Manifestacja imigrantów "bez dokumentów" w Brukseli (Belgia). Fot. Skender.

Światełko w tunelu dla nielegalnych

Piętnaście godzin po zaostrzeniu prawa imigracyjnego Włochy wstrzymały deportację tysięcy nielegalnych imigrantów. Rząd Belgii zatwierdził tymczasem porozumienie, które reguluje status cudzoziemców nielegalnie mieszkających w tym kraju.

Opublikowano w dniu 20 lipca 2009 o 17:47
Manifestacja imigrantów "bez dokumentów" w Brukseli (Belgia). Fot. Skender.

„Uregulowanie dokonane przez Maroniego i Sacconiego zapamiętamy jako akt, który zwiększy do 5 milionów liczbę cudzoziemców w wieloetnicznych Włoszech” – tak Il Sole-24 Ore kwituje przepisy wprowadzone właśnie przez włoskich ministrów spraw wewnętrznych i pracy.

„Średnia krajowa pod względem liczby przybyszów spoza krajów Unii zbliży się zatem do wartości notowanych we Francji i w Niemczech”. Gian Carlo Blangiardo z Uniwersytetu Milano-Bicocca sądzi, że ten przyszły „21. włoski region” może być lekarstwem na strukturalne niedomagania kraju: starzenie się ludności i malejący przyrost naturalny.

Rządowe rozporządzenie, w myśl którego nielegalny pobyt nie jest już przestępstwem, wprowadzone dopiero co w pakiecie bezpieczeństwa, zostało podyktowane koniecznością przyznania praw tysiącom imigrantów, którzy pracują na Półwyspie Apenińskim jako pomoc domowa.

„Naprawdę odnosi się wrażenie, że prawodawca zachowuje się schizofrenicznie” – komentuje Valerio Ondia. Twarda linia rządu ma się nijak do nieuchronności zjawiska imigracji. Onida potępia włoskie prawodawstwo, które od 2002 nie pozwala już na wjazd imigrantom „utrzymywanym” przez pracodawcę i decyzję o nieuznawaniu konwencji Rady Europy (z 1992), która przewiduje przyznanie prawa głosu imigrantom mieszkającym w kraju UE od co najmniej pięciu lat.

Newsletter w języku polskim

Ta kwestia zatruwała belgijskie życie polityczne. Od dwóch lat członkowie koalicji rządowej nie potrafili dojść do porozumienia. Przez ten czas mnożyły się manifestacje, strajki głodowe i okupacje kościołów. W sobotę 18 lipca ministrowie królestwa opracowali w końcu „serię wskazówek” regulujących los cudzoziemców nielegalnie mieszkających w Belgii.

„Cudzoziemcy przebywający nielegalnie: zwycięstwo Van Rompuya” – pisze w tytule francuskojęzyczny dziennik Le Soir, który podkreśla „piękny sukces premiera” usuwający tę „kość niezgody pośród większości, głównie pomiędzy partiami francuskojęzycznymi a flamandzkimi liberałami”.

Według tych nowych kryteriów legalizacji będzie można uregulować status imigrantów, którzy są ofiarami „nienormalnie długich procedur”. Chodzi tu o okres trzech lat w przypadku rodzin z dziećmi uczęszczającymi do szkoły i o okres czterech lat w odniesieniu do pozostałych.

Umowa przewiduje również możliwość prawnego usankcjonowania „trwałego zakorzenienia społecznego”. Mówiąc jasno, pod uwagę będzie brane to, czy petent zna jeden z języków urzędowych, czy zadomowił się wśród Belgów i tym podobne rzeczy. Choć nie ma mowy o masowej legalizacji występujących o azyl, to według flamandzkiego dziennika De Standaardnowe zarządzenia mogłyby dotyczyć około 25 tysięcy spośród nich.

To porozumieniejest „prawdziwym małym cudem” – przyznaje komentatorka francuskojęzycznego dziennika Le Soir, „dla tych wszystkich, którzy od lat czekają na decyzję”. Ale ubolewa, że w obecnym kształcie – wskazówek, nie zaś okólnika – jego trwałość będzie ograniczona. „Umowa jest obciążona wadą nierozłącznie wpisaną we wszelką politykę imigracyjną w tym kraju. Przyjmuje się tekst, który nie ma mocy ustawowej. (…) Jak gdyby wszystko w dziedzinie prawa do azylu musiało mieć przelotny i zależny od zmiennych kolei życia politycznego charakter”.

Flamandzka prasa również krytykuje minimalistyczne porozumienie. „Góra urodziła mysz” – ocenia w komentarzu redakcyjnym dziennik De Standaard. „Rząd [nie określił] żadnego kryterium na przyszłość, stąd najdalej posunięta niepewność stanu prawnego”.

W dzienniku Het Belang van Limburg Jean-Marie Dedecker z flamandzkiej partii LDD (Lista Dedeckera, skrajna prawica) daje wyraz obawom, że nowe uregulowania będą zachętą dla potencjalnych azylantów: „Ameryka ma swoją zieloną kartę, Europa swoją niebieską kartę [kartę pobytową], ale w Belgii dano carte blanche pozwalającą każdemu, kto przyjeżdża, osiedlić się tu na dobre”.

Paul Biret na łamach La Libre Belgique wyraża zaniepokojenie „zamazanymi konturami prawnymi” tego tekstu i tajemniczym zapisem o „roli koordynacyjnej” premiera, co pozwala w ciemno przewidywać polityczne komplikacje: „Flamandowie nie omieszkają zrzucić na ‘walońską pobłażliwość’ odpowiedzialności, jeśli przypadków legalizacji będzie więcej, bez względu na to, dlaczego tak się stanie”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat