Dość kręcenia w sprawie kryzysu

Opublikowano w dniu 29 lutego 2012 o 13:19

Na łamach francuskiego La Tribune szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi ogłosił niedawno śmierćeuropejskiego państwa opiekuńczego. Odtąd Europejczycy mają więcej pracować, brać krótsze urlopy i mniej zarabiać. A wszystko po to, by odzyskać bezpowrotnie utraconą wydajność.

Do której gazety nie zajrzeć, z łamów wieje pesymizmem. Europa jest skończona, jej system gospodarczy wymaga pilnych, rewolucyjnych zmian. Albowiem na polityczne już o wiele za późno. Trzeba ratować, co się da, bo przecież „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Grecja już jest spisana na straty i oby tylko na niej się skończyło.

Skoro w Europie nadziei już nie ma, optymizmu szukać należy za Wielką Wodą. Ożywczy powiew przynosi komentarznoblisty Paula Krugmana, który na łamach szacownego New York Timesa rozprawia się z niektórymi mitami na temat kryzysu, jaki dotknął Stary Kontynent.

Otóż ten znany ekonomista zauważa przede wszystkim, że kryzysowa narracja sprowadza się do dwóch punktów widzenia: republikańskiego i niemieckiego. Pierwszy, prezentowany przez amerykańską prawicę i jej faworyta do objęcia fotela prezydenckiego Mitta Romneya, z radością podziela wspomnianą wyżej ocenę Mario Draghiego: Europa jest w tarapatach, bo za dużo pomagała biednym i nieporadnym.

Newsletter w języku polskim

Drugi to niemiecka wersja wydarzeń, co w dużym skrócie wygląda tak – źródłem kryzysu jest finansowa nieodpowiedzialność niektórych państw.

Obie interpretacje są jednak błędne, przekonuje Krugman. Po pierwsze, dlatego, że wśród najbardziej zagrożonych krajów tzw. GIPSI [Grecja, Irlandia, Portugalia, Hiszpania (Spain), Włochy (Italia)] tylko Włochy słyną z hojnego systemu opiekuńczego (pierwsza europejska piątka). I tak zresztą znacznie skromniejszego niż niemiecki.

Po drugie, Szwecja – mimo korekt poczynionych w ostatnich latach – nadal pochwalić się może najlepiej rozwiniętą siecią zabezpieczeń socjalnych. Nie doświadcza przy tym trudności, jakie stały się udziałem dużo bardziej liberalnych gospodarek, co wskazywałoby na to, że rozbudowany system opieki państwa nad obywatelami nie jest podstawowym problemem.

Podobnie jak nie jest nim nieodpowiedzialność finansowa, którą przypisać można jedynie nieszczęsnej Grecji, ale już nie Hiszpanii, Irlandii czy Portugalii, których deficyty były wyraźnie mniejsze. Nie mówiąc już o tym, że kraje spoza euro, takie jak Japonia czy Wielka Brytania, radzą sobie nieźle, utrzymując zarówno wysokie deficyty, jak i poziomy zadłużenia. Co więcej, nadal mogą zaciągać na rynkach pożyczki oprocentowane na śmiesznie niskim poziomie wahającym się od 1 do 2%.

„Innymi słowy hellenizacja naszego dyskursu ekonomicznego jest całkowicie nieuzasadniona”, przekonuje Krugman, podkreślając, że źródłem europejskiej niemocy jest przede wszystkim wspólna waluta. Wprowadzenie euro bez powołania koniecznych instytucji nadzorujących pozbawiło rządy zagrożonych krajów możliwości przeprowadzenia dewaluacji monety w celu odzyskania konkurencyjności, ale zarazem rozpowszechniło złudne poczucie bezpieczeństwa wśród prywatnych inwestorów, czego efektem był ogromny napływ kapitału na peryferie Unii.

Katastrofalne skutki tej polityki są widoczne gołym okiem. Rząd grecki utracił kontrolę nad własnymi finansami i skazany jest na kaprysy rynków finansowych, które – jak się wydaje – już się pogodziły z bankructwem kraju. W tym kontekście dalsze cięcia postulowane przez „trójkę” i postępujący demontaż państwa opiekuńczego nie będą ratunkiem, lecz gwoździem do trumny greckiej gospodarki, a kto wie, czy nie iskrą dającą początek niekontrolowanemu wybuchowi społecznemu.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!