Kadr z jednego z filmów o Recepie Ivediku

Tureckie kino zdobywa ekrany

Tureckie filmy – z gatunku kina popularnego, zbyt egzotyczne jak na miejscowe gusta, wyświetlane czasem bez napisów – przyciągają często więcej widzów niż rodzima produkcja, a to dzięki co prawda nie tak wielkiej, ale spragnionej tego rodzaju twórczości widowni.

Opublikowano w dniu 10 lutego 2010 o 13:20
Kadr z jednego z filmów o Recepie Ivediku

Gdy popatrzymy na ranking dziesięciu filmów, które zgromadziły najliczniejszą widownię w [największej w Belgii sieci kinowej] Kinepolis, to dowiemy się, że przed „Plop en de kabouterbaby” [Plop i karzełek] i tuż po „Mr. Nobody” Jaco Van Dormaela plasuje się obraz noszący wymowny tytuł „Kutsal Damacana 2”. To turecka komedia, jej główny bohater, marynarz, przeskakuje przez burtę, by uciec przed piratami, potem trafia do buddyjskich mnichów, a w końcu ląduje w gospodarstwie, gdzie dzieją się dziwne rzeczy.

„Film wszedł 20 stycznia na ekrany naszych multipleksów w Brukseli, Gandawie, Antwerpii i Hasselt i doskonale idzie”, mówi Myriam Dassonville z grupy Kinepolis. „W ciągu jednego weekendu obejrzało go 4 000 widzów, a to wcale niemało”. Tym bardziej, że na film chodzą wyłącznie Turcy, ponieważ nie ma napisów. „To wyjątkowy przypadek”, zauważa przedstawicielka wspomnianej sieci kin. „Wszystkie zagraniczne filmy pokazujemy z napisami, ale ten dostarczono nam bardzo późno, nie mieliśmy czasu na ich wytłoczenie”.

Kasowy sukces tureckich produkcji

Flamandzcy kinomani zbyt się tym nie zmartwią, ponieważ na te komedie, których humor jest dość łopatologiczny, chodzą praktycznie wyłącznie tureccy widzowie. „W społeczności tureckiej jest na nie duże zapotrzebowanie. Wyjście do kina to prawdziwie rodzinne wydarzenie. Proszę pamiętać, że w Turcji produkuje się dużo filmów i coraz więcej dystrybutorów ma je w ofercie”.

Newsletter w języku polskim

Kinepolis też pokazuje ich więcej niż dawniej. „Wprowadzamy je teraz na ekrany co dwa tygodnie”, wyjaśnia Myriam Dassonville. „Na największe hity przychodzi 30 000 – 40 000 widzów, więcej niż na filmy francuskie, amerykańskie i flamandzkie. W przypadku ‘Recep Ivedik 3’, który będzie w kinach od 10 lutego, liczymy na czterdziestotysięczną widownię. Można się więc spodziewać, że on też trafi na listę ‘top 10’, może nawet uplasuje się wyżej niż ‘Kutsal Damacana 2’”.

Sieć Kinepolis już od kilku lat pokazuje we Flandrii i w Brukseli filmy znad Bosforu. „Wszystko się zaczęło od Dni Kina Tureckiego, które zorganizowaliśmy w 2003 r., z okazji czterdziestej rocznicy tureckiej imigracji w Belgii. Ten niewielki festiwal odniósł tak duży sukces, że postanowiliśmy dalej pokazywać produkcje z tego kraju”.

„Filmy te nie goszczą długo w kinach”, zaznacza Myriam Dassonville. „Gdy któryś z nich pojawia się na ekranach, widzowie, a przecież tak naprawdę nie ma ich zbyt wielu, szybko przychodzą go zobaczyć, a potem nie byłoby już komu wypełnić widowni.”

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat