Rys. ©Henning Studte

To mnie wkurza!

Może to być drobiazg albo całkiem poważna sprawa. Jednak w obu przypadkach u „wkurzonego” obserwujemy skrajne reakcje - krew mu się burzy, a żyły na skroni zaczynają niebezpiecznie pulsować. Pół biedy, gdy cała para idzie w słowa...

Opublikowano w dniu 29 stycznia 2010
Rys. ©Henning Studte

We Francji, gdy tylko usłyszycie: „Ça me saoule” (to mnie wkurza – dosł. to mnie upija), bez trudu zrozumiecie, że tubylec nie jest w najlepszym stanie emocjonalnym. Możecie być wtedy pewni, że przełknął już „sa dose” (dosł. swoją dawkę), czyli po prostu ma już dość – i to wcale nie alkoholu, tylko, na przykład, problemów.

A może ktoś działa mu na nerwy („taper sur le système” – dosł. uderzać w układ), nadepnął mu na odcisk („courir sur le haricot” – dosł. na fasolę, przy czym nie chodzi warzywa strączkowe, tylko o wielki palec u nogi, to takie jego gwarowe określenie) albo najzwyczajniej sprawił, że spuchł z wściekłości („gonfler”).

A jeśli wkurzony delikwent miota przy tym, takie słowa jak „couilles”, „burnes” („jaja”) albo „cul” („dupa”), to lepiej zejdźcie mu z drogi. Ale jego europejscy przyjaciele nie są wcale dużo bardziej wyluzowani! Im także zdarza się stracić „zimną krew”. Tyle że niektórzy robią to z humorem, co ma poniekąd swój urok!

Weźmy na przykład takiego Niemca. Jeśli posłuży się on wyrażeniem „jemanden zutexten”, to natychmiast przestańcie mówić! Bo to znaczy, że ma dość waszej pustej gadaniny, że tego „rozpisywania się” w jego uszach już dłużej nie zniesie. Słowem szybko będzie „volllabern”, czyli. „wkurzony”, jeśli zaczniecie mu „obgryzać mu uszy” („jemanden das Ohr abkauen”).

Newsletter w języku polskim

Polaka też drażnić nie należy. Możecie go „doprowadzić do szewskiej pasji” (nie wiem, czy oddałabym w Polsce buty do naprawy), a taki „atak gniewu” przeważnie mu nie służy. Co gorsza, wpędza go w chorobę. Jeżeli Polak poblednie, to macie już przechlapane, bo to znaczy, że udało się wam go „doprowadzić do białej gorączki” albo wywołać „atak apopleksji”, o czym świadczy powiedzenie „szlag mnie trafia”…

Trzeba wam wiedzieć, że są to objawy ostrej irytacji. W Hiszpanii, uwaga, jest na odwrót! Nie róbcie głupstw, jeżeli Hiszpan „poczernieje” („estar negro”), bo to niechybny znak, że zaczynacie go drażnić i igrać z jego „pelotas” [„jajami”], jak w wyrażeniu „tocar las pelotas” [dosł. „dotykać jaj”] . Jak w takiej sytuacji postąpicie, to już wasza sprawa, ja tylko ostrzegam!

Jane Mery

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Related articles