Pięta achillesowa

Opublikowano w dniu 11 maja 2012 o 12:29

Polityczny klincz w Grecji grozi kolejnymi wyborami, które również mogą nie przynieść rozstrzygnięcia. A to skończyć się może gospodarczym i politycznym bankructwem kraju.

„Rien ne vas plus w Atenach” to tytuł jednego z komentarzy do wyborów w Atenach. To już koniec, nie widać drogi wyjścia. „Grecja spogląda w przepaść” – ta konstatacjabrytyjskiego tygodnika The Economist obrazuje dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się ojczyzna demokracji po wyborach z 6 maja. Grecy dali jasno do zrozumienia, co myślą o głównych partiach politycznych w kraju, przyznając dwadzieścia jeden mandatów (w liczącej 300 miejsc izbie) skrajnie prawicowej Złotej Jutrzence, a radykalną lewicową koalicję Syrizę (52) windując na pozycję drugiego największego ugrupowania parlamentarnego po centroprawicowej Nowej Demokracji (108). Socjaliści z Pasoku (41 mandatów), rządzący krajem przez całe dekady, musieli zadowolić się trzecim miejscem.

Wybory nie wyłoniły zwycięzcy z większością pozwalającą na samodzielne rządy, tak więc przywódcy największych ugrupowań dostali po trzy dni na stworzenie większościowej koalicji. Sztuka ta nie udała się najpierw Antonisowi Samarasowi – liderowi Nowej Demokracji, a później Aleksisowi Ciprasowi z Syrizy, który postawił potencjalnym koalicjantom warunek – odrzucenie porozumienia z „trójką” tworzoną przez Europejski Bank Centralny, MFW i Unię Europejską w sprawie ratowania zadłużonej Grecji. Trzeciemu w kolejce do budowania rządowej koalicji Evangelosowi Venizelosowi z Pasoku również nie daje się większych szans na sukces.

Co dalej?

Najbardziej prawdopodobny scenariusz to kolejne wybory w czerwcu. Nawet gdyby je powtórzyć – nie widać żadnej możliwej koalicji, która mogłaby w parę tygodni zyskać zaufanie elektoratu i objąć rządy. Mimo to – jak pisze Zacharias Zacharakisw komentarzu dla Zeit Online – dobrze się stało, że te wybory się odbyły. Bo po raz pierwszy w tym kryzysie dano Grekom możność wypowiedzenia się – dotąd ponosili tylko skutki decyzji, podejmowanych nad ich głowami przez innych.

Newsletter w języku polskim

„Tyle było narzekań w Brukseli, że akurat w trakcie wysiłków, podejmowanych dla ratowania Grecji, jeszcze się Grekom zachciało wyborów. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble domagał się nawet, by przesunąć je na później. Wielu Greków odebrało to jako szczyt upokorzenia. Nikt bowiem dotąd ich nie zapytał, czy w ogóle zgadzają się na ten plan ratowania ich kraju – i to plan, niosący tak poważne skutki dla każdego obywatela”.

Można by sądzić, że obecny wynik wyborów jest opowiedzeniem się przeciwko UE i przeciwko euro. Największe straty poniosły przecież dwie główne partie, które firmowały i wcielały w życie radykalny kurs oszczędnościowy, ustalony przez UE i przez MFW. Tak jednak nie jest – 70 proc. Greków, jak wynika z sondaży, chce zostać zarówno w UE, jak w strefie euro. W wyborach najwięcej zyskała partia Syriza, która nie domaga się wystąpienia z Unii, tylko renegocjacji programu pomocowego. Te wybory ujawniły jeszcze jeden, ważny fakt – Grecy przestali już ufać własnym, politycznym elitom.

Przeciwnicy coraz drastyczniejszego zaciskania pasa liczą na to, że kurs UE w tej sprawie może zmienić się po zwycięstwie we Francji socjalisty François Hollande’a, który podkreślał, że same tylko surowe oszczędności bez impulsów na rzecz wzrostu to za mało. Jak dotąd jednak stanowisko Niemiec pozostało takie, jakie było. Angela Merkel nadal deklaruje, że nie zaakceptuje „wzrostu na kredyt”. Berlin podkreśla – bez względu na wszystko Grecja musi spełnić warunki narzucone jej przez EBC, MFW i UE.

Dziennik międzynarodowej finansjery Finacial Times spekulował ostatnio, że François Hollande mógłby stawić czoło niemieckiej kanclerz i zostać liderem rebeliantów południowej Europy, forsując swój program wychodzenia z kryzysu nie poprzez cięcia, lecz stymulowanie wzrostu. Tyle że taki krok oznaczałby zerwanie z obowiązującą od dziesięcioleci we polityce zagranicznej Republiki zasadą wzmacniania francusko-niemieckiego przewodnictwa w Unii. Dość trudno sobie wyobrazić, by polityk tak mało wyrazisty jak Hollande mógł się na to zdobyć. Zwłaszcza że sojusz z zadłużonym Południem zepchnąłby Francję do gospodarczej drugiej ligi.

Między euro a drachmą

Znienawidzone przez grecką ulicę memorandum przewiduje wsparcie Aten astronomiczną kwotą 240 mld euro pod warunkiem, że tamtejszy rząd przyjmie kolejny pakiet oszczędnościowy wart 14,5 mld euro. Problem w tym, że nie ma tych, którzy mogliby to zrobić i – jak wszystko wskazuje – jeszcze długo nie będzie. Każdy nowy rząd będzie musiał – z uwagi na społeczną presję – renegocjować bailout. O tym jednak Bruksela nie chce nawet słyszeć.

Coraz bardziej realna staje się zatem wizja opuszczenia przez Grecję strefy euro. Jak ocenia Intrade, szanse na to wzrosły w ostatnich tygodniach z 22 do 40%. Rynki finansowe okazują coraz większą nerwowość: oprocentowanie obligacji peryferyjnych krajów eurolandu (Hiszpania, Portugalia, Włochy) pnie się niebezpiecznie w górę – hiszpańskie dziesięcioletnie papiery są już oprocentowane na ponad 6%. Natomiast indeksy europejskich giełd dołują.

Grecy stoją przed trudnym wyborem: albo przyjmą warunku planu ratunkowego, albo wyjdą ze strefy. Wielu ekspertów zgadza się, że to drugie rozwiązanie byłoby najszybszym i najprostszym sposobem postawienia Grecji na nogi. Ponowne wprowadzenie drachmy, połączone z możliwością sterowania jej kursem (a ściślej jego deprecjacją) mogłoby okazać się zbawienne dla greckiej gospodarki. Mogłoby, ale nie musi. Ekonomiści wskazują niebezpieczeństwa tej drogi – masową ucieczkę kapitału nie tylko z Grecji, ale i z pozostałych zagrożonych krajów, nakręcanie spirali inflacyjnej, chaos na rynkach całej Europy, a w ostateczności rozsadzenie strefy euro.

Jednak nie wszyscy boją się takiego scenariusza. „Wśród Niemców dominuje przekonanie, że byłoby lepiej, gdyby Grecja opuściła strefę euro”, podkreśla profesor Carsten Hefeker z uniwersytetu w Siegen. „Jeśli kraj ten będzie nadal podążał obecną drogą, uzasadnienie jego dalszej obecności w strefie euro może okazać się niezwykle trudne. Jak bowiem współdziałać z państwem, które ogłasza, że nie zamierza dotrzymać ani jednego z podjętych zobowiązań?”.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!