We Francji walka o czystość narodowego języka trwa już ponad trzy stulecia, ale jej końca nie widać. Mimo wysiłków kolejnych rządów, zakazu używania angielskich słów w dokumentach państwowych, reklamie i urzędach oraz zastępowaniu nowych słów francuskimi odpowiednikami, znienawidzony język „les rozbif” wciąż szarpie nerwy obrońcom galijskiej kultury. Angielski króluje na konferencjach naukowych i w salonach dyplomatycznych, pojawia się na murach Paryża i w slangu nastolatków. Zresztą nie tylko Francja ma z tym problemy. Niemców, którzy coraz chętniej posługują się denglish - mieszanką niemieckiego i angielskiego - też one trapią. Jak obliczają lingwiści, słownik niemieckiego wzbogacił się już o 8 tysięcy angielskich słów, takich jak handy (komórka), czy check-up. I wiele wskazuje na to, że będzie ich wkrótce jeszcze więcej...
Cały artykuł Aleksandry Rybińskiej można przeczytać na stronie dziennika Rzeczpospolita
Kino
Dubbing jako dobro narodowe
„Jack Nicholson mówiący po niemiecku? Nawet młodzi Niemcy uważają to za całkiem normalne”, pisze De Volkskrantw tekście poświęconym zwyczajowi dubbingowania filmów w Niemczech. 23 marca po raz dziewiąty będą tam przyznane „Oscary” za podkładanie głosu. Ta nagroda nie jest wprawdzie dobrze znana szerokiej publiczności, ale świadczy o znaczeniu branży dubbingowej. To zamiłowanie do dubbingu „jest niczym marka Mercedes albo mur berliński: mocno zakorzenione we współczesnej niemieckiej historii”, wyjaśnia holenderski dziennik. Thomas Bräutigam, medioznawca i autor książki poświęconej temu zjawisku, wyjaśnia natomiast, że to nie przypadek, iż kraje, w których podkładanie głosu jest rozpowszechnione – jak Niemcy, Włochy i Japonia – mają za sobą doświadczenie dyktatury. Początki ogromnej niemieckiej branży dubbingowej sięgają lat 30., gdy zaczęły pojawiać się filmy dźwiękowe, a równocześnie władzę przejęli naziści. Po drugiej wojnie światowej Amerykanie zrozumieli, że pozostawienie tej branży w spokoju, zapewni hollywoodzkim filmom rynek zbytu. Natomiast z niemieckiej perspektywy, jak zauważa Bräutigam, dublaż pozwolił jakoś znieść „amerykański imperializm kulturalny”. Z tego powodu często przedstawiano go jako formę „niemieckiej zemsty na aliantach”.