Turecki premier Recep Tayyip Erdoğan przemawia w parlamencie w Ankarze.

Koniec przymilanek

Przebywający z wizytą w Niemczech premier Turcji przekonuje, że jego kraj nie ma się czego wstydzić. Gospodarka kwitnie, a rozwijające się demokracje arabskie coraz częściej widzą w Ankarze model do naśladowania. Frankfurter Rundschau podkreśla, że krajowi wzmocnionemu tymi sukcesami coraz mniej zależy na członkostwie w UE.

Opublikowano w dniu 2 marca 2011 o 14:52
Turecki premier Recep Tayyip Erdoğan przemawia w parlamencie w Ankarze.

Tayyip Erdoğan jest w swoim żywiole. Przemawiając do 10 tysięcy rodaków w Düsseldorfie, może wcielić się w swą popisową rolę premiera wszystkich Turków – wszystkich, a więc również tych, którzy od dwóch pokoleń mają obywatelstwo niemieckie.

**Treść tego artykułu została usunięta na prośbę właściciela praw autorskich.**

Widziane z Turcji

Ostry dialog z Unią

Newsletter w języku polskim

Podczas zeszłotygodniowego spotkania z kanclerz Niemiec Angelą Merkel w Dusseldorfie, premier Turcji mówił twardo. „Jeśli nie chcą Turcji w Unii, powinno to być jasno powiedziane (…) wtedy zajmiemy się swoimi sprawami i nie będziemy nikomu zawracać głowy. Nie zwódźcie nas. Nie zwódźmy siebie nawzajem”, zaapelował do przywódców Wspólnoty Recep Tayyip Erdoğan. „Twardy język Turcji w stosunku do Unii Europejskiej jest dla rządu w Ankarze sposobem na utrzymanie poparcia w kraju. Ale może też sprawić, że w społeczeństwie zgoda na integrację będzie się zmniejszać”, ostrzega dziennik Hürriyet. „Zamiast naprawiania niełatwych stosunków i czekania na dogodniejszą sytuację Turcja przyjmuje konfrontacyjną postawę. To czyni relacje z Unią jeszcze trudniejszymi i oddala Ankarę od celu, czyli przystąpienia do Wspólnoty”, mówi w rozmowie z gazetą ekspert ds. integracji Sinan Ülgen. „Niektórzy obserwatorzy są przekonani, iż tego typu oświadczenia, poza tym, że służą politycznej taktyce przed czerwcowymi wyborami, mogą stać się fundamentem dla późniejszego zrezygnowania z ubiegania się o członkostwo”, pisze dalej gazeta.„Turcja, zawsze uważana w Unii za niedouczonego studenta, jest dziś krajem zdolnym do myślenia strategicznego, wzorem dla innych państw na Bliskim Wschodzie. A to może sprawić, że zarówno rząd, jak i opinia publiczna zwrócą się przeciwko Unii”, przewiduje inny analityk, Ceren Mutuş. „Podczas negocjacji akcesyjnych otwartych zostało trzynaście rozdziałów”, przypomina Hürriyet. „Paryż blokuje otwarcie kolejnych pięciu, a Bruksela zamroziła pracę nad ośmioma po tym, jak Ankara nie otworzyła swoich portów. Pozostają jeszcze trzy obszary. Jak przyznają tureccy politycy, nie wiążą się one z większymi politycznymi kontrowersjami, ale jak dotąd Ankara nie śpieszyła się zbytnio, by spełnić minimalne warunki konieczne do otwarcia negocjacji w sprawie konkurencji, polityki społecznej i zamówień publicznych”, podaje dziennik.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat