noszącej islamską chustę oraz propozycja ministerstwa sprawiedliwości, aby pozwolić urzędniczkom nosić chustę, rozbudziła polemikę na temat symboli religijnych i neutralności (światopoglądowej) państwa. Michel Konen, redaktor naczelny La Libre Belgique daje porównanie z Turcją.

Newsletter w języku polskim

W 1999 roku turecką posłankę pozbawiono mandatu za to, że weszła do gmachu parlamentu w chuście. „Czy w 2009 roku w Brukseli mamy okazywać mniejszą surowość niż Turcja wobec posłów/posłanek, którzy zamierzają afiszować się w izbie z symbolami określającymi ich przekonania religijne?” – zastanawia się komentator. „Od dwóch stuleci państwa zachodnie słusznie oddzielają od siebie władzę duchową i władzę doczesną. I gwarantują zarazem wolność słowa. I właśnie dlatego, że te demokratyczne wartości są mocno zakorzenione, nie należy obawiać się, że w parlamencie, gdzie można i powinno się wyrażać swobodnie wszystkie opinie – w tym również światopogląd religijny lub świecki – deputowana manifestuje publicznie swoją przynależność”.

We Flandrii dyskusja rozgorzała, odkąd liceum w Antwerpii zapowiedziało, że od nowego roku szkolnego wprowadza zakaz noszenie chusty i wszelkich innych widocznych symboli religijnych. „Problem polega na tym, że zniesienie jednej wolności pociąga za sobą zanik innej: gdy nie mamy już prawa nosić chusty, tracimy również nasze własne prawo, aby jej nie nosić, gdyż to prawo zmieniło się w obowiązek i vice versa” – pisze na łamach Der Standaard Rik Torfs, wykładowca prawa religijnego na uniwersytecie w Leuven.

Mayrem Almaci, posłanka do parlamentu federalnego z listy ekologów, ocenia, że zakaz nie wpłynie na zmniejszenie presji, jakiej poddawane są młode muzułmanki: „Będzie ona tylko dotyczyć czegoś innego: długości ich spódnic, fryzury, makijażu… […] Zamiast atakować ‘ofiary’, roztropniej byłoby, gdyby szkoły, wspólnoty i społeczeństwo zajęły się zachowaniem chłopców”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat