W czasie, gdy agencje ratingowe ostrzegają, że uzgodnienie zawarte między przywódcami UE może nie wystarczyć, aby ocalić jednolitą walutę, Sunday Times ujawnia – brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych opracowuje plany ewakuacji tysięcy obywateli Zjednoczonego Królestwa z Hiszpanii i Portugalii na wypadek, gdyby tamtejsze systemy bankowe się załamały.
Zważywszy, że milion Brytyjczyków mieszka w tym pierwszym kraju i około 50 000 w drugim,
ministerstwo spraw zagranicznych jest zaniepokojone, że osiedleni tam obywatele Wielkiej Brytanii, którzy tam też zainwestowali swoje oszczędności, mogą nagle zostać bez środków do życia, pozbawieni możliwości wycofania gotówki i zagrożeni utratą domów, jeśli banki będą żądały terminowej spłaty kredytów.
Newsletter w języku polskimŹródła ministerialne poinformowały, że rozważane są „scenariusze koszmaru”, według których tysiące Brytyjczyków koczuje na lotniskach bez grosza przy duszy i bez środków umożliwiających im powrót do domu.
Omawiane są między innymi plany wysłania do tego regionu samolotów, statków i autokarów, jak też ewentualność udzielania niedużych pożyczek ratunkowych. Chociaż Hiszpania i Portugalia posiadają systemy gwarancji depozytów bankowych, zgodnie z którymi klienci są zabezpieczeni do sumy 100 000 euro, „banki mogą ograniczyć wypłaty, aby nie dopuścić posiadaczy kont do wycofania swoich pieniędzy i opuszczenia kraju”.
Według ministerstwa spraw zagranicznych te plany
opierają się na doświadczeniach masowych ewakuacji, takich jak w 2006 r., gdy po wybuchu wojny między Hezbollahem a Izraelem, Wielka Brytania wysłała okręty wojenne, aby ewakuować z Libanu posiadaczy brytyjskich paszportów.
„Brzmi to jak jakiś horror, ale trzeba to brać poważnie”, pisze o takim scenariuszu El Mundo, „powiało grozą w środowisku społeczności brytyjskiej, zamieszkującej w szczególności Marbellę i Malagę”, dodaje.
Madrycki dziennik odnotowuje, że te rewelacje zbiegają się z obniżeniem przez agencję ratingową Standard & Poor’s oceny zdolności kredytowej dziesięciu hiszpańskich banków i dodaje, że większość zamieszkujących w Hiszpanii Anglików to są emeryci, którzy wszystkie swoje oszczędności ulokowali w nadmorskie rezydencje, których wartość „ogromnie się obniżyła, gdy pękła bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości”.
