„To miasto jest pod stałym obywatelskim nadzorem” – informuje tablica wystawiona przy wjeździe do Tatarszentgyörgy. Jednak organizowane w tym mieście w środkowych Węgrzech obywatelskie patrole nie na wiele się zdały, życia tutejszych mieszkańców – ojca i jego pięcioletniego synka – ocalić nie umiały. Nie zapobiegły ani tej napaści, z 23 lutego, w wyniku której tamci zginęli, ani wszystkim innym wystąpieniom i aktom przemocy wymierzonym w romską mniejszość.
[...] **Treść tego artykułu została usunięta na prośbę właściciela praw autorskich.**
Kontekst
Romowie, seryjne ofiary przemocy
Newsletter w języku polskim
Węgry już od miesięcy są sceną bezprecedensowych aktów przemocy skierowanych przeciwko Romom. W ciągu roku zabito osiem osób. Schemat zawsze był ten sam i przypominał wydarzenia z Tatarszentgyörgy. Według Frankfurter Rundschau węgierska policja, która długo zaprzeczała, że między tymi morderstwami występują jakieś podobieństwa, i była oskarżana o stronniczość, teraz już nie wyklucza rasistowskich motywów zbrodni. Zmobilizowała do działania ponad stu dochodzeniowców i przeznaczyła 370 tysięcy euro na nagrody za pomoc w ustaleniu sprawców. Amerykańscy psycholodzy policyjni z FBI, którzy przyjechali ją wesprzeć, poszukują zabójców wśród profesjonalistów umiejących się posługiwać bronią, a więc w gronie „byłych żołnierzy i policjantów, myśliwych i członków francuskiej Legii Cudzoziemskiej”. Tymczasem narasta presja wobec Romów, na Węgrzech mniejszość ta liczy 600 tysięcy osób. Ludzie ci, już i tak boleśnie dotknięci skutkami kryzysu gospodarczego, są też ofiarami propagandy uprawianej przez Jobbik i Gwardię Węgierską, które grzmią o „cygańskiej przestępczości” i kwestionują ich prawa obywatelskie. W ocenie niemieckiego dziennika zaczyna to odnosić skutek: „Jak wykazują badania, 50 proc. Węgrów uważa, że Romowie mają genetycznie uwarunkowane skłonności przestępcze”.