Merkel wyprowadzi nas z klifu fiskalnego

Negocjacje prowadzone w ostatniej chwili w Waszyngtonie w celu uniknięcia budżetowego manka pokazują, że krótkoterminowe myślenie jest głęboko zakorzenione w mentalności amerykańskich polityków. Natomiast kanclerz Niemiec, proste porównanie skłania do takiego sądu, jest na tyle rozsądna – choć jej zarządzanie kryzysem euro może się wydać kontrowersyjne – by forsować długoterminowe rozwiązania.

Opublikowano w dniu 3 stycznia 2013 o 17:54

Możemy podkraść amerykańskiemu historykowi Robertowi Kaganowi twierdzenie, które rozpowszechnił, że „Amerykanie są z Marsa, Europejczycy są z Wenus” – jeżeli chodzi o kwestie związane z długoterminowym uzdrowieniem finansów publicznych.

Najlepsi amerykańscy politycy byli w stanie wypracować zaledwie minimalne porozumienie w obliczu zbliżającego się tzw. fiskalnego klifu, co zaprzecza twierdzeniu, jakoby USA rzeczywiście chciało rozwiązać swoje problemy z deficytem na dłuższą metę.

Nie bierze się to przede wszystkim nawet z różnic między amerykańskimi partiami (mimo że często się to tak przedstawia). Po prostu politycy wszystkich opcji nie podchodzą tam zbyt poważnie do sprawy uzdrowienia finansów publicznych nie na chwilę, lecz na lata.

Jak inaczej można interpretować fakt, że jedyny sposób na namówienie polityka z Waszyngtonu na nawet skromne cięcie służące naprawie finansów publicznych, by dłużej mieć z nimi spokój, jest przekonanie go – z przerażającym hasłem „klifu fiskalnego” na ustach – że, mimo iż nie udało im się przeprowadzić oczekiwanych cięć, powinni chociaż wprowadzić drobną korektę do budżetu?

Newsletter w języku polskim

Za zasłoną klifu fiskalnego

Gdyby prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę i Kongres rzeczywiście obchodziło rozwiązanie problemów budżetowych, za zasłoną „klifu fiskalnego” ochoczo by przeprowadzili cięcia podatkowe i podwyżki podatków, zamiast targować się bez końca, aby uniknąć tych niewygodnych kwestii.

Dokładne przeciwieństwo tego wszystkiego rozgrywa się w Europie, gdzie kanclerz Niemiec Angela Merkel stoi w pierwszej linii frontu w walce z pokusami działań na krótką metę, mając na uwadze równowagę budżetową w dłuższej perspektywie czasowej. Zarówno keynesiści, jak i neoliberałowie, krzywo patrzą na jej politykę, ale ona nieugięcie utrzymuje, że Europa nie zazna długotrwałego wzrostu i dobrobytu, jeżeli nie doprowadzi budżetu do porządku i skutecznie przekupuje partnerów niemieckimi pieniędzmi, żeby trzymali się jej zasad.

To właśnie – oraz roztropność i odwaga, jaka jej towarzyszyła, gdy przyjęła program stabilizujący rynek przy użyciu obligacji Mario Draghiego mimo zdecydowanego sprzeciwu Bundesbanku – powoduje, że, moim zdaniem, zasługuje ona na miano Europejczyka Roku.

Informacja od inwestorów – 2013 zapowiada się na ten rok, w którym rynki zaczną zdawać sobie sprawę z tego, że to „ludzie z Wenus” podążają odpowiednią drogą, a „Marsjanie” jakąś zawiłą ścieżką, która nie wiadomo, dokąd prowadzi. To Amerykanie, którzy rezygnują z reformy fiskalnej, mogą zabłądzić, Europejczycy – nie.

Groźba wirtualnej fali niepokoju

Konsekwencje tej nieodpowiedzialnej polityki USA odbije się również na Europie. Może ona zainicjować wirtualną falę niepokoju, która zaleje całą gospodarkę światową. Żyjemy w świecie współzależności, gdzie „ludzie z Wenus” mogą dotkliwie poczuć skutki pogorszenia się warunków prowadzenia biznesu u „Marsjan”.

Katastrofa na amerykańskim rynku obligacji byłaby równie poważna dla Europejczyków, co dla Amerykanów (nie mówiąc już o Azjatach).

Za niezrównoważoną politykę fiskalną USA należy częściowo obwiniać Fed (bank centralny USA). Dzięki jego poluzowanej polityce pieniężnej – czy Fed tego chce, czy nie – amerykańscy politycy nie muszą już traktować kwestii naprawienia finansów publicznych jako priorytetową.

Po co przeprowadzać bolesne reformy chroniące zobowiązania skarbu państwa, skoro bank centralny kupuje amerykańskie obligacje, nie zwracając uwagi na warunki transakcji, i tym samym wykonuje za nas całą robotę? (EBC domaga się reform, zanim wyda chociażby euro na obligacje).

Prezes Fedu Ben Bernanke bez wątpienia niechętnie zgodziłby się z tym twierdzeniem, ale poluzowanie polityki pieniężnej „à la Fed” pomogło zaczerpnąć powietrza amerykańskim finansom publicznym.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat