Dwa i pół miesiąca po ogłoszeniu pierwszego planu oszczędności w wysokości 12 miliardów euro premier François Fillon przedstawił propozycję kolejnych kroków, które już w 2012 r. pozwolą zaoszczędzić około 7 miliardów. Nowe decyzje, przyjęte trochę w pośpiechu, mają „uspokoić rynki i agencje ratingowe i przekonać je o dążeniu rządu do obniżenia kosztów francuskiego modelu socjalnego”, co ma pozwolić Francji utrzymać poziom AAA, pisze Le Monde.
By zaoszczędzić 65 miliardów euro do 2016 r., rząd postanowił podwyższyć podatki od największych firm i VAT od np. branży restauracyjnej, przyspieszyć i wprowadzić w 2017 r. (zamiast 2018) podniesienie wieku emerytalnego do 62 lat oraz częściowo zlikwidować waloryzację niektórych świadczeń, takich jak zasiłki rodzinne i dopłaty do mieszkań.
Decyzje te, zauważają Les Echos, „w pełni uświadamiają Francuzom, że walka z zadłużeniem nie może być bezbolesna. Ale jednocześnie warto dostrzec i to, że z siedmiu miliardów, które mają być zaoszczędzone od 2012 r. dzięki tym niewątpliwie odważnym decyzjom, tylko niespełna dwa biorą się rzeczywiście ze zmniejszenia wydatków państwa lub ubezpieczeń społecznych. Jak na drugi – po Danii – kraj OECD, jeśli chodzi o wielkość wydatków publicznych, to wciąż niewiele”, ubolewa dziennik gospodarczy.