„Wróg” za miedzą?

Opublikowano w dniu 13 marca 2012 o 12:41

Przez sześćset lat oba kraje dzieliły sukcesy i niedole. Razem wyrosły na potęgę, by następnie popaść w niewolę. Jednak Polskę od Litwy dzieli dziś więcej niż kiedykolwiek w historii. A wydawałoby się, że oprócz niefortunnej „żeligiady”, która zakończyła się przyłączeniem w 1920 r. tzw. Litwy Środkowej do Polski, między dawnymi sojusznikami nie powinno być więcej bolesnych zadr. Paradoksalnie, ogniskiem sporów i wzajemnych pretensji są dziś sprawy błahszej natury. Co nie znaczy, że są one łatwiejsze do rozwiązania.

„Zaskakująco złe stosunki niebezpiecznie się pogarszają”, alarmujebrytyjski tygodnik The Economist w artykule poświęconym relacjom polsko-litewskim. Czasem dopiero głos z zewnątrz uświadamia nam, jak wiele pilnych spraw pozostaje do załatwienia tuż za miedzą. Powie ktoś, że 12 razy większa od Litwy Polska może pozwolić sobie na to, by sąsiada lekceważyć, zwłaszcza że z pewnością to Wilno bardziej potrzebuje dobrych relacji z Warszawą, ale to dowodzić będzie tylko arogancji tak często zarzucanej stronie polskiej przez litewskie władze.

Kwestii pisowni polskich nazwisk w litewskich dokumentach, ingerencji tamtejszych władz w program polskich szkół na Litwie (zwiększenie liczby przedmiotów nauczanych po litewsku) oraz restytucji nieruchomości należących niegdyś do Polaków w Wilnie i okolicach, nie udało się rozwiązać żadnemu rządowi w Warszawie od czasu demokratycznych przemian z 1989 r. I to nawet wtedy, gdy przywódców obu państw łączyły zażyłe, by nie rzec przyjacielskie stosunki.

Przy odrobinie dobrej woli problemy te byłyby trywialne. Żadnej z tych spornych spraw nie można nazwać dyskryminacją, a już mówienie o prześladowaniu byłoby nieporozumieniem. Polacy na Litwie wciąż są biedni, ale znacznie im się polepszyło od czasu odzyskania przez Litwę niepodległości w 1991 r. Dyplomatyczne stosunki pozostają jednak zatrute, a ministrowie spraw zagranicznych obu krajów: Radek Sikorski i Audronius Azubalis nie rozmawiają ze sobą.

Newsletter w języku polskim

Warszawa uważa, że Wilno nie dotrzymuje obietnic poprawy sytuacji polskiej mniejszości stanowiącej około 8% mieszkańców Litwy. Ta z kolei uważa polskie pretensje za próbę mieszania się w jej sprawy wewnętrzne, kwestionuje też lojalność litewskich Polaków. Podejrzliwość władz litewskich potęguje fakt, że w październiku poddadzą się one wyborczemu testowi.

Polsko-litewski klincz zaczyna rzutować na sprawy dla obu krajów wagi pierwszorzędnej, przede wszystkim bezpieczeństwo energetyczne, sieci transportowe czy nawet bezpieczeństwo militarne – plany NATO zakładają przecież, w przypadku ewentualnego zagrożenia ze strony Rosji, rozmieszczenia części sił polskich na terenie Litwy. Na szczęście Litwini jeszcze nie oponują, gdy – wedle ustaleń poczynionych w NATO – ich nieba rotacyjnie strzegą również polskie myśliwce (kolejna tura zaczyna się w kwietniu).

Niestety próby zewnętrznej mediacji podjętej w ubiegłym roku przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) spaliły na panewce. Zarówno Polacy, jak i Litwini okopali się na swoich stanowiskach i możliwy „reset” we wzajemnych stosunkach uzależniają od tego, czy druga strona ustąpi i przeprosi za swe postępowanie. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy.

Na przeszkodzie ewentualnemu porozumieniu stoi też, jak sugeruje The Economist, awans Polski do grupy europejskich potęg. „Sąsiedzi [Polski] muszą się do tego przyzwyczaić, podobnie jak polscy politycy”, podsumowuje brytyjski tygodnik. I lepiej, by stało się to jak najszybciej. W sobotę 17 marca litewscy Polacy planują kolejną demonstrację w obronie swoich praw.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!