Turcja – pan i władca nad Europą

Turcja nie weszła jeszcze do Unii, lecz jej wicepremier Ali Babacan już zapowiada, że Ankara zamierza grać pierwsze skrzypce w strukturach Wspólnoty. Rzeczywiście, wystarczy rzut oka na wyniki gospodarcze oraz przyrost naturalny w kraju nad Bosforem, by wysnuć wniosek, że taki scenariusz wcale nie jest aż tak nieprawdopodobny, opinię tę można znaleźć na łamach austriackiego dziennika Die Presse.

Opublikowano w dniu 28 września 2010 o 15:59

„Kiedy Turcja wejdzie do UE, nie będzie stała w drugim rzędzie. To zresztą jeden z powodów, dla których kraje takie jak Niemcy czy Francja z dużą nerwowością reagują na wizję naszego członkostwa”. Wypowiadając się w Nowym Jorku przy okazji posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ, turecki wicepremier Ali Babacan był nadzwyczaj pewien swego.

Aspiracje Turcji, by odgrywać w Unii przodującą rolę, nie biorą się bowiem z powietrza, lecz opierają się na twardych faktach. W tym roku jej wzrost gospodarczy wyniesie prawdopodobnie 7%, a strategiczne położenie sprawia, że zyskuje ona coraz większe znaczenie w handlu energią. Ponadto dysponuje niemal niewyczerpanymi zasobami siły roboczej. Wszystko więc wskazuje na to, iż Turcja znalazła się na szybkiej ścieżce do Europy.

Na razie jest siedemnastą pod względem wielkości gospodarką na świecie, ale ekonomiści przewidują, że za dwadzieścia lat awansuje do pierwszej dziesiątki, zostawiając w tyle i Hiszpanię, i Włochy. Według prognoz IIASA i Wiedeńskiego Instytutu Demograficznego Turcja będzie wtedy liczyć 85,5 miliona obywateli i tym samym wyprzedzi największy kraj unijny – Niemcy.

Koniec dominacji niemiecko-francuskiej

Jeśli – mimo oporu ze strony Austrii, Niemiec i Francji – Turcji uda się wejść do Unii Europejskiej, jej politycy zdominują instytucje Wspólnoty. Już dziś Turcja miałaby drugą pod względem liczebności reprezentację w europarlamencie, a na forum Rady UE cieszyłaby się takimi samymi przywilejami co największe mocarstwa kontynentu. Choć w najbliższych latach struktura władzy w Europie będzie stopniowo dostosowywana do zapisów traktatu lizbońskiego, z punktu widzenia Turcji proces ten nie oznacza większych zmian. Ze względu na duży wzrost demograficzny Ankara mogłaby nawet zyskać na znaczeniu, gdyż zarówno liczba deputowanych, jak i nowy rozkład sił w Radzie w przyszłości będą w dużym stopniu zależeć od liczby ludności.

Newsletter w języku polskim

A zatem ludna Turcja byłaby w stanie nie tylko przeforsować interesujące ją projekty, ale też nie pozwolić na przyjęcie wszelkich decyzji dla niej niekorzystnych. Traktat lizboński przewiduje bowiem, że od 2014 r. kraje, których ludność wynosi ponad 35% populacji Unii, mogą tworzyć tzw. mniejszość blokującą. I tak Ankara – w porozumieniu na przykład z Londynem, Madrytem i Warszawą – mogłaby odrzucić rozwiązania polityczne proponowane przez Paryż i Berlin. Oznaczałoby to kres dominacji osi niemiecko-francuskiej w UE.

Turcja może blokować poszerzanie swobód obywatelskich

W jaki sposób członkostwo Turcji odbiłoby się na polityce europejskiej? Unijni dyplomaci podkreślają, że gdy chodzi o sprawy zagraniczne i bezpieczeństwo jednoznacznie przyjęto by azymut na USA. Gdy o handel zaś – Ankara w większym stopniu niż stare kraje unijne naciskałaby na liberalizację. Jest również bardzo prawdopodobne, że opowiedziałaby się za poszerzeniem współpracy w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego. Przewiduje się natomiast, że będzie blokować projekty mające na celu poszerzenie swobód obywatelskich, np. ochrony danych osobowych.

Przemawiając w Nowym Jorku, Babacan nie omieszkał zauważyć, że decydując się na przyjęcie Turcji w swe szeregi, Europa zyskałaby na znaczeniu na scenie międzynarodowej. Na świecie rola jej gospodarki „skurczyła się i będzie się kurczyć nadal. Jedynym sposobem, by Unia zachowała swe wpływy i znaczenie, są kolejne rozszerzenia”. Co ciekawe, tę opinię podziela były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. W artykule, który ukazał się w serwisie internetowym Welt-Online, przekonuje on, że „bez Turcji Unia pogrąży się w przeciętności”. Schröder zwrócił uwagę przede wszystkim na zawrotne tempo wzrostu. Jedynie w tym roku gospodarka turecka odnotuje wzrost czterokrotnie wyższy niż Francja i dwukrotnie wyższy niż Niemcy. Zdaniem niegdysiejszego szefa niemieckiego rządu za dwadzieścia lat Turcja będzie czwartą lub piątą gospodarką w Europie. A wtedy już nie da się jej tak po prostu pominąć.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat