
„Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy będzie mógł zabierać głos na forum ONZ tak samo jak prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama, Hugo Chavez z Wenezueli czy Dmitrij Medwiediew w imieniu Rosji”, donosi EUObserver. UE otrzyma symbolicznie „prawie wszystkie prawa” przysługujące pełnoprawnym państwom, w tym „prawo wypowiedzi, prawo składania propozycji i wniosków o dokonywanie zmian, prawo udzielania odpowiedzi, wnoszenia kwestii porządkowych i dystrybucji dokumentów”. Dotąd Unia miała w Narodach Zjednoczonych jedynie status obserwatora. Podobny pomysł, aby dać Wspólnocie status prawie pełnego członka, wysunięty przez Belgię, został w zeszłym roku odrzucony. Nowe uprawnienia zezwolą szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton i jej przedstawicielom na zabieranie głosu. Pani wysoki przedstawiciel była „uradowana” tą zmianą, która, jak powiedziała brukselskim wiadomościom, „umożliwi w przyszłości przedstawicielom UE na przedstawianie i promowanie stanowiska UE w ONZ”. Według EUObserver, w celu „zapewnienia sobie miejsca na podium”, UE zgodziła się na zmiany struktury tej mającej siedzibę nad East River w Nowym Jarku organizacji ze „zgromadzenia państw narodowych na organizację, która daje także prawo reprezentowania związkom krajów, w tym ewentualnie Unii Afrykańskiej, Lidze Arabskiej i Unii Narodów Południowoamerykańskich”.