Sklep z podróbkami zegarków znanych marek w Dżakarcie, Indonezja.

Podrobione jest piękne

Autorzy sporządzonego za pieniądze unijne raportu doszli do wniosku, że kupowanie podróbek może przynosić pożytek konsumentom i firmom, których marki są podrabiane.

Opublikowano w dniu 3 września 2010 o 14:26
Sklep z podróbkami zegarków znanych marek w Dżakarcie, Indonezja.

To typowe, podejmowane pod wpływem impulsu, zakupy podczas wakacji za granicą – ot fałszywe torebki Louisa Vuittona i zegarki Rolexa za grosze. Chociaż podoba nam się ich cena, dręczą nas często wątpliwości co do ich jakości, legalności i tego, kto właściwie na nich zarabia. Wygląda jednak na to, że możemy przestać się trapić. Opublikowany niedawno, sponsorowany przez UE, raport stwierdza, że w kupowaniu podróbek towarów luksusowych nie ma nic złego.

Raport ten – jednym z jego autorów jest doradca brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych – stwierdza, że konsumenci odnoszą korzyść z istnienia rynku dóbr luksusowych, np. odzieży, po obniżonych cenach. Odrzuca również skargi producentów – straty, jakie ponoszą w wyniku podrabiania ich produktów, są przesadzone. A to przede wszystkim dlatego, że ci, którzy kupują podróbki, nigdy nie kupili oryginału. Poza tym podróbki to tak naprawdę dobra reklama dla danej marki.

Marnowanie czasu policji

Autorzy raportu dodają, że policja nie powinna tracić czasu na ściganie fałszerzy. Kwestionują twierdzenia, że zyski z handlu podróbkami służą do finansowania terroryzmu i zorganizowanej przestępczości i sugerują, że nie ma zapotrzebowania społecznego na zdecydowaną walkę z towarami udającymi te markowe, ponieważ konsumenci doceniają korzyści z istnienia tego nielegalnego rynku, którego wartość w Wielkiej Brytanii szacowana się na 1,3 miliarda funtów (ponad 6 miliardów złotych).

Profesor David Wall, doradca rządu brytyjskiego ds. przestępczości i współautor raportu, mówi, że realny koszt, jaki branża ponosi w wyniku działalności fałszerzy, wynosi około jednej piątej tego, co podawano dotychczas. „A zapewne jest to jeszcze mniej”, dodaje. „Istnieją również przesłanki świadczące o tym, że podrabianie marek luksusowych w gruncie rzeczy pomaga im, przyspieszając cykl mody i zwiększając świadomość konsumentów”.

Newsletter w języku polskim

„Powinniśmy skupić nasze wysiłki na walce z podróbkami leków, części samochodowych i innych produktów, które rzeczywiście mogą być społecznym zagrożeniem. Gdy w budżecie nie ma dla organów ścigania więcej pieniędzy, choć wymagamy od nich, by więcej robiły, priorytety muszą się zmienić”, powiedział Wall.

Drakońskie kary dla kupujących

Handlarze podróbkami są w Wielkiej Brytanii ścigani, ale rząd uznał, że nie ma sensu karać kupujących. Wszelako turyści przywożący takie właśnie towary z zagranicy mogą mieć kłopoty z prawem. We Francji za kupowanie fałszywek grozi grzywna do 300 tysięcy euro lub kara do trzech lat więzienia. Zagraniczny turysta, który kupił od ulicznego sprzedawcy w Jesolo niedaleko Wenecji podrabianą torebkę Louisa Vuittona za siedem euro, zapłacił grzywnę tysiąc euro. Akurat trafił na akcję włoskiej policji.

Turyści powracający do Wielkiej Brytanii z zagranicznych wojaży muszą się również liczyć z tym, że podróbki, które wiozą, zostaną skonfiskowane przez celników. Według omawianego raportu rocznie około trzy miliony Brytyjczyków kupuje rzeczy udające tylko te znane markowe – Louis Vuitton, Yves Saint Laurent, Burberry czy Gucci. Blisko jedna trzecia takich zakupów dokonywana jest przez Internet.

Profesor Wall, który wykłada na Uniwersytecie Durham, twierdzi, że kupowanie podróbek wcale nie wynika z błędnego przeświadczenia, że mamy do czynienia z oryginałem, ile ze świadomego docenienia możliwości wyboru. „Właśnie wróciłem z Korfu i można tam było kupić zegarki Breitlinga za dziesięć euro. Nikomu o zdrowych zmysłach nie przyjdzie przecież do głowy, że mógłby to być oryginalny breitling.

Sprzeciw policji i producentów

Jakość wielu podróbek „wyraźnie się poprawiła”, stwierdzają autorzy raportu zamówionego przez British Journal of Criminology, i dochodzą do wniosku, że „istnieje niewielkie zapotrzebowanie społeczne na wydawanie pieniędzy podatnika na ściganie i karanie osób zlecających produkcję podróbek i samych producentów”, co oznacza, że walką z handlem podróbkami powinna zajmować się sama zainteresowana branża, ale nie policja.

Jednak policja i producenci dóbr luksusowych odrzucają wnioski płynące z raportu. Rzecznik marki Louis Vuitton powiedział: „Handel podrabianymi towarami to poważne wykroczenie, a zyski z niego służą organizacjom przestępczym na szkodę konsumentów, firm i rządów”. Przedstawiciel marki Burberry oświadczył: „Traktujemy podróbki bardzo poważnie. W przypadku udowodnienia przestępstwa Burberry zawsze będzie domagać się maksymalnego wymiaru kary”.

Stowarzyszenie Komendantów Policji wydało oświadczenie, w którym stwierdza między innymi, że podrabianie luksusowych produktów nie jest „zbrodnią bez ofiary”. Rzecznik organizacji powiedział, że „firmy, osoby prywatne i publiczna kiesa tracą w wyniku tego rodzaju działalności”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat