
Nie ma jednak żadnego fatalizmu w tej dziedzinie. Kryzys Europy jest poważny, najcięższy od zakończenia drugiej wojny światowej. Ma on charakter gospodarczy i socjalny – zagraża nam recesja – ale nie tylko. Jest on do głębi polityczny, o czym świadczą ruchy sprzeciwu, a nawet buntu, które regularnie dochodzą do głosu na Starym Kontynencie. Ten kryzys zadłużenia może doprowadzić Europę do chaosu.
W obliczu tego zagrożenia negocjacje prowadzone od miesięcy najpierw między Paryżem i Berlinem, potem z udziałem innych krajów strefy euro, a wreszcie przez wszystkich członków Unii, mają w sobie coś żałosnego. Mnożą się rozmowy sam na sam, próby sił i spotkania na szczycie, szuka się wykrętów, skąpi się, odkłada decyzje na później… 26 października w Brukseli bez wątpienia zostanie osiągnięte jakieś nowe porozumienie ostatniej szansy, n-ty kompromis (nie należy drażnić rynków!). Zapewne naprawi się trochę nasz dom – narzuci się ostrą kurację oszczędnościową bezradnym narodom, zmusi kredytodawców do rezygnacji z części tego, co im się należy, wymagać się będzie dokapitalizowania banków. A w końcu zwiększy się wydajność pompy strażackiej. Ale tym wszystkim nie ugasi się ognia. I to jest właśnie powód do niepokoju.
Europa potrzebuje nowego oddechu oraz chętnych i ambitnych architektów. Trzeba rzecz jasna uratować euro, i to w trybie pilnym. Ojcowie wspólnej waluty być może przereklamowali ją na użytek opinii publicznej, prezentując ją jako absolutny klucz do szczęścia. A akurat tym ona być nie mogła. Ale jednak – jest jego warunkiem. Idąc dalej, należałoby na nowo rozważyć sposób, w jaki funkcjonuje Europa, i w jaki jest ona zorganizowana, a także zastanowić się nad tym, czym jest solidarność, którą ta Europa wprowadza między tych, którzy do niej należą.
W tym okresie, gdy trudności doznawane przez każdego z osobna sprzyjają ogólnemu egoizmowi, zapominamy o jednym: świat, który się teraz wyłania, będzie składać się z dużych bloków – utworzonych zwłaszcza wokół Stanów Zjednoczonych i Chin. Tu się pali. Trzeba powstrzymać pożar i w tym samym czasie rozpocząć odbudowę domu. To pilne.