Che palle – Działasz mi na cojones!

Oda do moich kolegów. Albo o tym, że w południowej Europie macho wciąż istnieją, w każdym razie w mowie.

Opublikowano w dniu 3 lipca 2009 o 13:53

„Che palle!” , moja włoska koleżanka klaszcze ze złości rękami nad głową: Internet znów nie działa – co jej działa na nerwy (niem. „kräftig auf die Kugeln!” – dosł. jedzie po kulkach). We Włoszech nie rzadko w przekleństwach i gestykulacji przywołuje się „przyrodzenie męskie” Włosi nie czują z tego powodu ani wstydu, ani zażenowania.

W Niemczech dwudziestolatka, która w furii wrzaśnie coś o „jajach” (niem. również orzechy czy worki), może co najwyżej przyciągnąć zdziwione spojrzenia przygodnych słuchaczy.

Zdrowe stwierdzenie „Das geht mir auf den Sack” (niem. wkurza mnie, działa mi na nerwy; dosł. jedzie mi po worku) czasami słyszy się również w krajach niemieckojęzycznych. Jednakże regularność i jakby oczywistość, używania w językach romańskich przekleństw odwołujących się do „męskiej anatomii” jest zadziwiająca. Można całkiem uprzejmym tonem powiedzieć do kolegi: „Non mi rompere i coglioni” (wł. nie wkurzaj mnie, dosł. nie jedź mi po jajach lub kulkach). Inna wersja to „maroni” (wł. kasztan, a także określenie na męskie przyrodzenie), które dla włoskiego ministra spraw wewnętrznych Roberto Maroni stały się przekleństwem: z „la rottura di Maroni” (przełom, jaki Maroni miał wprowadzić) powstało „rottura maroni” – trudno, oszczędzę sobie dosłownego tłumaczenia.

Pasuje tu również argument moich hiszpańskich kolegów: „Wszystko, co dobre, jest w Hiszpanii porównywane do męskich części płciowych, a co złe do żeńskich”. Wszystko, co po hiszpańsku określane jest „cojonudo” (z hiszp. cojones), jest genialne. Gdy Hiszpan zaśmiewa się na śmierć, powie „descojonarse”! No cóż, w tym języku właściwie wszystko można nazwać najlepszą częścią mężczyzny: mogą być na przykład kwadratowe („tener los huevos cuadrados”), gdy się trochę wolniej myśli, albo stać się krawatem („tener los cojones de corbata”), gdy się czegoś boimy.

Newsletter w języku polskim

Francuzi to też macho, w każdym razie w gębie: "être couillu” znaczy tyle, co być dobrze obdarzonym, czyli mieć szczęście. Ale ostrożnie, gdy się przesadzi, może się to szybko źle skończyć ‒ „partir en couilles” . Wtedy sytuacja może „casser les couilles” .

„Che palle!” – drodzy koledzy!

Autor: Katharina Kloss, przekład: Magdalena Labus

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat