Fake Oddity podczas koncertu w Lyonie. Fot. Eva E. Davier

Fake Oddity: Francja nie może oceniać historii innych

Miejscem spotkania jest Gambetta, niedaleko Guillotière, medyny w Lyonie, odwiecznego celu wypraw kupców i podróżników. Tutaj spotykam się z Fredem i Faikiem, czyli z tymi, którzy Fake Oddity, liońskiemu zespołowi rockowemu, nadają rytm i melodię. Okazją do rozmowy jest rozpoczynający się w lipcu sezon kultury tureckiej we Francji.

Opublikowano w dniu 3 lipca 2009 o 15:15
Fake Oddity podczas koncertu w Lyonie. Fot. Eva E. Davier

Początkiem Fake Oddity było spotkanie Faika, tureckiego studenta przybyłego do Francji we wrześniu 2001, z gitarzystą Antoine’em. „Chcieli założyć zespół”, opowiada Fred, „a potem, poprzez ogłoszenia, natknęli się na Toma, basistę, i na mnie. To był październik 2002”. W ten sposób formuje się grupa o nazwie Ascolein, repertuar to covery Radiohead, Pixies, Strokes, a także zespołów i piosenkarzy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, jak The Doors i Davida Bowie.

„Przez pierwsze dwa lata”, wspomina Frank, „graliśmy tylko covery, potem zdecydowaliśmy się grać na serio i zmieniliśmy nazwę”, i oto powstaje Fake Oddity, zrodzony z połączenia Fake Plastic Tree Radiohead i Space Oddity Bowiego. Ich spotkanie jest także spotkaniem dwóch krajów: Francji Freda i Turcji Faika, dzięki któremu podczas wakacji (po raz pierwszy w 2003) poznali ten kraj także inni członkowie grupy. Jedynym w swoim rodzaju i godnym pozazdroszczenia doświadczeniem było nagranie ostatniego albumu, „Runfast”, w prestiżowych studiach Imai, w Istambule na początku 2007, po którym nastąpiło krótkie tournée po lokalach tego miasta.

Z tego właśnie doświadczenia jedna rzecz utkwiła Fredowi w głowie: „Zdziwił mnie ‘Pulp’ (popularna dyskoteka w Stambule), na którego ścianach były fotografie pewnego piosenkarza rockowego i jakiejś grupy grającej muzykę tradycyjną. To jest tam charakterystyczne. Ta sama publiczność mogła słuchać dwóch typów muzyki, i jedno nie przeszkadzało drugiemu”.

Po ponad roku prac związanych z przygotowaniem materiału, miksowaniem i nagrywaniem płyt „Runfast” ukazał się we Francji, gdzie zebrał pozytywne recenzje, co zaowocowało trasą po najważniejszych francuskich miastach. Tymczasem ich myśli koncentrują się na pewnym projekcie: Sezonie kultury tureckiej we Francji: „Kiedy Lyon miał być kandydatem na stolicę europejskiej kultury w 2013, zdecydowaliśmy się wejść w to, ponieważ znamy wielu ludzi”, tłumaczy Fred.

Newsletter w języku polskim

„Zasugerowaliśmy wymianę kulturalną pomiędzy zespołami muzycznymi Lyonu i Istambułu, ale kiedy dowiedzieliśmy się, że jest planowany Sezon Kultury Tureckiej, skontaktowaliśmy się z CultureFrance, żeby zaproponować różne pomysły”. W ten sposób zaczęli poszukiwania zwolenników, partnerów instytucjonalnych i nie tylko, żeby te swoje pomysły zrealizować: „Zorganizujemy darmowe koncerty zespołów tureckich, którym, być może, towarzyszyć będą wystawy artystów i malarzy, ich rodaków, w otoczeniu charakterystycznych dekoracji”, tłumaczy piosenkarz.

Ale nastolatki i ludzie młodzi nie są jedynymi adresatami ich przedsięwzięć: „Chcielibyśmy zaangażować szerszą publiczność. Planujemy zajęcia dla dzieci i ich rodziców w czasie dnia nad brzegiem Rodanu”, mówi Fred, „z tureckimi bajarzami”. Faik potakuje i uśmiecha się, w jego oczach pojawiają się wesołe ogniki. Dla niego kulturowe mozaiki są naturalne: „Mam je we krwi”, potwierdza. „Pochodzę z rodziny bardzo ‘wielonarodowej’, bardzo otwartej”.

Jego ojciec jest Albańczykiem, jego matka – w połowie Włoszką: jego babcia ze strony matki pochodziła z lewantyńskiej rodziny weneckich armatorów osiadłych w Istambule. Na początku spotkania precyzuje: „Nie chcemy popadać w politykowanie, chcemy połączyć kultury”, mimo że, dodaje Faik, „Francja nie może osądzać historii innych”. Fred odzywa się jak echo: „Kiedy rozmawiamy z Niemcami, w gruncie rzeczy nie wyrzucamy im ich przeszłości”. Dla Faika granice ideologiczne, choćby ta dzieląca Turków i Ormian, nie są ważne: „Mój szef jest z pochodzenia Ormianinem, tak samo jak grupa chłopaków z którymi grałem, bez rozmów o historii i bez kłótni”. Teraz jest wyzwanie: sprawić, żeby Francuzi docenili Turcję, ukaraną przez „negatywny wizerunek w mediach”, wyjaśnia piosenkarz. „Po Sezonie Kultury Tureckiej we Francji to się zmieni”.

„Nie czujemy się przykładem integracji w sensie moralnym, nie jesteśmy modelem do naśladowania. Po prostu wymiana kulturalnych potencjałów nam wyszła”, twierdzi skromnie Faik. „Chodzi o to, że jesteśmy wszyscy razem: bylibyśmy niczym bez Faika, a on niczym bez nas”, dodaje Fred. Dla nich temat relacji pomiędzy Francją a Turcją „jest czymś co nas dotyka w sposób szczególny i w co się angażujemy. Życiowy przypadek sprawił, że zainwestowaliśmy w ten projekt”, kończy Fred.

Autor: Andrea Giambartolomei, tłumaczenie: Honorata Wojszczyk

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat