Nowoczesny obywatel, któremu wiedza o ekologii nie jest obca, ubiera się w stroje z ostatnich kolekcji American Apparel, pod które wkłada bieliznę Pants to Poverty [firma, która powstała w 2005 r. produkuje w Indiach bieliznę zgodnie z zasadami sprawiedliwego handlu], kupuje ekologiczne produkty i żeby dostać się z miejsca A do miejsca B, każdego ranka dosiada roweru. Brytyjczycy takich ekologów do przesady nazywają mother Earth lovers, miłośnikami Matki Ziemi, czy ‒ i tu już puścili wodze fantazji ‒ bug-eaters, robakożercami. Ale nie należy zapominać, że suszonych owadów nie dostanie się w sklepach ze zdrową żywnością, można tam za to kupić antipasti i luksusowe czekolady. Inne przezwisko to tree Hugger, przytulacz drzew, według jednej ze stron internetowych termin ten powstał za sprawą ruchu Chipko, grupy protestującej w Indiach przeciwko wycinaniu drzew, obejmowali ramionami pnie, po to, by nie poszły pod topór. Jakoś się to tam skończyło, gdyż spory z nieznośnie zasadniczymi soil-symphatizers, sympatykami ziemi, zawsze się jakoś kończą.
U Niemców same zagadki, bo tam bycie Öko czyli eko, jest całkiem neutralne. Natomiast już nacechowane są takie z pozoru niewinne słowa, jak Kartoffelstempler czy Waldorfschüler , oznaczające odpowiednio tłuczek do ziemniaków oraz ucznia ze szkoły waldorfskiej, a w takiej szkole o niczym innym się nie myśli, tylko o rozwoju w harmonii. Ökos, rzecz jasna, są pacyfistami, toteż często określa się ich mianem Friedensbrezel, precel pokoju. Mówi się o nich także Müsliesser, chrupiący musli, oraz Körnerfresser, ziarnożerni, a ostatnio w państwach niemieckojęzycznych ukuty został termin Bionadetdrinker, pijący bionade [ekologiczny napój bezalkoholowy].
Francuzi również ekologów nie oszczędzają. Zwrot bobo bio jest ośmieszający. Bobo (bourgeois-bohème), burżujska bohema, to zamożni paryżanie albo ci, którzy bardzo chcieliby być zamożnymi paryżanami i wszystkim dają do zrozumienia, że nimi są. W Polsce ciemnozielony to taki radykalny ekolog, ale złośliwcy uważają, że jego radykalizm polega na bezmyślnym popieraniu tego, co popierają inni…
Jak na razie na południu Europy ekologów się nie przezywa. Włosi mają jedynie strasznych fanatico dell’ecologia, fanatyków ekologii, oraz bio obsesionado, biomaniaków. Hiszpanom w ogóle brakuje tu wyobraźni, bo niczego nie wymyślili. Co to może znaczyć? Albo inwazja Zielonych nie ekscytuje południowców równie mocno, jak resztę Europy, albo ekologiczny trend nie dotarł jeszcze w rejony śródziemnomorskie.
Lilian Maria Pithan (Tłumaczenie: Aneta Marciniak)