Aktualności Nielegalni imigranci w Europie

Liczenie niewidzialnych

Nikt nie wie, ilu nielegalnych imigrantów żyje w Niemczech i całej Europie. Correct!v rozmawia o tym z niemieckim naukowcem Ditą Vogel, która kilka lat temu próbowała policzyć „niewidzialnych”. Według niej, ich liczba idzie w setki tysięcy w Niemczech oraz w miliony w Europie.

Opublikowano w dniu 27 sierpnia 2015 o 07:59

Wynik ten jest jedynie przybliżoną kalkulacją. Florian Bickmeyer rozmawiał z Vogel o tym, jak doszła do tych przerażających liczb oraz jej najnowszych badaniach dotyczących dzieci nielegalnych imigrantów.

Pani Vogel, z wiadomych względów nie wiemy, ile osób mieszka nielegalnie w Niemczech i Europie. Pani jednak podaje konkretne liczby. Proszę więc powiedzieć, ile osób nielegalnie mieszka na całym kontynencie
Dita Vogel: Bardzo trudno to ocenić. Od czasu projektu Clandestino nie prowadzono badań, które analizowałyby sytuację w poszczególnych krajach członkowskich. W tamtym okresie, tj. w 2008 r., ocenialiśmy, że w Europie bez stosownych dokumentów i pozwoleń na pobyt mieszka od 1,9 do 3,8 mln osób. Było to od 0,4 do 0,8 proc. całej populacji i od 7 do 13 proc. wszystkich obcokrajowców. W Niemczech było 200 - 460 tys. nielegalnych imigrantów. Potem ich liczba zaczęła się zmniejszać, by ponownie zacząć rosnąć od 2010 r. Nasze uaktualnione szacunki na rok 2013 mówią o 150 - 450 tys. osób nielegalnie mieszkających w Niemczech.

To duże liczby, jak Pani do nich doszła?
Przeanalizowaliśmy statystyki policyjne. Najważniejsze jest, by mieć świadomość, że dane statystyczne są zniekształcone i wykorzystać to zniekształcenie do oszacowania dolnych i górnych wartości. Chodzi o to, że nielegalni pojawiają się w rejestrach policyjnych częściej niż Niemcy.

Dlaczego?
Ludzie nie mający dokumentów są bardzo ostrożni. Starają się trzymać z dala od policji i nie łamać prawa. Jednak już sam ich wygląd budzi zainteresowanie policjantów. Jest z pewnością dużo mniej prawdopodobne, że zatrzymają oni i poproszą o pokazanie dowodu tożsamości 70-letnią białą staruszkę niż 20-letniego czarnoskórego chłopaka. Oznacza to, że nasza metoda nie jest zbyt precyzyjna. Mamy jednak wystarczająco silne argumenty, by móc powiedzieć, że właściwa liczba nielegalnych imigrantów leży gdzieś we wspomnianym przedziale.

Newsletter w języku polskim

Czasami mówi się, że w Niemczech żyje ponad milion osób bez dokumentów, to jest ponad dwa razy więcej niż pani szacunki
Operowanie tak dużymi wielkościami nie sprzyja debacie na ten temat. Niektórym zależy, by liczba nielegalnych imigrantów była jak najwyższa. Ale to obosieczna broń, albowiem decydenci są wówczas potwornie przerażeni i sparaliżowani, co prowadzi do politycznego impasu. Jeśli rzeczywiście chcemy pomóc tym ludziom, musimy bardzo ostrożnie operować liczbami. Pół miliona to i tak bardzo dużo.

Pozostańmy więc przy pani liczbach: od 150 do 500 tys. Czego się pani dowiedziała o tych ludziach?

Ostatnio liczby te nieznacznie wzrosły. Ponadto, często zawyżamy liczbę młodych mężczyzn przekraczających nielegalnie granicę, a zaniżamy liczbę starszych kobiet. Od czasu projektu Clandestino przyjmujemy, że mężczyzn jest tylko nieznacznie więcej od kobiet. W ukryciu można żyć dłużej, gdy ma się pracę. Jedną z niewielu dostępnych nielegalnym imigrantom jest służba w prywatnych domach, co pozostaje domeną kobiet. Wiele z nich pochodzi z krajów sąsiadujących z Unią, takich jak Albania, Ukraina, Turcja czy Maroko. Zauważyliśmy, że wśród osób nielegalnie przebywających w Europie jest też stosunkowo dużo przedstawicieli najludniejszych nacji z poszczególnych kontynentów: Chińczyków bądź Hindusów z Azji, Nigeryjczyków z Afryki, Brazylijczyków z Ameryki Południowej. Kolejną dużą grupę stanowią uchodźcy z krajów naznaczonych wojną lub kryzysem, którzy nie mogą jednak liczyć na automatyczne przyznanie im azylu w Niemczech. Największe szanse na otrzymanie statusu humanitarnego mają Syryjczycy, rzadziej Afgańczycy, Pakistańczycy czy mieszkańcy wielu krajów afrykańskich.

