Prezydent Barack Obama w Pradze, 5 kwietnia 2009 (AFP).

Obama nie jest cudotwórcą

Stany Zjednoczone upamiętniają, po raz pierwszy za rządów Obamy, 11 września, a na Starym Kontynencie, jak pokazują niedawno opublikowane badania, wizerunek tego kraju, owszem, poprawia się, ale nowy prezydent nie cieszy się szczególną popularnością. Tendencja ta jest szczególnie widoczna w Europie Środkowej i Wschodniej, zauważa europejska prasa.

Opublikowano w dniu 11 września 2009 o 17:32
Prezydent Barack Obama w Pradze, 5 kwietnia 2009 (AFP).

Po wstrząsie, jakim był 11 września i porywie solidarności, który po nim nastąpił, Europejczycy oddalili się, choć w różnym stopniu, od Stanów Zjednoczonych. Następowało to wraz z rozwojem wojny w Iraku i kolejnymi nadużyciami administracji Busha. Pierwszego 11 września ery Obamy wygląda na to, że obraz Ameryki się zmienia, ale nie aż tak, jakby mógł sobie tego życzyć nowy prezydent.

„Poparcie europejskiej opinii publicznej dla amerykańskiego sojusznika czterokrotnie wzrosło, odkąd w styczniu władzę w tym kraju objął demokratyczny prezydent – donosi Le Monde. – Stopień aprobaty dla polityki zagranicznej nowego amerykańskiego prezydenta wynosi wśród Europejczyków 77%, podczas gdy politykę George’a Busha popierało w 2008 r. zaledwie 19%. To jedna z informacji zawartych w sondażu przeprowadzonym w czerwcu w jedenastu krajach Unii Europejskiej (UE) oraz w Turcji i w Stanach Zjednoczonych z inicjatywy German Marshall Fund, organizacji oceniającej rokrocznie stan stosunków transatlantyckich. 9 września opublikowała ona wyniki badań za 2009 r. (raport „Transatlantic Trends”).

W Niemczech procent badanych mających dobrą opinię o Ameryce wzrósł w ciągu jednego roku z 12 do 92%. We Francji – z 11 do 88%. „Obamie udało się praktycznie odzyskać całe zaufanie Europejczyków, które stracił George Bush”, podkreślaRon Asmus, dyrektor brukselskiego ośrodka German Marshall Fund na łamach Gazety Wyborczej.

Ten entuzjazm trzeba jednak uzupełnić dwoma uwagami. Po pierwsze – Europa Środkowo-Wschodnia jest dużo mniej entuzjastycznie nastawiona do Ameryki. Po drugie – wzrost zaufania nie oznacza, że we wszystkim Europa i USA od razu się zgadzają, np. w podejściu do Iranu czy Afganistanu”.

Newsletter w języku polskim

Największą niespodzianką dla badaczy z amerykańskiej fundacji jest rosnący sceptycyzm Europejczyków, których administracja Busha uważała za swoich najlepszych sojuszników. Zdaniem Asmusa, mniejszy entuzjazm dla USA w Europie Środkowej wynika z tego, że mieszkańcy tego regionu są „bardziej cyniczni i pragmatyczni w nastawieniu do charyzmatycznego przywódcy, jakim jest Obama”.

„Legendarny Obama nie podbił nowej Europy”, podsumowujerównież Revista 22. W Słowacji i Bułgarii odnotowuje się wręcz odwrotne nastroje niż w Niemczech i we Francji. Podobnie sprawy się mają, jeśli chodzi o stosunek do NATO. Tylko 53% mieszkańców Europy Wschodniej uważa, że organizacja atlantycka jest potrzebna, podczas gdy w Europie Zachodniej – 73%.

„Może to znak, że coraz więcej Europejczyków spogląda w stronę Brukseli, że nowa Europa stała się bardziej eurocentryczna, a mniej atlantycka”, zastanawia się rumuński tygodnik. „Wojna w Afganistanie przeradza się powoli, acz bardzo wyraźnie, w wojnę Obamy, staje się zaś w coraz mniejszym stopniu wojną europejską.

Afganistan jest spadkiem po poprzednikach, którym Barack Obama musi „zarządzać” w miarę tego, jak na miejscu rozwija się sytuacja, ale istotniejszym powodem ochłodzenia uczuć między „Nową Europą” i Nowym Światem jest zdaniem The Economist polityka bezpieczeństwa, jaką amerykański prezydent postanowił prowadzić w Europie.

„Administracja Obamy poddaje rewizji projekt antyrakietowego systemu obrony, który zakładał rozmieszczenie 10 rakiet przechwytujących i stacji radarowej w Polsce i Republice Czech”, tłumaczy londyński tygodnik. „Zmiana tego projektu może być potraktowana jako rejterada, której celem jest przypodobanie się Rosji”.

A Rosja uchodzi w byłych krajach bloku radzieckiego za główne źródło zagrożenia w regionie. Na pewno „Ameryka ma ważniejsze problemy niż stosunki z Europą Wschodnią”, ocenia The Economist, a „kraje Europy wschodniej za rządów Busha naiwnie podchodziły do swoich relacji z Ameryką. Ale mimo wszystko nawet ludzie z administracji Obamy przyznają, że można by rozwiązać sprawy lepiej”.

Strategiczne partnerstwo

Promienna przyszłość EuroAmeryki

„Współpraca transatlantycka ma wielką przeszłość” i „z pewnością ma przyszłość”, stwierdzana łamach Il Sole 24 Ore dyrektor generalny Banku Włoch Fabrizio Saccomanni. Pomniejsza on trafność tezy mówiącej o słabnięciu globalnego przywództwa Zachodu na rzecz krajów wschodzących. Mimo włączania coraz większej liczby tych ostatnich do niegdysiejszej grupy G7 – która tymczasem przekształciła się w G20 – stare instytucje finansowe, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), dowiodły, że wciąż tylko one są w stanie stawić czoło systemowym kryzysom.

Nie należy dać się zwieść wzrostowi znaczenia Chin, w opinii Saccomanniego oś USA–UE ma jeszcze przed sobą piękną przyszłość. A o sile tego porozumienia decydowały różnice występujące pomiędzy dwoma modelami: „Stany Zjednoczone mają silną kulturę wzrostu, która wysuwa na pierwszy plan wsparcie dla inwestycji, innowacji i konkurencyjności w obrębie wolnego handlu. UE ma przynajmniej równie mocną kulturę stabilności i daje prymat silnej polityce makroekonomicznej oraz skutecznej reglamentacji rynku. Obecny kryzys mógłby więc być sprzyjającą okazją, aby na nowo zdefiniować optymalną mieszankę wzrostu i stabilności po obu stronach Atlantyku”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat