Aktualności Szczyt antykorupcyjny w Londynie

Kto ma prawo mówić o skorumpowanych krajach?

Badaczka zjawiska korupcji Alina Mungiu-Pippidi jest zdania, że polityczna poprawność nie zawsze się opłaca w walce ze skorumpowanymi elitami, których nieograniczona władza jest pierwotnym źródłem tej społecznej plagi.

Opublikowano w dniu 22 maja 2016 o 09:27

Premier David Cameron zaszokował świat mówiąc, że Afganistan oraz Nigeria to prawdopodobnie jedne z najbardziej skorumpowanych krajów świata. Słowa te padły kilka dni przed antykorupcyjnym szczytem w Londynie. Wielu komentatorów dostrzegło w tym kolejny przejaw hipokryzji Zachodu. Biorąc pod uwagę, że Londyn jest placem zabaw dla najbardziej skorumpowanych ludzi świata, a sam Cameron czerpał profity z pieniędzy ukrytych w zamorskim banku, wydaje się dziwne, że to właśnie on wytyka palcem innych. Ale czy poprawność polityczna jest uzasadniona w odniesieniu do korupcji? Jako dyrektorka berlińskiej Hertie School of Governance, zarządzającej największym unijnym programem badawczym poświęconym korupcji, oraz autorka raportu holenderskiej prezydencji o integralności oraz zaufaniu w Unii, próbuję obiektywnie ocenić całą sprawę.

Panamskie dokumenty pokazują, że gdy tylko jakaś luka prawna stworzy po temu okazję, elity większości krajów przejawiają bezwstydny (i samolubny) wręcz apetyt na kolejne przywileje. O ile jednak osoby z krajów, gdzie korupcja jest pod kontrolą (takich jak np. Wielka Brytania) wywożą swoje pieniądze na egzotyczną wyspę , o tyle obywatele państw (a jest ich ponad połowa), gdzie korupcja jest powszechna, wcale nie muszą jechać tak daleko. W krajach tych budżet państwa i banki kontrolowane są przez rządzące elity, które nie kryją się ze swoimi wystawnymi domami, luksusowymi samochodami i dochodami o wiele wyższymi, niż wynika to z ich zeznań podatkowych.

Kraje te mają własne Wyspy Dziewicze bez ruszania się z domu, w obrębie własnych granic. Społeczeństwa to wiedzą i to właśnie dzięki tej wiedzy powstaje Global Corruption Barometer (Globalny Barometr Korupcji). Pokazuje on, jak dalece państwowi funkcjonariusze lub całe kraje są skorumpowane. W krajach, gdzie korupcja jest pod kontrolą, respondenci zazwyczaj twierdzą, że ich włodarze po prostu przedkładają własne interesy nad interes społeczny. W obu przypadkach korupcja jest poprawnie identyfikowana, a jednak jest między nimi ogromna różnica. Londyński szczyt skoncentrował się bowiem na przybrzeżnych rajach podatkowych, ale nie tknął nawet tych rodzimych, kwitnących w granicach poszczególnych państw narodowych. Innym politycznie poprawnym podejściem do korupcji jest przekonanie, że środki z krajów rozwiniętych napędzają korupcyjne praktyki w państwach rozwijających się.

Są dowody sugerujące, że fundusze pomocowe, a nawet unijne fundusze strukturalne i spójności mogą być źródłem korupcji w krajach gdzie jest ona powszechna. Pewien afgański polityk obecny na szczycie słusznie zauważył, że strumień zachodnich pieniędzy płynący do jego kraju tylko pogorszył sytuację. Co było jednak pierwsze? Z pewnością nie dopływ zachodnich pieniędzy – zupełnie nieszkodliwy w krajach o niskiej korupcji – lecz bezwzględna i niczym nieograniczona władza w krajach odbierających międzynarodową pomoc. Rządy tych państw opracowały regulacje, które pozwalają im czerpać maksimum korzyści z wszystkich – zarówno publicznych, jak i prywatnych – źródeł, bez względu na to, czy są to lokalne podatki, czy zagraniczne inwestycje.

Newsletter w języku polskim

Nieograniczona władza jest podstawową przyczyną korupcji. Jeśli nie stawimy czoła temu problemowi, wywieranie presji na międzynarodowych donatorów ma niewielki sens. W najlepszym razie spowoduje, że inwestorzy będą omijać szerokim łukiem skorumpowane kraje, a donatorzy kierować pomoc do organizacji pozarządowych, z której finansowane będą następnie nowe organizacje (krajowe jak i międzynarodowe) charytatywne. Równie mało sensowne wydaje się przekazywanie środków rządom, jeśli te wciąż będą działać w sposób skorumpowany. A tego właśnie doświadczamy w ponad osiemdziesięciu demokracjach i czterdziestu autokracjach, gdzie środki publiczne zawłaszczane są przez każdego, kto znajdzie się u władzy.

Czy zatem słuszne jest, byśmy mówili jedynie o skorumpowanych jednostkach, a nie skorumpowanych krajach? Pomysł ten podsunął premier Malty, która sama dobrze sobie radzi z korupcją. Sondaże przeprowadzone na całym świecie potwierdzają, że nie jest to właściwe rozwiązanie. Mimo że korupcja jest zjawiskiem powszechnym, a łatwe uleganie pokusom leży w naturze człowieka, historia uczy nas, że z biegiem czasu państwa wypracowały mechanizmy ograniczające korupcję na własnym terytorium. W mniejszości krajów, mechanizmy te są na tyle silne, że ilość pula środków podatnych na praktyki korupcyjne jest stosunkowo niewielka.

Innym elementem ograniczającym korupcję są krytycznie nastawieni i zaangażowani społecznie obywatele, którzy mogą ukarać rentierów – tak jak to miało miejsce w Islandii, gdzie pojawiający się w dokumentach z Panamy islandzki premier musiał natychmiast zrezygnować ze stanowiska. Co sprawia, że podatne na korupcję bogactwa, takie jak ropa naftowa, przestają być poważnym zagrożeniem. Oczywiście nie dzieje się tak w „fantastycznie skorumpowanych” krajach takich, jak Nigeria czy Afganistan, o których mówił premier Cameron. Możemy zatem mówić o przeżartych korupcją państwach, gdzie reguły gry politycznej sankcjonują drenaż przez poszczególne rządy zasobów publicznych, i gdzie wszyscy ludzie pozostający u władzy robią to samo.

W krajach tych łapówki stanowią jedyny sposób na uzyskanie dostępu do usług publicznych, a kariera zawodowa oparta jest na siatce znajomości, a nie umiejętnościach czy wiedzy. Obywatele tych krajów doskonale o tym wiedzą i potrafią rozpoznać symptomy drążącej ich państwa choroby. Co za tym idzie, wielu utalentowanych młodych ludzi opuszcza swoje ojczyzny, co uniemożliwia osiągnięcie pewnej masy krytycznej niezbędnej do uruchomienia reform i umacnia jedynie uzależnienie mas od pazernych elit. Analizując statystycznie źródła i mechanizmy ograniczające korupcję, stworzyliśmy system pokazujący, jakie reformy są konieczne w konkretnym przypadku. Badacze z ANTICORRP wykorzystali te doświadczenia przy tworzeniu Index of Public Integrity (Wskaźnika Uczciwości Społecznej). Na jego czele znalazła się Norwegia, a na samym końcu Wenezuela i Czad. Wprowadzając sugerowane reformy, Nigeria ma szansę stać się krajem, gdzie korupcja nie jest regułą, lecz wyjątkiem. Ale o tym nie rozmawiano na londyńskim szczycie. Istnieje ogromny rozdźwięk między pragnieniem „oczyszczenia” świata z korupcji, a rozwiązywaniem problemów w konkretnych krajach. Miejmy nadzieję, że podczas przyszłych szczytów antykorupcyjnych pojawi się więcej politycznie niepoprawnych wystąpień.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat