Euro ciągle zagrożone

Plan ratunkowy zatwierdzony 2 maja przez kraje Eurogrupy jest kołem ratunkowym rzuconym Grecji. Ale w dłuższej perspektywie przyszłość wspólnej waluty i systemu rządów w Unii pozostają zagrożone, ocenia prasa europejska.

Opublikowano w dniu 3 maja 2010 o 17:40

Sto dziesięć miliardów euro, z czego czterdzieści pięć miliardów jeszcze w tym roku. Plan pomocowy zatwierdzony 2 maja przez ministrów finansów państw strefy euro, aby uchronić Grecję przed bankructwem, był bardzo oczekiwany. Chodzi o „wsparcie udzielone z wielkim trudem, które oddala widmo zawieszenia płatności i da Grecji czas, aby zastosować niezwykle ostrą terapię szokową w swojej gospodarce”, stwierdza Libération.

Ale państwa eurolandu „nie miały już wyboru, bo istniało zagrożenie, że panika na rynkach finansowych związana z ryzykiem niewykonania zobowiązań przez Grecję rozszerzy się na inne kraje strefy euro, z Półwyspem Iberyjskim na czele”. To prawda, jak cieszy się Le Figaro, że „wreszcie zarysowuje się epilog greckiego kryzysu”. Na mocy tego planu Unia Europejska wyłoży 80 miliardów, podczas gdy Międzynarodowy Fundusz Walutowy wniesie kolejne 30 miliardów i „czegoś takiego nigdy nie widziano w najnowszej historii finansów”.

W gorsecie politycznego bezpieczeństwa

Ale „strefa euro się sparzyła” stwierdza Der Spiegel na okładce, rozpatrując „ostatnią z baniek”. Bo Grecja była jedynie początkiem. Już od dawna, ocenia tygodnik, kraje uprzemysłowione żyją ponad stan, zaś kryzys finansowy dał w efekcie dramatyczne rozdęcie długu publicznego. Obecnie wybiła godzina, w której przychodzi zapłacić za ten dobrobyt na kredyt.

Newsletter w języku polskim

A „wszyscy nie będą mogli zapłacić”, zauważa Der Spiegel i szkicuje apokaliptyczny scenariusz finansowej zapaści, rozpoczynającej się w Atenach, a wciągającej Europę i cały świat w kryzys jeszcze potężniejszy niż ten wywołany bankructwem banku Lehman Brothers w 2008 roku.

„Gospodarki na całym globie stają w obliczu bardzo ciężkiej terapii detoksykacyjnej albo długotrwałego upadku”.Czy wobec tego „samo euro jest w niebezpieczeństwie? Jednym słowem – tak”, przestrzega noblista w dziedzinie ekonomii Paul Krugman w felietonie na łamach The New York Timesa przedrukowanym przez The Irish Times. Bo pozostaje ono na łasce niewystarczającej reakcji krajów europejskich na kryzys.

"Zagrożenie kryje się w politycznym kaftanie bezpieczeństwa. Przyjmując euro, władze Grecji, Portugalii i Hiszpanii pozbyły się zdolności elastycznego reagowania na zaistniałe wydarzenia. A gdy kryzys uderza, rządy potrzebują możliwości działania. O tym właśnie zapomnieli architekci euro i o tym musimy sobie przypomnieć".

Niemcy pogrążone w melancholii

Jeśli grecki kryzys jest testem na to, czy wspólna waluta może przetrwać w trudnych czasach, to należałoby z żalem wystawić taką oto ocenę: oblałaś, siadaj”, ubolewa Financial Times Deutschland. Pytanie brzmi, jak wyjaśnia dziennik ekonomiczny, „czy Niemcy jako duży kraj należący do strefy euro i podstawa jej stabilności z całych sił za euro stoją. Niemcy powinny zmienić kurs”.

Ale rząd dobrze by postąpił, wyjaśniając obywatelom, że europejski pieniądz to coś dużo więcej niż tylko drobne ułatwienie pozwalające uniknąć wizyty w banku przed wyjazdem na wakacje do Hiszpanii. Zdaniem Barbary Spinelliniemieckie wahania wynikają ze „swego rodzaju melancholii, [która] może ogarnąć niemieckich przywódców, a składa się na nią obawa przed niepopularnością, instynktowna nieufność wobec świata zewnętrznego i osobliwa duma wzbraniająca wzięcia na siebie przywództwa politycznego w Europie”.

Komentatorka La Stampy stwierdza, że „historia podwójnego greckiego i europejskiego kryzysu jest zarazem historią trudnego wyrywania się Niemiec z melancholii” oraz „powolnego i pełnego wahań dojrzewania kraju, który zgadza się przewodzić w wychodzeniu z kryzysu i zaczyna na nowo wierzyć w Europę”. Barbara Spinelli odnosi „nowe niepokoje Niemiec” i „ich nową nieufność” do odrzucenia przez Francję w 1994 roku niemieckiej propozycji zawarcia ściślejszej unii politycznej i wojskowej.

W tym miałyby leżeć przyczyny niemieckiego „oporu, którego wcieleniem jest Trybunał Konstytucyjny” i „słabego europejskiego przywództwa sprawowanego przez Angelę Merkel”. Jeśli chcemy, żeby się to zmieniło, a Berlin odnalazł sposób sprawowania przywództwa, który by mu odpowiadał, „to potrzeba nie tylko tego, aby Niemcy zaczęły znów myśleć i Unii, ale żeby cała Europa – poczynając od Paryża – zastanowiła się nad niemieckimi trudnościami.

Kupuj greckie obligacje

Wielkie kryzysy są okazją ku temu, aby to nastąpiło”.Ale dziś w Unii „duże kraje znów stały się szefami”, pisze w tytule NRC Handelsblad. Holenderski dziennik zauważa, że grecki kryzys ujawnia „nową geopolityczną rzeczywistość w Unii Europejskiej. Po długim okresie wielkich politycznych wpływów Komisji Europejskiej obecnie to raczej kraje członkowskie dzierżą lejce. To znaczy: duże kraje”. A „w obecnym kryzysie to zwłaszcza jeden krajowy minister trzyma ster”: mowa o niemieckim szefie resortu finansów Wolfgangu Schäuble.

„Chowa się on […] za MFW i EBC, ale te dwie organizacje wypracowują jedynie techniczne szczegóły reform i restrykcji budżetowych podyktowanych przez Schaüblego, które Grekom pozostaje jedynie zaakceptować”. W obliczu wątpliwości Handelsblatt postanowił działać. „Jako czołowy dziennik ekonomiczny strefy euro, Handelsblatt chce być głosem rozsądku”, pisze jego redaktor naczelny Gabor Steingart. Przechodząc od słów do czynów, gazeta rozpoczyna kampanię „Kupuję greckie papiery dłużne”, wzywając każdego do wspomożenia Aten poprzez zakup papierów (dziennik już wydał na greckie obligacje 8 tysięcy euro).

„Same tylko państwa nie mogą uratować Grecji. Stabilizacja kraju powiedzie się tylko pod warunkiem, że będzie on mógł zaspokoić swoje potrzeby finansowe na rynku. Kolej zatem na banki. Ale również na obywateli Europy, aby wnieśli swój wkład dla Aten, aby wnieśli przede wszystkim zaufanie”, podkreśla Steingart.

Widziane z Madrytu

Niespokojni bankierzy

Dziennik El Mundo podkreśla, że „UE zainicjuje największy plan ratunkowy w historii, aby uspokoić swój sektor bankowy”, gdyż duża część ze 110 miliardów euro, które będą przekazane Grecji w zamian za plan strukturalnych dostosowań, zostanie przeznaczona na to, aby zapłacić wierzycielom, a to „przeważnie europejskie banki” kontrolujące „dwie trzecie greckiego zadłużenia”. Madrycki dziennik podkreśla, że w największym stopniu dotyczy to banków francuskich, na które miałoby przypadać 56 miliardów euro, a w dalszej kolejności niemieckich (34 miliardy) i brytyjskich (11 miliardów). Nawet Portugalia, czyli inny zagrożony kraj, kontroluje 7,8 miliardów euro greckiego długu. Fakt, że „jedna trzecia portugalskiego zadłużenie pozostaje w hiszpańskich rękach”, miałby pośrednio stanowić ryzyko dla Hiszpanii, która wyłoży 9,8 miliarda euro (12 proc.) na realizację europejskiego planu. El Mundo przypomina w komentarzu redakcyjnym, że jeśli rząd nie podejmie natychmiastowych środków zaradczych, „hiszpańska gospodarka mogłaby znaleźć się w podobnej sytuacji jak gospodarka Grecji”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat