Kurs nauki języka angielskiego wydany przez BBC w latach pięćdziesiątych. Fot. banlon1964/Flickr

Francuski opór, niemiecka kolaboracja

Angielski jest wszędzie – w literaturze, w filmie, w muzyce pop. Tą drogą wkrada się do słownictwa mówców od Europy do Azji. I nie ma litości. Wiele rządów stara się ograniczyć jego wpływ. Tyle że batalia ta przypomina walkę Don Kiszota z wiatrakami, o czym pisze Aleksandra Rybińska w Plus-Minus, dodatku do sobotnio-niedzielnego wydania dziennika Rzeczpospolita.

Opublikowano w dniu 22 marca 2010 o 14:39
Kurs nauki języka angielskiego wydany przez BBC w latach pięćdziesiątych. Fot. banlon1964/Flickr

We Francji walka o czystość narodowego języka trwa już ponad trzy stulecia, ale jej końca nie widać. Mimo wysiłków kolejnych rządów, zakazu używania angielskich słów w dokumentach państwowych, reklamie i urzędach oraz zastępowaniu nowych słów francuskimi odpowiednikami, znienawidzony język „les rozbif” wciąż szarpie nerwy obrońcom galijskiej kultury. Angielski króluje na konferencjach naukowych i w salonach dyplomatycznych, pojawia się na murach Paryża i w slangu nastolatków. Zresztą nie tylko Francja ma z tym problemy. Niemców, którzy coraz chętniej posługują się denglish - mieszanką niemieckiego i angielskiego - też one trapią. Jak obliczają lingwiści, słownik niemieckiego wzbogacił się już o 8 tysięcy angielskich słów, takich jak handy (komórka), czy check-up. I wiele wskazuje na to, że będzie ich wkrótce jeszcze więcej...

Cały artykuł Aleksandry Rybińskiej można przeczytać na stronie dziennika Rzeczpospolita

Kino

Dubbing jako dobro narodowe

Newsletter w języku polskim

„Jack Nicholson mówiący po niemiecku? Nawet młodzi Niemcy uważają to za całkiem normalne”, pisze De Volkskrantw tekście poświęconym zwyczajowi dubbingowania filmów w Niemczech. 23 marca po raz dziewiąty będą tam przyznane „Oscary” za podkładanie głosu. Ta nagroda nie jest wprawdzie dobrze znana szerokiej publiczności, ale świadczy o znaczeniu branży dubbingowej. To zamiłowanie do dubbingu „jest niczym marka Mercedes albo mur berliński: mocno zakorzenione we współczesnej niemieckiej historii”, wyjaśnia holenderski dziennik. Thomas Bräutigam, medioznawca i autor książki poświęconej temu zjawisku, wyjaśnia natomiast, że to nie przypadek, iż kraje, w których podkładanie głosu jest rozpowszechnione – jak Niemcy, Włochy i Japonia – mają za sobą doświadczenie dyktatury. Początki ogromnej niemieckiej branży dubbingowej sięgają lat 30., gdy zaczęły pojawiać się filmy dźwiękowe, a równocześnie władzę przejęli naziści. Po drugiej wojnie światowej Amerykanie zrozumieli, że pozostawienie tej branży w spokoju, zapewni hollywoodzkim filmom rynek zbytu. Natomiast z niemieckiej perspektywy, jak zauważa Bräutigam, dublaż pozwolił jakoś znieść „amerykański imperializm kulturalny”. Z tego powodu często przedstawiano go jako formę „niemieckiej zemsty na aliantach”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat