Znajdź różnice

Carte blanche dla Assada

Zdecydowana wstrzymać represje Muammara Kaddafiego w Libii, UE pozostaje o wiele mniej aktywna wobec przemocy stosowanej przez reżim Baszara al-Assada w Syrii. A niewystarczające sankcje ustanowione 10 maja są tylko świadectwem bezsilności.

Opublikowano w dniu 12 maja 2011 o 15:45
Tom  | Znajdź różnice

Niewykluczone, że odmowa zachodnich sojuszników do zaangażowania się w Syrii, tak jak to ma miejsce w Libii, wynika z braku możliwości. Próby zdławienia protestów przez reżym Assada są wszakże równie nieludzkie i nie do zaakceptowania jak działania podejmowane w tym samym celu przez Kaddafiego, czy to te dotychczasowe, czy to te, po które wciąż się sięga.

Jednak w Syrii jakakolwiek interwencja zbrojna byłaby o wiele bardziej skomplikowana, a ze względu na strategiczne położenie tego kraju na bliskowschodniej beczce prochu, jej konsekwencje byłyby nie do przewidzenia. Trudno się więc dziwić, że Zachód się nie spieszy – tym bardziej, iż wygląda na to, że w Libii już ugrzązł w sytuacji patowej.

Nic w tym zaskakującego – to logiczna konsekwencja braku ustaleń, które trzeba było zrobić na początku, co do sposobu, a w istocie możliwości osiągnięcia jedynego sensownego celu całego przedsięwzięcia (do czego powoli się kraje członkowskie się przyznają), czyli odejścia Kaddafiego.

Powody, być może całkiem logiczne, aby nie próbować przeszkodzić syryjskim czołgom w masakrowaniu demonstrantów, nie są dobrymi wymówkami dla Unii Europejskiej, która w tym ostatnim kryzysie znowu całkowicie zawiodła i nie była nawet w stanie uczynić we właściwym czasie choćby odrobinę tego, co miałaby możliwość zrobić.

Newsletter w języku polskim

Dlaczego najostrzejsze sankcje skierowane przeciw niektórym z czołowych przedstawicieli syryjskiej władzy zostały wprowadzone dopiero wczoraj, a jej szef, prezydent Baszar al-Assad, nie jest nimi objęty? Jak to możliwe, że Unia ustanowiła embargo na dostarczanie broni do Syrii dopiero w poniedziałek, a więc prawie dwa miesiące od wybuchu zamieszek? Może to nie wiele więcej niż gesty.

Ale dlaczego nie można było przynajmniej wykonać ich wcześniej, aby dać „jasny i zdecydowany sygnał”, o którym wciąż mówią europejscy politycy? To, co się dzieje, jest jak zwykle tylko kolejnym dowodem impotencji. Paradoksalnie, jednym z wyjaśnień może być uporczywe budowanie tak zwanej wspólnej europejskiej dyplomacji.

Ale jak dotąd jedyne efekty tej wspólnej dyplomacji wynikającej z marzenia Unii, by poprzez swoje siły zbrojne wywierać naciski na arenie międzynarodowej, okazały się negatywne. Decyzje podejmowane są tak jak dotąd, duże kraje członkowskie dokonują uzgodnień między sobą.

Aby to nie wyglądało zbyt żenująco trzeba jeszcze przez uprzejmość dodać jedną rundę rozważań. I tak to wprowadza się politykę zagraniczną UE i szefową tej polityki oraz tych, którym lady Ashton przewodzi. Nic dziwnego, że Bruksela czyni jeszcze mniej niż przedtem.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat