Komisja Europejska musi przedstawić roboczy dokument na temat „odchudzenia ustawodawstwa europejskiego”, podaje Die Welt, któremu udało się zapoznać z tym tekstem. Celem jest to, aby „proces opracowywania i treść norm narzucanych przez Brukselę były bardziej płynne i logiczne oraz mniej podatne na naciski ze strony lobbystów. Ta „debiurokratyzacja” jest reakcją na rosnącą krytykę wobec regulacji uważanych za przesadne, a także, a być może przede wszystkim, na sukces partii eurosceptycznych w licznych krajach. Dla niemieckiego dziennika Komisja „chce teraz posprzątać i rozróżnić to, co jest sensowną regulacją w jej oczach, od absurdów biurokratycznych.
Jest to „znaczące bezprecedensowe przedsięwzięcie”, które jednak napotyka opór w szeregach instytucji, której przewodniczy José Manuel Barroso. Dalej gazeta pisze:
Ten bezprecedensowy i ambitny projekt kładzie kres długiej tradycji organu legislacyjnego, który regulował wszystko, co się da, na skalę europejską – dlatego też wzbudził żywe kontrowersje. Po ogłoszeniu planu „debiurokratyzacji” José Manuela Barroso wybuchły liczne spory, komisarzy między sobą, wpływowych komisarzy z dyrekcją polityczną Komisji [gabinetem komisarzy], między szefem Komisji a niektórymi eurodeputowanymi. Od kilku miesięcy każda dyrekcja generalna ma zidentyfikować akty prawne, które są niepotrzebne, w obszarach swych działań. Na początku sierpnia przedstawiono pierwsze raporty w tej sprawie. Po ich analizie osoby odpowiedzialne za ten projekt sporządziły listę, która jest dość kontrowersyjna, gdyż zmiany dotknęłyby prawie wszystkich komisarzy i dyrekcje generalne, trzeba będzie odchudzić unijne ustawodawstwo w praktycznie w każdym obszarze. A to przecież ustalanie norm jest najważniejszym zadaniem Komisji – dla pewnych osób uznanie niektórych projektów za „zbyteczne”, podczas gdy są sensem ich pracy, byłoby błędem.
Są zresztą komisarze, którzy już powiadomili Barroso o tym, że nie podzielają jego wizji, pisze Die Welt, według którego „w razie sprzeciwu odnośnie jednej z propozycji, ta przepadnie. Należy więc się zastanowić, co zostanie ostatecznie z tej długiej listy obszarów, które wymagają ‘debiurokratyzacji’”, dodaje gazeta.