Od Utøyi do Charlie Hebdo, to samo wyzwanie dla Europy

Opublikowano w dniu 18 lutego 2015 o 12:52

Ataki terrorystyczne w Kopenhadze można porównać do styczniowych zamachów w Paryżu. Są też pewne podobieństwa do wydarzenia, którego korzenie tkwią w całkowicie odmiennym spojrzeniu na świat.
W przeddzień zamachów w Kopenhadze norweska pisarka i dziennikarka Asne Seierstad napisała w Libération, że mordercy z redakcji Charlie Hebdo oraz masowy zabójca Anders Behring Breivik wykazali się tą samą „zimną obojętnością”, „brutalnością” i „doborem ofiar”. Co jednak najmocniej łączy braci Kouachi i Breivika, który w 2011 roku zastrzelił na norweskiej wyspie Utøya 69 młodych socjaldemokratów, to wspólna strategia –

Ekstremistów i terrorystów z różnych zakątków Europy połączyło pragnienie zmiany społeczeństwa poprzez przemoc wymierzoną w cywilów. A także chęć szerzenia strachu wywołanego tą przemocą.

Seierstad przestrzega przed różnymi sposobami dystansowania się od zamachowców. Gdy okazało się, że za atakiem na wyspie Utøya stoją nie islamscy ekstremiści, lecz rodowity Norweg, przestaliśmy tłumaczyć sobie to wydarzenie „polityką, a zaczęliśmy psychologią. Chcieliśmy, żeby terrorysta okazał się chory, po to, abyśmy sami mogli uznać się za zdrowych”. Tego rodzaju racjonalnych tłumaczeń nie było jednak po atakach na Charlie Hebdo —

niektóre grupy chcą, by zbiorową winą obarczono muzułmanów. Co w najgorszym razie doprowadzi do zaostrzenia się podziałów: muzułmanie w Europie staną się bardziej wyalienowani, przepaść między nimi a nami jeszcze się powiększy. Dojdzie do tego, mimo że zdecydowana większość muzułmanów sprzeciwia się wizji islamu prezentowanej przez terrorystów. Tymczasem wina białego Breivika, uważającego się za „chrześcijańskiego fundamentalistę”, podlega indywidualizacji. Nawet jeśli wpisuje się on w nurt [myślenia] zdobywający coraz większą popularność w Europie.

Newsletter w języku polskim

Z drugiej strony, warto przyjrzeć się, jak wiele łączyło sprawców obu tragedii na płaszczyźnie psychologicznej: „Poczucie społecznej alienacji. Brak przynależności do grupy. Nieobecni rodzice, osłabione więzi międzyludzkie”.

Jedną z możliwych reakcji jest zadanie sobie pytania, „co w naszych społeczeństwach przyczynia się do powstawania terroryzmu” —

Oczywiście, nie można tego zjawiska tłumaczyć nieszczęśliwym dzieciństwem. Nawet jeśli badania wskazują, że niemal wszyscy przestępcy mieli trudną młodość. Nie chodzi jednak o kolejny banał, lecz określenie tego, jakie społeczeństwo chcemy razem budować.

Kolejną sprawą łączącą zamachowców jest dobór ofiar, które „uczestniczą w debatach publicznych” i wierzą, iż oponenta należy „przekonać, a nie zmusić do przyznania racji”. Zdaniem Seierstad po tego rodzaju atakach wyzwanie sprowadza się do tego, by koncentrować się na poszerzaniu demokracji i okazywaniu humanitarnych uczuć, a nie pogłębianiu społecznych różnic. Oczywiście, bez naiwnej wiary w możliwe rezultaty takiego działania.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat