„Polskie plany pozyskania energii z siłowni atomowej już w 2018 r. mogą spalić na panewce”, jeśli Litwa wycofa się z projektu budowy elektrowni Ignalina II, ostrzega Dziennik/Wall Street Journal Polska. Na taką możliwość wskazuje zeszłotygodniowa wypowiedź prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė sugerująca, że zamierzona budowa nowego reaktora w Ignalinie wspólnie z Polską, Łotwą i Estonią nie jest już dla Litwy priorytetem. Zdaniem ekspertów cytowanych przez gazetę, decyzja ta może sprawić, że w Polsce, kiedy tylko wróci koniunktura, zacznie brakować prądu. „Prąd z Litwy miał w pewnym stopniu zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne”, powiedział gazecie Remigiusz Chlewicki z Ernst & Young. Niewykluczone więc, że konieczna będzie weryfikacja planów inwestycyjnych w energetykę konwencjonalną, co pociągnie za sobą wydatki rzędu 60 mld zł do 2030 r. Udział w modernizacji elektrowni w Ignalinie miał być również dla Polski poligonem doświadczalnym przed rozpoczęciem budowy pierwszej własnej elektrowni atomowej. Jeśli Polsce nie uda się włączyć w realizację podobnych projektów na Słowacji czy Białorusi, import prądu z Niemiec lub Słowacji będzie nieunikniony, uważa Mariusz Przybylik z firmy doradczej A.T. Kearney.
Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie
Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!