Lir - czy to jakaś aplikacja na iPhone'a?

Dorasta pokolenie euro

W dziewięć lat po unii monetarnej dzisiejsi nastolatkowie nawet nie umieją sobie przypomnieć dawnego systemu narodowych walut, granic i dewaluacji. Nowe pokolenie pożegnało się na zawsze z tęsknotami za przeszłością i ze złudzeniami, jakie one niosą.

Opublikowano w dniu 4 marca 2011 o 17:34
Massimo Ankor  | Lir - czy to jakaś aplikacja na iPhone'a?

Opuścił nas w 2002 r. Sto czterdzieści lat chlubnej kariery przekreślone przez ambitnego nowicjusza, który trafił do portfeli w aż w 17 krajach. Dziś nad niemal całkiem zapomnianym lirem pochylają się czule tylko nostalgiczni kolekcjonerzy. Pokolenie euro, które rosło wraz z nową walutą nie ma pojęcia, co to takiego lir. Przesada? Zapytajmy trzynastoletniego Federica Russo: „Co wiesz o lirze?”, „To jakiś dawny pieniądz”, „Nigdy o nim nie słyszałeś w domu, w szkole, może u dziadków?”, „Nie, nikt przy mnie nie mówił”.

„Nie ma się co dziwić”, uspokaja Stefano Caselli, profesor finansów na uniwersytecie im. Bocconiego w Mediolanie [najlepsza uczelnia ekonomiczna we Włoszech, przyp. tł.]. Jego zdaniem najbardziej odpowiednim porównaniem z punktu widzenia mechanizmów społecznych byłby Internet: „Dziś żyją obok siebie trzy pokolenia. Pierwsze wyrosłe w epoce kamienia, drugie, które jeszcze się jakoś dostosowało oraz ludzie urodzeni z euro, którym się nawet w głowie nie mieści świat bez tej waluty i nie zastanawiają się nad tym, jak było dawniej. Obecność takich ‘rdzennych ludów euro’ wzmacnia globalizację i jest czynnikiem stabilizacyjnym. Kto dorastał jeszcze z lirem w kieszeni, przyczynia się do odchyleń cenowych, bo zestawia ze sobą dwie ery, których nie da się porównać. Młodsi chronią nas za to przed inflacją, bo nie prowadzą tego typu rozumowań”.

Już prawie nikt, poza najstarszymi, nie przelicza cen na liry. Jeszcze czasem taksówkarz zagai „kiedyś kurs z lotniska Malpensa do Mediolanu kosztował 70 tysięcy lirów, a teraz 85 euro...”, po czym zaczynają się narzekania na pensje i drożyznę. Ale to tylko nic nieznacząca gadanina, taka jak o znikających pośrednich porach roku i o tym, że lepiej nam było wtedy, kiedy było gorzej. „Przyzwyczailiśmy się do euro, tak jak się człowiek oswaja z jazdą samochodem z automatyczną skrzynią biegów albo kierownicą po prawej stronie. Po jakimś czasie nikt nie myśli o tym, jak robił kiedyś”, mówi Luigi Campiglio, wykładowca polityki gospodarczej na uniwersytecie katolickim w Mediolanie.

Nasi konsumenci już nie płaczą za dawną walutą

„Dla moich studentów to jeszcze prostsze, ledwo pamiętają kieszonkowe w lirach, jakie dostawali od dziadków. Sporo jeżdżą, wielu uczestniczy w programie Erasmus i traktują jak coś oczywistego naszą wielką zdobycz: swobodę podróżowania bez utrudnień politycznych i biurokratycznych. Gdyby któryś z nich postanowił pracować we Francji albo w Niemczech, ten wybór życiowy nie miałby już posmaku emigracji”.

Newsletter w języku polskim

Paoli Legrenzi, profesor na weneckim uniwersytecie Ca Foscari, od samego początku badał psychologiczne skutki przyjęcia przez Włochów euro. „Chodziło o bardzo rzadkie w dziejach ludzkości wydarzenie, tym bardziej wyjątkowe, że to samo działo się w reszcie Europy. Niestety dla nas zbiegło się to z okresem wolniejszego, w porównaniu z okresem powojennym, wzrostu gospodarczego. Dlatego euro oskarżono o spowodowanie podwyżek cen. Nostalgicy nie chcą pamiętać o małej sile nabywczej lira, częstych dewaluacjach. Młodzi, przeciwnie, pozytywnie odbierają euro. To najszczęśliwsze pokolenie, bo w ogóle problem dla niego nie istnieje”. To grupa zwana rdzennym ludem euro, ludzie od zera do 25. roku życia. „Czyli ci, którzy 9 lat temu nie mieli własnego budżetu domowego. Kto już wtedy miał swoje pieniądze, mógł dokonać porównania w momencie przejścia i szybko się dostosować”.

„Nasi konsumenci już nie płaczą za dawną walutą”, zauważa Ivano Daelli z federacji konsumenckiej Altroconsumo. „Największą korzyść odczuwają młodzi: euro i Internet stały się znakomitym narzędziem porównywania cen, oceny produktów lub usług. Tylko pewna resztówka w segmencie ludzi starszych wciąż ma trudności”. Może pocieszy ich wiadomość, że lir, za którym tak tęsknią, i tak by już nie istniał. Wyjaśnia to historyk gospodarki Pietro Cafaro: „Dawno temu śpiewało się ‘ach, gdybym miał tysiąc lirów na miesiąc’. Przeliczone na dzisiejsze pieniądze byłoby to tysiąc euro. Ale różnica jest niebagatelna, bo siła nabywcza tego i tamtego tysiąca jest całkiem inna”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat