unknows Unia Europejska

“Nie bójcie się kontrdemokracji”

Opublikowano w dniu 8 kwietnia 2013 o 14:07

Luuka van Middelaara można nazwać zaangażowanym obserwatorem. Jest filozofem i historykiem oraz autorem jednej z najciekawszych książek na temat Unii Europejskiej opublikowanych w ostatnich latach – zatytułowanej „Nowy ład europejski, historia początku obecnej epoki” – za którą otrzymał kilka nagród, w tym tę Europejskiej Książki Roku kilka miesięcy temu.
Ale ten trzydziestodziewięcioletni Holender jest częścią tego opisywanego przez niego systemu, ponieważ jest „piórem” i jednym z doradców przewodniczącego Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuya. To poprzez to podwójne spojrzenie Luuk van Middelaar analizował kryzys i zmiany, przez które przechodzi Unia, podczas konferencji Domu Europy (Maison de l’Europe) w Paryżu.
Po pierwsze, jak zauważa, UE jest podzielona na kraje należące do eurolandu i te spoza niego. Po drugie, „Europa ma dwa serca, są nimi wspólny rynek i euro, które wiąże się ze znaczącym, choć bagatelizowanym, transferem suwerenności. Państwa wyciągają teraz z tego wnioski i jest to czasami bardzo bolesne”.
De facto, jak zauważa historyk, „polityka europejska staje się coraz bardziej wewnętrzna”. Ale ta ewolucja nie może się opierać jedynie na równowadze między Brukselą a rządami państw. UE „potrzebuje legitymacji demokratycznej na poziomie państwowym i europejskim”. Patrząc z tej perspektywy, jak zaznacza Luuk van Middelaar,

obywatele europejscy są jak chór, który obserwuje scenę, ale i uczestniczy w tym, co się na niej dzieje, a także rozgrywającą się tam akcję komentuje. Obywatele ci stają się graczem, kiedy głosują, ale również, kiedy manifestują na ulicy, żeby wyrazić swoje niezadowolenie. Zwykli Europejczycy pokazują, że chcą mieć coś do powiedzenia. Coraz częściej wybory parlamentarne mają europejski smaczek. Podczas tych we Włoszech podziały polityczne dotyczyły Europy. Ich wynik niósł dla niej jakiś przekaz. Nie należy bać się tego, co Pierre Rosanvallon nazywa „kontrdemokracją”.
Przyszłoroczne eurowybory będą więc bardzo ważnym wydarzeniem. Ale, podczas gdy wielu opowiada się za tym, aby przewodniczącym przyszłej Komisji Europejskiej został ktoś z frakcji politycznej, która wygra wybory, Luuk van Middelaar podkreśla, że
ta polityzacja, która może wzmocnić Komisję, może również zaszkodzić jej neutralności, podczas gdy to ona ma stać na straży poszanowania traktatów. Komisja ma nowe prerogatywy (w szczególności jeżeli chodzi o kontrolę budżetów państw członkowskich), przy których będzie musiała zachować bezstronność. Należy też zastanowić się nad kwestią społeczeństwa i jego rozczarowaniem. Komisja nie będzie miała władzy ani instrumentów, żeby wyraźnie zmienić system. Generalnie wiąże się z tym zagadnienie władzy wykonawczej – kto jest w stanie podejmować decyzje za wszystkie państwa członkowskie? Nie lubię nieprzemyślanych pomysłów, które na pierwszy rzut oka wydają się dobre, ale tak naprawdę są nieefektywne, a ten dotyczący bezpośredniego wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej właśnie do takich należy.
Po konferencji kontynuowaliśmy rozmowę z Luukiem van Middelaarem w jednej z restauracji w Le Marais, w towarzystwie przedstawicieli Domu Europy. Do cielęciny z włoszczyzną jako dodatek posłużył kryzys tożsamości europejskiej. Filozof, historyk i doradca polityczny nazywa to „szukaniem obywateli”. „Kiedy rozpoczął się proces integracji europejskiej, słowo ‘europejski’ zaczęło tracić na znaczeniu”, przypomina:
Nie nazywano nas już Europejczykami, ponieważ za zimnej wojny świat był podzielony na trzy: był Zachód, Wschód i Trzeci Świat. Słowo „europejski” nabrało znaczenia ideologicznego. „Europejczycy” byli twórcami Europy, tej z wewnętrznej [definiowanej w jego książce jako instytucje europejskie], a nie z zewnętrznej sfery [kontynentu europejskiego jako całości]. Zaczęło się to zmieniać poprzez wydarzenia z 1989 r., po których Europa znowu się zjednoczyła, czyli w historycznym momencie, oraz poprzez działania, takie jak promowanie flagi UE albo ustanowienie programu Erasmus. W pewnym sensie nadal nie jesteśmy w stanie postrzegać się jako Europejczycy, chyba że wyjeżdżamy poza nasz kontynent. Mimo że kryzys powoduje nowe napięcia między narodami, powstają one właśnie dlatego, że jesteśmy Europejczykami.
Ten kryzys i jego napięcia, są, jak wiemy, testem dla instytucji europejskich i dla systemu zarządzania UE. Jak autor „Nowego ładu europejskiego”, książki napisanej w 2009 r., analizuje zmiany, które nastąpiły na przestrzeni ostatnich czterech lat?
Proces decyzyjny jest nadal ten sam. Rada Europejska nadal zajmuje się tylko najbardziej kontrowersyjnymi sprawami. Różnica jest taka, że teraz rozgrywa się to w dłuższej perspektywie czasowej. Nastąpiła jednak poważniejsza zmiana. Grecki kryzys stawia unijną metodę przed próbą w tym sensie, że Unia dąży do ustanowienia systemu decyzyjnego nowego rodzaju. Biała księga dotycząca finansów publicznych nie jest odpowiednim instrumentem w sytuacji, w której jest się pod presją czasu. Trzeba było działać wbrew zasadom, przynajmniej w pierwszej kolejności, a potem wchłonąć powstały z tego tytułu wstrząs, integrując na przykład instytucje europejskie. W rezultacie decyzji podjętych przez premierów Komisja Europejska ma więcej władzy niż kiedykolwiek, jeżeli chodzi o nadzór, rekomendacje i wdrażanie działań oraz reform. Rada Europejska pozostaje instytucją, która musi koordynować różne polityki krajowe. Po kryzysie mamy dwa możliwe scenariusze. Albo wrócimy do sytuacji sprzed niego, kiedy to Rada nie ingerowała w prace Komisji, albo zdamy sobie sprawę z tego, że coś się zmieniło. Prawdopodobnie nie będziemy mogli również uniknąć bardziej intensywnej koordynacji polityki gospodarczej.
Czy dwudziestkasiódemka gorzej poradziłaby sobie z kryzysem bez Hermana Van Rompuya, przewodniczącego Rady Europejskiej, „szefa” Luuka van Middelaara? „Co sześć miesięcy, kto inny by przewodniczył Radzie”, odpowiada, nie mówiąc wprost, że poza Polską żaden duży kraj nie sprawował prezydencji UE [od kiedy to Van Rompuy, a nie premier państwa sprawującego prezydencję, przewodniczy Radzie], w przeciwieństwie do osłabionych państw, takich jak Irlandia czy Cypr lub zupełnie zdyskredytowanych Węgier.
„Traktat lizboński [na mocy którego powstało stanowisko przewodniczącego Rady] wszedł w życie w momencie, w którym wybuchł kryzys. Kryzys i te nowe zapisy odegrały ważną rolę”. Trudno więc ocenić jednoznacznie, co zmienia kierowanie prac Rady przez Van Rompuya.
Jakie wnioski teoretyk, który zamienił się w praktyka, wyciągnął z tego doświadczenia? „Pisząc ‘Nowy ład europejski’, sądziłem, że kluczowe wydarzenia odbędą poza ramami instytucjonalnymi UE, a nie w ich wnętrzu. Ale potwierdzają one moje analizy, jeżeli chodzi o wydarzeniowy charakter polityki europejskiej. Polityka to długotrwałe procesy, ale i przewidywanie, co się stanie w najbliższym czasie”.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!