„Trzech najsilniejszych kandydatów przejęło model debaty od polityków z Botswany”, pisze w tytule dziennik Gândul. To komentarz do skandali oraz „obrzydliwych, krwawych” kłótni, które towarzyszyły kampanii prezydenckiej w Rumunii. Trzej główni kandydaci, stający do wyborów planowanych na najbliższą niedzielę 22 listopada, a więc Traian Băsescu, obecny prezydent, Mircea Geoană, przewodniczący Partii Socjaldemokratycznej i Crin Antonescu, przewodniczący Partii Narodowo-Liberalnej, „nie wzięli udziału w debatach telewizyjnych, wyręczając się swoimi doradcami ze sztabu wyborczego”. To charakterystyczny dla Rumunów obyczaj. „Pamiętajmy jednak, że cechuje on również słabe demokracje, takie jak Afganistan, Botswana czy Ukraina!”, ubolewa bukareszteński dziennik.
Według sondaży publikowanych co jakiś czas przez agencję TNS-CSOP na Traiana Băsescu zamierza głosować 34% wyborców, na Mirceę Geoană – 31%, a na Crina Antonescu – 21%.