Ta bezprecedensowa afera może do tego stopnia wstrząsnąć belgijskim wymiarem sprawiedliwości, że w Brukseli słychać już porównania do sprawy Marca Dutroux, słynnego pedofila-mordercy. Stołeczna policja sądowa zwróciła się do ministra sprawiedliwości, oskarżając o korupcję kilku wysokich rangą sędziów, w tym prezesa sądu handlowego w Brukseli Francine De Tandt. Całą burzę wokół niej rozpętało kilku adwokatów, którzy twierdzą, że jest czymś „zupełnie wyjątkowym, by policja zwracała się bezpośrednio do ministra sprawiedliwości”, ale nie było innego wyjścia, skoro są „bardzo mocne przesłanki, że sprawa została zatuszowana przez innych sędziów wysokiego szczebla”.
W ocenie De Morgen jest to „bomba podłożona pod brukselskim sądem”. „Jeśli afera rozszerzy się na cały nasz system sądowy” – pisze dalej gazeta – „ucieczki więźniów z ostatnich tygodni będą tylko drobnym szczegółem”. Dziennik przewiduje „ogromne reperkusje”, gdyby te oskarżenia się potwierdziły: „wszyscy ci, którzy zostali skazani przez tę sędzię, będą mogli zażądać rewizji wyroku oraz odszkodowania”. Ale przede wszystkim „gra toczy się o wiarygodność sądownictwa, i tak już bardzo mocno nadszarpniętą” – komentuje La Libre Belgique.