Ostatni mieszkańcy belgijskiego miasteczka Doel, a jest ich zaledwie około 30, muszą do końca września opuścić swoje domy. Jeśli sami tego nie zrobią, pomogą im w tym buldożery. Położona pośród polderów na zachodnim brzegu Skaldy miejscowość, która jeszcze w latach 70. minionego wieku liczyła 1300 mieszkańców, stopniowo kurczyła się wraz z rozrastaniem się Antwerpii, jednego z największych portów w Europie. „Doel stało się miasteczkiem widmem: opustoszałe ulice, zniszczone domy, ściany pokryte graffiti, zamknięte sklepy i punkty usługowe”, pisze Le Soir. Ci nieliczni, którzy są zdecydowani pozostać w swoich domach, założyli stowarzyszenie „Doel 2020”walczące o ocalenie miasteczka. Mimo złożonych petycji i skarg sądowych, firma LSO, nowy właściciel terenu, domaga się nadal, by się stamtąd wynieśli.
Tags
Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie
Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!