Zadania dla Serbii

Opublikowano w dniu 25 maja 2012 o 09:00

Czy zmiana warty w serbskiej polityce, jaka dokonała się w wyniku wyborów z 20.05 wydłuży serbską drogę do Unii? Niekoniecznie, przekonuje znawca Bałkanów Branislav Radeljić w rozmowie z kwartalnikiem New Eastern Europe.

NEW EASTERN EUROPE: Jakie niebezpieczeństwa grożą Serbii pod rządami Tomislava Nikolicia?

Branislav Radeljić: Trudno przewidywać, jak Nikolić może zachować się w roli prezydenta. Był ważną postacią Serbskiej Partii Radykalnej Vojislava Szeszelja, a teraz stoi na czele Serbskiej Partii Postępu, założonej w 2008 r., po ideologicznym starciu z Radykałami. Jeśli przypomnimy sobie powiedzenie „Wilk zmienia skórę, ale nie charakter”, to łatwo uznać, że Nikolić może być poważnym zagrożeniem zarówno dla już rozczarowanych obywateli Serbii, jak i dla procesów demokratyzacji i europeizacji.Nie oznacza to jednak, że nie należy dać mu szansy, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wiele czasu miał Tadić i jak mało zrobił dla Serbii i jej mieszkańców. Nikolić cieszy się poparciem niektórych znakomitych ekspertów, otwarcie wskazujących na główne porażki obecnego rządu i, co nawet ważniejsze, twierdzących, że mają pomysły, jak rozwiązać kłopoty kraju. W rzeczywistości Serbia po Miloszeviciu zawsze była spóźniona i to stanowiło główny problem Tadicia, on nie działał równie szybko, co zamordowany premier Zoran Dzindzić, stracił zbyt wiele czasu, próbując zwodzić Serbów, że da się pogodzić członkostwo w Unii z utrzymaniem Kosowa w granicach Serbii. Nie zdołał poprawić sytuacji w kraju, co oznacza, że dzisiejszą Serbię charakteryzuje powszechna korupcja, skrajnie upolityczniony sektor publiczny i rosnące bezrobocie… Choć bardzo niepopularna współpraca z trybunałem w Hadze ostatecznie się poprawiła, co pomogło krajowi w uzyskaniu statusu kandydata do Unii, to było to zdecydowanie za mało.

Nikolić powiedział, że będzie apolityczną głową państwa. Uważa pan, że to możliwe?

Newsletter w języku polskim

To wysoce nieprawdopodobne. Gdy się weźmie pod uwagę kulturę polityczną i kształt Serbii przed Miloszewiciem, w trakcie jego rządów i później, bardziej realistyczne byłoby stwierdzenie, że każdy wybrany przywódca będzie próbował chronić i wzmacniać pozycję swoją i swoich partyjnych kolesi, jak to tylko możliwe. Choć taki scenariusz można postrzegać jako czysto pesymistyczny – niekoniecznie musi się spełnić.

Mówimy tu o zachowaniu równowagi, ale oczywiście nie o to chodzi w polityce. Jeśli obywatele mogą zdobyć pracę niezależnie od swoich powiązań politycznych, jeśli standard życia się poprawia, jeśli przyznane są różne swobody, to ludzie z większym prawdopodobieństwem wybaczą upolitycznienie przywództwa. Niestety pod tym względem Tadić nie odniósł sukcesu.

Czy dostrzega pan możliwość sfałszowania wyników w tych wyborach?

Serbia miała w przeszłości wielkie problemy z oszustwami wyborczymi, więc jest zrozumiałe, że nie można zignorować obecnych zarzutów. Gdyby rzeczywiście tak się stało w 2012 r., to kraj stałby w obliczu poważnych problemów. Jeśli uczciwe wybory, co stanowi podstawę pojmowania demokracji, nie są możliwe, to jak możemy mówić o odpolitycznionym sektorze publicznym i niezależnym sądownictwie?

Myśli pan, że wybór Nikolicia na prezydenta wpłynie na wejście Serbii do Unii Europejskiej?

Bardzo trudno to skomentować. Tadić dowiódł, że potrafi być dość powolny w tym, co robi, a to z kolei przyczyniło się do pogorszenia sytuacji w Serbii. Wciąż wielu młodych absolwentów próbuje opuścić kraj i wieść dalsze życie za granicą. On i jego najbliżsi ludzie nie zdołali przekonać młodych pokoleń, że Serbię czeka przyszłość, która będzie się różnić od czasów z pierwszej dekady po obaleniu Miloszevicia. Niełatwo odgadnąć, czy Nikolić, sześćdziesięcioletni radykał, który zmienił się w postępowca, potrafi podjąć właściwe kroki, by poprawić zarówno sytuację wewnętrzną Serbii, jak i jej międzynarodową reputację.

Na jakie ryzyko powinna pójść Serbia w przyszłym roku?

Są pewne palące kwestie, którymi kraj powinien się zająć tak szybko, jak to możliwe, niezależnie od wyniku wyborów. Po pierwsze, Serbia musi uznać, że Kosowo jest niezależnym państwem (od 1999 albo 2008 r., jak kto woli) i podjąć próbę poprawienia stosunków z kosowskimi władzami. Dodatkowo Serbia powinna stworzyć przestrzeń dla bardziej konstruktywnego dialogu, jeśli chodzi o niektóre inne regiony, takie jak Sandżak i Wojwodina. Po drugie, w Serbii i generalnie na Zachodnich Bałkanach za największy problem, który powinny rozwiązać rządy, uznaje się korupcję. To niezwykle ważny aspekt, jako że od tego zależy postęp Serbii na drodze do członkostwa w Unii. Po trzecie, serbskie przywództwo powinno uznać za rzecz nie do przyjęcia, że niektórzy członkowie elity politycznej piastują dwie lub trzy posady jednocześnie, w czasie gdy oczekuje się od nich rozwiązania problemu rosnącego bezrobocia.I w końcu, Serbia powinna podjąć ryzyko zwrócenia się do specjalistów w prawie każdej dziedzinie, jako że jest wielu pracujących za granicą Serbów, którzy chcieliby wspomóc swoją ojczyznę. Jeśli wszystko to zostałoby potraktowane poważnie i przeprowadzone w miarę szybko, z pewnością moglibyśmy zacząć mówić o serbskiej przyszłości w Unii Europejskiej.

Rozmawiała Maia Lazar

Branislav Radeljić – wykłada stosunki międzynarodowe na University of East London. Specjalizuje się w Europie Wschodniej i polityce Unii Europejskiej.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!