Na nagrobku: Państwo opiekuńcze

Pożegnanie z państwem opiekuńczym

Pogłębiający się deficyt publiczny członków Unii zagraża państwu opiekuńczemu. Należy zastanowić się nad nowym modelem, który mógłby się opierać na demokracji uczestniczącej.

Opublikowano w dniu 9 października 2013 o 11:28
Na nagrobku: Państwo opiekuńcze

Najważniejsza ostatnio wiadomość nie ukazała się na pierwszych stronach gazet. Ogłosił ją nowy król Holandii w mowie tronowej podczas oficjalnego otwarcia roku parlamentarnego, gdy zapowiedział „zastąpienie klasycznego państwa opiekuńczego społeczeństwem uczestniczącym”.
To oznacza koniec tego pierwszego, uważanego niemalże za świętość, na rzecz czegoś dotychczas nieokreślonego. I nie mówił tego król Wilhelm Aleksander. Mówił to rząd, bo to on podpisuje się pod tą mową, a składający się nie z konserwatystów w stylu Margaret Thatcher czy Angeli Merkel, ale z liberałów i socjaldemokratów. Wyjaśnienie następowało w kolejnym akapicie przemówienia: „Przejście do społeczeństwa uczestniczącego będzie szczególnie widoczne w dziedzinie pomocy społecznej i w odniesieniu do osób wymagających długotrwałej opieki. To właśnie w tych sektorach klasyczne państwo opiekuńcze drugiej połowy XX wieku wypracowało systemy, których w obecnej formie nie da się utrzymać”.
Czy to wymaga wyjaśnienia? No cóż, wyjaśniają to liczby. Holandia ma już dość strofowania krajów południowej Europy za to, że nie odrobiły one lekcji i w tym roku sama nie utrzyma się w założonych granicach deficytu. Jednocześnie w jej gospodarce nastąpi spadek o 1,25 procent, a siła nabywcza jej obywateli zmniejszy się o około 0,5 procenta. To zmusiło jej rząd do zapowiedzi oszczędności w wysokości 6 miliardów euro, aby podreperować budżet. [[Król Wilhelm Aleksander wyraził nadzieję, że „silny i świadomy naród będzie w stanie przystosować się do tych zmian]]”.

„Społeczeństwo uczestniczące”

Oto klucz do tego, co nas czeka, i główne przesłanie całego przemówienia. Nie chodzi tu o dokonanie zwykłych cięć spowodowanych nadzwyczajnymi okolicznościami, po to tylko, aby kiedy już miną problemy, wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Bynajmniej. Chodzi o istotną zmianę, o położenie fundamentów pod nowe społeczeństwo, o zmianę modelu, ponieważ obecny się nie sprawdza, wreszcie o zastąpienie państwa opiekuńczego innym, zupełnie różnym, ochrzczony mianem „społeczeństwa uczestniczącego”.
A cóż to takiego społeczeństwo uczestniczące? Otóż jest to społeczeństwo, w którym obywatele muszą przejąć znaczną część funkcji i odpowiedzialności należących do tej pory do państwa, przede wszystkim dotyczących przyszłości ich własnej i ich dzieci. Państwo nadal będzie świadczyć podstawowe usługi socjalne, ale poszczególni obywatele będą musieli w większym stopniu z nim współpracować, czy to jeśli chodzi o pomoc dla nich samych, czy dla innych osób, takich jak członkowie rodziny, przyjaciele czy sąsiedzi. Stąd nazwa „uczestniczące”.
Dobry wujek – państwo nie może przyjąć na siebie tych obciążeń z wyżej wymienionego powodu – bilans rachunków publicznych się nie zgadza. A nie zgadza się, ponieważ państwo opiekuńcze opiera się na fałszywych założeniach, czyli jest oszustwem. Podstawą funkcjonowania każdego państwa jest „umowa społeczna”: porozumienie między wszystkimi obywatelami kraju, bogatymi i biednymi, młodymi i starymi, zakładające równy podział ewentualnych zysków i obciążeń. Jednak tego porozumienia nie przestrzegały poprzednie pokolenia, które starały się przechylić szalę na swoją stronę. Dobitnie ilustruje to poniższy przykład: w Hiszpanii emerytura zaczęła być obliczana według wysokości składek z lat, kiedy człowiek najwięcej zarabiał, mianowicie dwóch ostatnich lat pracy zawodowej! Później za podstawę jej obliczania przyjęto osiem ostatnich lat i tak było przez długi czas. [[Nic dziwnego, że Kasie Ubezpieczeń Społecznych groziło bankructwo z powodu nieodpowiedzialnego zachowania polityków, którzy zamienili państwo opiekuńcze w gigantyczną piramidę finansową w stylu Bernarda Madoffa]], w której zyski pochodzą nie z wpłat samych beneficjentów, ale z wkładów nowych płatników, a tych jest coraz mniej.

Bankrutujący kontynent

Po tym, jak runęła utopia komunistyczna, teraz wali się utopia socjaldemokratyczna, będąca połączeniem wolnego rynku i wszelkiego rodzaju usług socjalnych, co sprawiało, że wydawała się bardziej trwała i uczyniła z Europy centrum zainteresowania milionów ludzi, usiłujących dotrzeć do niej z Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej. Ale europejski raj już więcej z siebie nie wykrzesa. Nawet dla samych Europejczyków. Prawdę mówiąc, jest on praktycznie w stanie bankructwa, z wyjątkiem tych państw, które, jak Niemcy czy kraje skandynawskie, w porę dokonały koniecznych oszczędności, aby ta piramida nie zawaliła im się na głowę. Teraz nadszedł czas, aby zrobiły to również państwa, które do tej pory nie chciały jej zauważyć.
Nie. To, przez co w tej chwili przechodzimy, to zmiana cyklu, a może nawet epoki i wymaga od nas przystosowania się do nowych okoliczności, panujących w naszych krajach i na całym świecie. Nie da się utrzymać w dotychczasowej wysokości emerytur, na które składki płaciliśmy, skoro prognozowana długość życia jest dłuższa, ani automatycznych podwyżek wynagrodzenia, jeśli firmie, w której pracujemy, nie wiedzie się dobrze; nie da się zachować instytucji państwowych, które służyły jedynie temu, by dać zarobić rodzinie i przyjaciołom, ani nadal postępować tak, jakby w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nic się nie stało.
Bogactwo odpływa z Europy do krajów rozwijających się. W dzisiejszych czasach nasza klasa średnia jest zagrożona przez grupę aspirującą do bycia klasą średnią w Azji czy Ameryce Łacińskiej. Czy to znaczy, że grozi nam powrót do kartek żywnościowych i nędzy czasów powojennych? Nie. To znaczy, że nasza młodzież będzie żyła w gorszych warunkach niż jej rodzice, choć w znacznie lepszych niż jej dziadkowie. Albo, inaczej mówiąc, skończyło się wydawanie większej ilości pieniędzy, niż ich mamy, co zresztą jest dość oczywiste. Tyle że nadal jesteśmy otoczeni przez opasłych liderów związków zawodowych, którzy domagają się, by wszystko było jak dawniej i przywódców lewicy bardziej niż ktokolwiek inny konserwatywnej.

Newsletter w języku polskim
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat