„Tylko George W. Bush zdołał podzielić Europejczyków podobnie, jak czyni to Rosja”, stwierdza José Ignacio Torreblanca na łamach El País w momencie, gdy w Rostowie nad Donem rozpoczyna się 25. szczyt UE–Rosja. Podziały wśród 27 państw członkowskich pozwoliły Moskwie dominować nad krajami europejskimi, „nagradzając niektóre z nich, ignorując kolejne i wywierając presję na jeszcze inne”. A wszystko to za sprawą dyplomacji stosującej starą zasadę „dziel i rządź”. Europejczycy uwierzyli, że „z czasem Rosja będzie zbliżać się do standardów zachodnich, aż pewnego dnia przekształci się w demokrację przedstawicielską, z otwartą gospodarką, i że prowadzić będzie politykę uzgodnioną z UE. Ale tak się nie dzieje”, zauważa hiszpański dziennik, powołując się na analityka Gleba Pawłowskiego. Jak podkreśla Frankfurter Allgemeine Zeitung, podczas gdy Europejczycy stawiali na tę „systemową modernizację”, „rosyjscy liderzy, przeciwnie, przyjmują selektywne podejście, które ogranicza się do modernizowania rosyjskiej gospodarki. Ich celem nie jest demokratyzacja, lecz ochrona systemu i sprawowanej władzy”.
„Aby zmodernizować swoją gospodarkę, Rosja potrzebuje zastrzyku technologii, pisze Dziennik Gazeta Prawna. W jego ocenie pomoc ze strony UE jest do tego niezbędna. Ale polski dziennik ostrzega, że nowe pragmatyczne podejście tamtejszej dyplomacji, oparte na dwustronnych porozumieniach z europejskimi sąsiadami, bynajmniej nie oznacza zmiany strategicznych celów: „wyciszenie kwestii problematycznych ma ułatwić Moskwie ekspansję gospodarczą – przejmowanie firm energetycznych, informatycznych i transportowych w krajach europejskich, ze szczególnym uwzględnieniem republik nadbałtyckich”. Gazeta Wyborcza zaś uważa, że „partnerstwo dla modernizacji” między UE a Rosją, które ma zostać zawarte w Rostowie, „spali na panewce, jeśli Unia przekaże Moskwie nowoczesne technologie, nie wymuszając w zamian reform”. Jeden z polskich dyplomatów wyjaśnia: „Rosjanie zręcznie narzucają nam program współpracy a la carte. Chcą technologii, które będą mogli wykorzystać nawet w sektorze wojskowym, lecz przemilczają inne problemy, jak bezpieczeństwo dostaw gazu czy budowa społeczeństwa obywatelskiego”.
Współpraca strategiczna i taktyczna
Niektórzy obserwatorzy, dorzuca warszawski dziennik, podkreślają, że teraz Kreml naprawdę potrzebuje Europy. I dlatego Unia może, w ich ocenie, stawiać Rosji stanowcze wymagania. Problem na tym polega, konkluduje Gazeta, że potrzeba zbliżenia jest obopólna: Europejczycy także chcą szerszego dostępu do rosyjskiego rynku, a także tego, aby Rosja dołączyła do „nowego Zachodu” i wsparła go w konkurencji z Chinami. Ale takie podejście polegające na „odgórnej wadliwej modernizacji bez reform” – prowadzi donikąd i jest skazane na fiasko, wyjaśnia Katinka Barysch z Centre for European Reform.
Rosja potrzebuje pomocy UE, aby rozpocząć modernizację – i to szybko, ocenia Süddeutsche Zeitung. Według niemieckiej gazety, „po latach traktowania gospodarki jako politycznego narzędzia, wydaje się ona teraz postępować dokładnie na odwrót – dostosowuje swoją politykę do potrzeb gospodarczych. I to jest właśnie dobra wiadomość dla Europy”. To umocnienie więzi z Unią ma charakter „taktyczny i strategiczny”, taki pogląd wyraża bułgarski politolog Ivan Krastev na łamach Le Monde. Jego zdaniem „Rosja przeanalizowała przesunięcie władzy w obliczu kryzysu gospodarczego. Zabił on jej marzenie: o tym, aby być wschodzącą potęgą. Moskwa zaczyna odczuwać to samo, co Europejczycy: marginalizację kontynentu”.
Trójkąt Polska–Niemcy–Rosja
Według Krasteva to Polska jest kamieniem węgielnym nowych stosunków pomiędzy Moskwą a Europą. Proces ocieplenia stosunków „rozpoczął się od wizyty [premiera Władimira] Putina w Gdańsku we wrześniu 2009 r. z okazji obchodów rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej. Wypadek lotniczy z 10 kwietnia w Smoleńsku [śmierć polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wyrazy hołdu złożone przez Rosję] nie zmienił tej strategii; a tylko ją przyśpieszył. Trójkąt Polska–Niemcy–Rosja ma zasadnicze znaczenie dla wynegocjowania nowego europejskiego porządku”, ocenia Krastev.
Pojednanie z Polską, ale także Niemcami, zauważa także bukareszteński dziennik România liberă, według którego kryzys grecki pokazał słabość UE, skłaniając Berlin do oddalenia się od swego tradycyjnego partnera Paryża na rzecz zbliżenia z Moskwą, „swym największy dostawcą gazu” i „doborowym dostawcą siły roboczej”. Umowa o zniesieniu wiz dla Rosjan przyjeżdżających do Niemiec, która ma być omawiana na szczycie 31 maja, „zmieni równowagę regionalną na Wschodzie Europy na korzyść Rosjan”.
Tak więc UE może mieć „ważną rolę do odegrania”, jeśli chodzi o modernizację Rosji – choćby dotyczyło to tylko sektora gospodarczego, jak zwraca uwagę Torreblanca w El País. Ale tylko pod warunkiem, że będzie ona działać zgodnie i nie zapomni, że głównym celem Moskwy nie jest integracja z Europą, lecz stanie się „ośrodkiem władzy w wielobiegunowym świecie”. Ten szczyt, z Catherine Ashton i Hermanem Van Rompuyem stojącymi w pierwszym szeregu europejskiej dyplomacji, jest „doskonałą okazją”, aby sprawdzić, na ile UE „odnowiła się i jest zdolna koordynować swoje podziały”.