Grecka tragedia

Opublikowano w dniu 24 czerwca 2011 o 19:07

Jeszcze kilka lat temu Polska była postrzegana w Unii jako główny hamulcowy, skłonny wcisnąć kij w szprychy wszędzie tam, gdzie byłaby zagrożona polska racja stanu.

Tymczasem dziś to Warszawa upomina ustami premiera Donalda Tuska inne stolice europejskie, by porzuciły „narodowe egoizmy” i wsparły Grecję na tyle, na ile to możliwe, albowiem odmowa pomocy może doprowadzić „do katastrofy”.

„Pomagając Grekom, czy innym zagrożonym krajom, największe państwa Unii pomagają samym sobie”, przekonywał dziennikarzy Financial Times’a polski premier.

Trudno się z nimi nie zgodzić, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że to francuskie i niemieckie banki przez lata finansowały ekstrawagancje Greków, oferując im coraz to nowe kredyty.

Newsletter w języku polskim

Premier myli się jednak, kiedy snuje analogie między polską transformacją lat 90. a obecnymi kłopotami Grecji, którą czekają równie bolesne, jak nas wtedy, cięcia i spadek stopy życiowej.

„Radykalne reformy w Polsce były możliwe tylko dlatego, że towarzyszyła im pozytywna atmosfera”, przekonuje Tusk na łamach FT.

Ale dziś zarówno w Europie, jak i w samej Grecji próżno szukać pozytywnego nastawienia, zarówno u tych, którzy reformy odczują na własnej skórze, jak i tych, którzy mają za nie zapłacić.

Panuje też powszechny konsensus, że co powinno się stać (bankructwo Grecji), nigdy się nie stanie. Pisał o tym niedawno na łamach Guardiana Simon Jennkins:

„Wszyscy wydają się zgodni, że nie dojdzie do okrojenia strefy euro, dewaluacji walut krajów peryferyjnych, a co za tym idzie zmniejszenia ich zadłużenia. Niemcy i Francja, strażnicy ‘Europy’, nie są na to gotowe. Jednak konstrukcja Unii Europejskiej została tak mocno nadwątlona, że niektóre kraje ośmielają się przebąkiwać o zorganizowaniu referendum w sprawie wystąpienia ze Wspólnoty. Lekcja jest jasna. Niezawisłe państwa o różnych kulturach politycznych nigdy nie powinny powierzać kontroli nad sprawami krajowymi zagranicznym agencjom, chyba że ich obywatele skłaniają się ku takiej utracie autonomii.

Grecy chętnie przystąpili do Unii i wprowadzili euro, bo myśleli, że można będzie na tym zarobić. I mieli całkowitą rację. Dlaczego odrzucać składane przez 30 lat prezenty, skoro ktoś inny za nie płaci?

Unia Europejska była godnym pochwały projektem mającym naprawić błędy z przeszłości. Dziś jest czymś innym, projektem mającym na celu zrzucenie błędów współczesnych na głowy przyszłych pokoleń. Na unijnych instytucjach powinno zawisnąć cyniczne motto: ‘nie martwcie się, za wszystko zapłacą dzieci’”.

Tak więc, w porównaniu z „egoizmem pokoleniowym” egoizm narodowy wydaje się mniejszym złem, a niekiedy może wręcz uchronić niektóre kraje (np. Wielką Brytanię, której premier David Cameron przeforsował na unijnym szczycie stanowisko, że Grecję powinna wspierać finansowo przede wszystkim strefa euro) przed sfinansowaniem krótkowzrocznej polityki zachodnioeuropejskich banków.

Oferta Polski uczestniczenia w pakiecie ratunkowym dla Grecji jest godnym pochwały aktem europejskiej solidarności oraz sprytnym posunięciem strategicznym w przeddzień polskiej prezydencji w Unii. Jednak dopiero za jakiś czas przekonamy się, czy była to trafiona inwestycja.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!