Jak podane przez panią liczby zostały przyjęte w Niemczech? Pół miliona osób mieszkających nielegalnie w kraju. Ktoś mógłby powiedzieć, że to duża grupa, a więc kwestia jest ważna. Inni zauważą jednak, że to tylko pół procent niemieckiego społeczeństwa, więc nie ma co zawracać sobie głowy.

Odkąd upubliczniliśmy nasze szacunki, trudniej jest domagać się większej kontroli, bo najwyraźniej nie da się kontrolować napływu nielegalnych imigrantów. Nie znaczy to, że takie wysiłki nie będą podejmowane - chęć kontrolowania migracji podsyca przede wszystkim liczba tych, którzy pozostają poza krajem i będą próbować się tu dostać. Ludzie, którym to się już udało, są ważni, bo rodzą ważkie pytania. Np. czy możemy legalizować pobyt poszczególnych grup uchodźców? Czy jeśli zgodzimy się, by dzieci nielegalnych imigrantów uczęszczały do szkoły, nie rozsadzi to całego systemu? Czy nie stanie się tak, gdy przyznamy nielegalnym przybyszom prawo do korzystania z opieki medycznej? Nasze szacunki są istotne przede wszystkim z humanitarnego punktu widzenia. Pozwoliły wprowadzić politykom sensowne rozwiązania. Szkoły i placówki medyczne nie są już zobowiązane informować władz o osobach, które przebywają na terenie kraju nielegalnie. Mało tego, nie mają też prawa tego robić z uwagi na ustawę o ochronie danych osobowych. Inną sprawą jest, czy wszyscy pracownicy mają tego świadomość.

Porozmawiajmy o losie dzieci nielegalnych imigrantów. Ile ich jest?
Raczej niewiele. Ale fakt nielegalnego przebywania na terenie danego kraju może mieć dramatyczne konsekwencje i rzutować na ich dorosłe życie. Choćby wtedy, gdy dziecko nie chodzi do szkoły, bo istnieją instytucjonalne bariery, których nie sposób pokonać albo szkoły nie zostały poinformowane, że muszą przyjąć takie dziecko, albo na przeszkodzie stoi strach rodziców. Dzieci nie podejmują decyzji o imigracji i życiu w ukryciu. Podejmują je rodzice, którzy często boją się, że zostaną złapani.

Podczas Annual Meeting on Illegality (dorocznego spotkania poświęconego nielegalnej imigracji) przedstawiła pani projekt badawczy zatytułowany „Dzieci bez dokumentów i ich szanse na uczęszczanie do szkoły”. Czy ma już pani rozeznanie, jak te szanse się rysują?

Szkoły nie mają procedur odnośnie takich dzieci. Na pytanie o to, czy dziecko może zacząć uczęszczać do danej szkoły, szkolna sekretarka odpowiada zazwyczaj przez telefon „nie, nie mogą państwo zarejestrować dziecka w naszej szkole bez dowodu legalnego pobytu”. A przecież powinna obowiązywać zasada, że „nie możemy stracić żadnego dziecka, każde z nich ma prawo chodzić do szkoły” nawet jeśli rodzice nie mają prawa pobytu. Ministrowie edukacji są przekonani, że tak to właśnie działa w podległych im landach. Każda szkoła otrzymała przecież stosowny list. Ale nie wiem, czy to wystarczające. Mam wrażenie, że nie wszystkie szkoły i ich sekretariaty stosują się do tej instrukcji. Wielu rodziców przebywających nielegalnie w kraju dalej uważa, że nie mogą posyłać dzieci do szkoły.

Czego więc oczekiwałaby pani od polityków?
Chciałabym, żeby przepisy były nieco luźniejsze i dawały szansę na legalny pobyt osobom, które wiele lat żyły w ukryciu. Zniesienie obowiązku informowania władz o nielegalnych imigrantach to krok w dobrą stronę, mam nadzieję, że decyzja ta będzie przestrzegana wszędzie tam, gdzie to konieczne, zapewniając osobom bez dokumentów ochronę w miejscu pracy, prawo do nauki i opieki medycznej. Moje ostatnie życzenie dotyczy kwestii ubiegania się o zaległą pensję z zagranicy. Jest unijna dyrektywa , która głosi, że każdy ma prawo otrzymać wynagrodzenie za wykonaną pracę, nawet jeśli przebywał w danym kraju nielegalnie. Obecnie jednak bardzo trudno dochodzić tego prawa z zagranicy. Powinniśmy robić więcej, by pomóc takim osobom odzyskać należne im wynagrodzenia. Nie powinniśmy także ułatwiać oszukiwania ich i wykorzystywania przez niemieckich pracodawców, lecz ścigać i karać takie praktyki.

*Artykuł ten jest częścią projektu #OpenEurope, w który zaangażowany jest dziewięć europejskich mediów. Jego celem jest opisywanie „rzeczywistych działań będących przejawem solidarności z imigrantami” oraz „obrona europejskich wartości takich jak gościnność, otwartość czy gotowość do zapewnienia bezpiecznego schronienia”*.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat