„Na państwowym” coraz trudniej

Od bezlitosnych oszczędności w Wielkiej Brytanii aż po cięcia we Francji, Hiszpanii, Niemczech i na Łotwie – pakiety antykryzysowe niszczą uświęcony mit.

Opublikowano w dniu 27 października 2010 o 13:13

Była sobie kiedyś państwowa posada: stała, bo stracić jej nie sposób, niejednokrotnie pozwalająca na nieróbstwo, z indeksowaną pensją, długim urlopem, trzynastkami i czternastkami, lepszą emeryturą, na którą można było łatwo odejść wcześniej.

Było to wymarzone miejsce pracy dla trzech pokoleń Europejczyków – bezpieczeństwo, wysoki status i przywileje wynikające z bycia „fonctionnaire”, „civil servant”, „regierungsbeamter” lub „funcionario público”.

Pracujący „na państwowym”, w odróżnieniu od zatrudnionego w prywatnej firmie nie tylko był chroniony przed zwolnieniem, ale nie ryzykował plajtą pracodawcy. Ale od kiedy grecki kryzys przypomniał Europie, że również państwo może zbankrutować, pracownik sfery budżetowej nieco się upodobnił do reszty.

A mit państwowej posady prysnął. Od brytyjskich libertarian po francuskich etatystów, żeby zredukować niebotyczne deficyty i uspokoić rynki, wszyscy zaczęli ciąć wynagrodzenia, premie i zatrudnienie w administracji publicznej.

Newsletter w języku polskim

Kto zetnie więcej?

Rekord należy do Davida Camerona– w swoim budżecie na 2010 r. przewiduje zwolnienie 490 tys. pracowników służby cywilnej. Zdaniem organizacji specjalistów od kadr Chartered Institute of Personnel and Development liczba ta może być jeszcze wyższa.

„Jeśli koalicja będzie przestrzegać swoich planów wydatkowych, to do przełomu 2015 i 2016 zwolnionych będzie 750 tys.”. Odchodzący na emeryturę nie będą zastępowani nowymi, ale większość z tej liczby to po prostu zwolnieni.

We Francji Nicolas Sarkozy postanowił zablokować płace i nie zastępować połowy „fonctionnaire” żegnających się, z racji wieku, z pracą zawodową. Od 2007 r. zniknęło 100 tys. stanowisk, w przyszłym roku zniknie 31 638.

Bunt związkowców

W Portugalii socjalista José Sócrates po zamrożeniu płac w tym roku zapowiada kolejną rzeź – zmniejszenie płac o 5% oraz blokadę przyjęć i awansów. Na początku października hiszpański premier José Luis Rodríguez Zapatero stwierdził, że dopiero za 3 lata pracownicy sfery publicznej nadrobią pięcioprocentową obniżkę płac, o której zdecydowano na wiosnę.

W Irlandii, gdzie płace zredukowano o 14%, trwają prace nad porozumieniem rządu ze związkami zawodowymi w sprawie dalszych oszczędności. W Grecji rząd Jeorjosa Papandreou zmniejszył płace w sektorze publicznym, zamroził proces przyjmowania nowych ludzi, podniósł wiek emerytalny i obciął trzynastki.

Na początku miesiąca pracownicy nieetatowi resortu kultury okupowali Akropol, w ten sposób prostestowali przeciwko nieodnowieniu z nimi umów ; dołączli więc do strajkujących od miesięcy kontrolerów lotniczych, dokerów i kolejarzy.

Nawet eurokraci zaciskają pasa

21 września Czechy były świadkiem największej manifestacji od obalenia komunizmu. Oto na ulice Pragi wyszło 40 tys. ludzi sprzeciwiających się obniżce płac o 10%. Na Węgrzech premier Viktor Orban ograniczyl wydatki na samochody i telefony służbowe.

Na Łotwie pracownicy państwowi stracili średnio 30% dochodu. Nikt się nie wywinął – nawet bogaci Niemcy. Angela Merkel zapowiedziała likwidację 15 tys. stanowisk do 2014 r. Oszczędności dotknęły również nową awangardę korpusu urzędniczego – kosmopolitycznych, ambitnych funkcjonariuszy UE.

Komisja Europejska borykająca się z cięciami w budżecie sięga po pracowników tymczasowych, rezygnując z uzupełniania stałej kadry. Po obcięciu o połowę podwyżek w tym roku teraz przymierza się do obniżenia płac eurobiurokratów o 0,4%.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat